Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

JuliaKoszal

Użytkownicy
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez JuliaKoszal

  1. Niepewność w powietrzu poezja w głębokiej wodzie wszyscy mili ludzie zgnieceni w tłumie zamknięci w lodzie pozwólmy jednej osobie patrzeć się w morze za długo i bezsensownie delirium w betonie szklane ryby w kartonie zwróćmy chociaż jednej śmierć w wolnym ogromie za dziko i bezpowrotnie syreny z mętnej plaży śpiewają jakby wiedziały nigdy nie istniały
  2. @poezja.tanczy bardzo się cieszę!!❤ miło pozdrawiam i życze tylko smacznej kawy ;)
  3. Zamki z piasku skrywają złoto pustyni w maju uciekłam ziemi przegnicie w białej pościeli pod lądem z czerni pogrzebani są święci wiesz że afryka pachnie pistacją benzyną i naftą w czerwcu patrzę na morze truchło między wydmami odurzam się kalahari wiesz że samotność pachnie liliami gwoździami i hortensjami wzorowe ziarna kawy zostają tylko fusami w powietrzu zapach rozkładu w lipcu zagram z trupami poemat o gniciu piachu i usychaniu
  4. Ściśnięte powieki chciałabym nie widzieć młode ciało gnije jeśli nie pachnie jaśminem tęczówki zmieniają barwę częściej patrzę inaczej zasypiały białe nie wiem czy wiele jeszcze jest we mnie stałe zbudziły się we mgle czarne łabędzie chciałabym odbierać telefon znowu dzwoni a ja wciąż nie pamiętam zamierzałam zadzwonić życie tak piękne róże tak czerwone wrócił sen bez nocy margaretki przeżarły ogrody chciałabym zatrzymać zielone oczy osoby żyjącej w białej przeszłości
  5. Dusze przeklęte zamknij oczy trwa cmentarny spacer zmarłych o północy jeśli diabły patrzą w każdy smutek nocy czyj szloch okalecza każdy wdech południa jeśli piekło kąsa nieobmyte z winy ciała czyj śmiech szarpie zanurzone w sacrum palce zamknij oczy nie warto gdy nie wolno wątpią tylko uschłe drzewa w mroku jesteśmy obcy pod zgasłą latarnią umarło cierpienie nie otwieraj oczu nasze wierzby płaczą każdą martwą nocą
  6. @Rafael Marius dokładnie to autor miał na myśli;) cieszę się, że odczytałeś przekaz Pozdrawiam;)
  7. Blada porcelana nakryliśmy do stołu biały obrus i pycha podano kawior wraz z chłodem wartość markowej zastawy tylko będąc razem boimy się mówić ogień może zgasnąć cukier stopić w kominku głosy bez dźwięku słowa bez treści tutaj nikt nie pija niesłodzonej herbaty ktoś jeszcze musi przemówić ktoś jeszcze musi w nas wierzyć gabriel siedzi w milczeniu w piekle nie jemy deseru gdzie jesteś nasz panie głodujemy przy chlebie spragnieni herbaty sól w naszych ustach twój obraz na ścianie srebrny imbryk i smutek nieme dusze przy stole cena bladej porcelany
  8. Wina tragiczna urodziłam się wiosną ten szyderczy śmiech przybył do mnie w grudniu moje ciało to rysa słabość zeszłorocznej chłosty ćma wśród motyli te czerwone oczy podłe spojrzenie wilka skryte w owczej skórze łowca wyrusza zacznij gryźć ofiarę patrzcie gdy krwawię siostrę porzuć w tłumie jestem twym dziełem zatracona w nienawiści zerwij ze mnie skórę łzy płyną nieme ubrana w obrzydzenie ukłon i brawa wystąpiłam zepsuta martwa sztuka
  9. Zapach dymu w pościeli papierosy więdną w wazonie nic się nie zmienia zanurzeni we wczorajszej wodzie wokół mnie głosy nie wierzę w czas szepczą że płynie kalendarz wtopiony w ścianę martwe drzewa wczoraj byłam w atenach do dziś stoję zgubiona schowana za kolumnami dni ostały w antyku sen w samotności greckie łoże w świątyni zapach dymu w pościeli
  10. Zabierz mnie w miejsce niech słońce nie zachodzi białe kwiaty nie więdną kochasz woń perfum ciało skropione jaśminem tutaj poezja nie pachnie boję się śnić budzić w smutnym ogrodzie wiesz kiedy nie czuję gubię powietrze nie wpuści nas do nieba jesteśmy poganami wciąż unoszę się na wodzie nie płynę ani nie tonę zamilkłam w słodkiej wodzie coraz słabiej widzę łabędzie płynące w ogrodzie
  11. Dlaczego zamknięte usta wypowiadają te same słowa dzisiaj i wczoraj rozprawa o smutku wśród puszczanych latawców zuchwały śmiech dzieci gdy płaczemy pozbawieni łez nocami kaleczymy dłonie próbując dogonić latawce liście na wietrze niebo zastyga wraz z wiekiem nie wpuszcza kamiennych twarzy nasze słowa zbyt ciążą monumenty na ziemi samotność nie słyszy radości manifest śmiejących zbyt mali by mówić zbyt młodzi by cierpieć odlatują niesieni zabawką chmury na niebie
  12. @Rafael Marius w punkt. Życzę miłego dnia!
  13. Zbyt cicho by mówić nie zdołam powiedzieć muzyka zamilkła przespałam marzenia w lustrze widzę się białą zbyt cicho by poznać zbyt głośno by chwycić malowałam wasz koncert skrzypce wyblakły w pamięci przetrwał ukłon przed smyczkiem paganini zapraszał do walca widownia pływała w zachwycie nie mogłam klaskać trzymałam rozdarte płótno nie czuję nie słyszę teraz chciałabym wiedzieć czy drewniane skrzypce grały naprawdę czy srebrzysta melodia brzmiała tylko dla mnie
  14. @Rafael Marius każde miejsce może stać się dla kogoś Sodomą, z której ciężko będzie uciec Pozdrawiam ;)
  15. Gorący huk czerwieni demony tego miasta rozpoczęły aktorski wyścig bóg nie zniszczy piekła premiera cudzej tragedii w chwale przespał wystrzał śnił o pokoju akt pierwszy tragedii płacz nie zakłóca ktoś obok się śmieje ukryci w kanałach głupcy nie czują drżącego ciała godziwy pakt z diabłem kupili dwadzieścia minut kryształowego szczęścia wycierpią żmijowe godziny lucyfer roni łzę odurzając widzów siarką przegrał z behemotem wulkan wybuchł popiół opada z niebios dar od boga miasto gorliwie skamieniało posągi biją brawo
  16. @ais trafne skojarzenie, zima czas umierania Pozdrawiam serdecznie :)
  17. Dzisiejszy śnieg opadł cicho nie słyszą mgła zakryła pustkowie nie widzą królowa podjęła rządy nie wiedzą naiwni tylko przeciętni opuścili gliniany szereg uciekając mlecznobiałej starości nie tańczą w grudniu mają prawo całują wino i marzec nie mają prawa klękną lub zginą zima nagrodzi poddanych samotność w chłodnym darze tylko choroba jutrzejszy śnieg opadnie cicho przyjmą lub zasną blada głusza przybyła monarszy wieczór życia milczący spokój ukoi rozbitych śnieg opadł cicho
  18. Jesteś pacyfistą lecz tylko twój głos bombarduje moje myśli nie skapituluję czysta karta wypowiedziała wojnę naszym cichym słabościom nie strzelaj zapiszę wspólną przeszłość choć zapomniałam kiedy była prawdziwa ktoś szepnął nigdy atrament opuścił pole walki czym jest punkt sporny wymazałam granicę wyrzuciłeś pustą mapę kto złamał zasady jeśli żyliśmy bez reguł zawładnąłeś wolnością krew zbrodni wojennych wytarłeś gazetą kto porwał kartkę napadł na przeszłość uniecestwiłeś ukochaną ktoś wrzasnął nigdy nie kochałeś składam broń historia zbyt trudna już przepadła
  19. @sisy89 Cieszę się, że da się odczuć niepokój, w ten sposób chciałam zbudować klimat Również serdecznie pozdrawiam! :)
  20. @Michał78 Dzięki Serdecznie pozdrawiam! :)
  21. @ais rzeczywiście zbyt małe, już poprawiłam :) @Rafael Marius racja, już poprawione ;)
  22. Dziś wybrałam czarną suknię ogłosiłeś pogrzeb ostatni raz lustruję twój błękit podniebnym odbiciem w tafli rozmarzysz inną z zamyśloną twarzą nie rozlewam się w żalu służę gościom niepodległy smutek z niezawisłym humorem uniewinniły bękarta powraca z wygnania pozbawiony łańcucha niepokoju przyjmę smutną sierotę jeśli pogrzebiesz w głębokim grobie spojrzenie marzycielskich oczu
  23. Debiut roku oziębia wczorajsze myśli w białej umowie z naturą karze zeszłorocznych dłużników czas pokuty choć zostałam rozgrzeszona i uświęcona wciąż siedzę i myślę i nie mogę wyczekać jesieni wiosna wyrasta króluje fiołkowym dywanem z narodzoną obietnicą nagrody judaszowe kwiaty czarują zgubiły w czerni przyrzeczenie choć smutek przekwitnie i stanie przed panem wciąż siedzę i myślę i nie mogę wyczekać jesieni słońce rozgrzewa południe spala umowę w podniecie w cieniu burzy całuje zimę komediowo włada jej duchem choć win nie żałuje i wodzi na pokuszenie wciąż siedzę i myślę i nie mogę wyczekać jesieni choć nie jest tak podle i mrocznie wciąż siedzę i płaczę nie wyczekałam jesieni
  24. Dyskretny gniew burzący mefistofelesowy urok zamyka mnie w klatce z tańczącym czortem podsycając biały ogień nie wypada krzyczeć on tylko wytwornie spala moje spragnione dłonie litościwie koisz je solą uzyskaną z łez diabła szlachetnie współczujesz krzywdzie słabość połknęła siłę nie mówiła czyją jestem bezdomna twoje skromne zaproszenie napisane kruczą krwią zawsze dumnie powraca z otchłani niepowstrzymane moim milczeniem nie odpowiadam gaszę pożar ciszą czemu więc znowu budzę się w twojej klatce
  25. Przecież próbuję twoje zimowe ego pokrywa drogę ucieczki zakłamanym lodem karzesz biec z oddaniem w twoje surowe ramiona złożona w ofierze krew poświęcone łzy zabierają bez zgody moją zmęczoną twarz ale to ty cierpisz królowa lodu topnieje śpiewając hymn porażki nazwany nie przestawać karmazynowe staranie barwi lód bez szczęścia mrozisz prawdę zniewalając wrażliwość ujrzałam twoje odbicie w wodzie już nie odzyskasz migoczącej gwiazdki czułego blasku pasji twój lód topnieje pod jego powierzchnią tylko nic
×
×
  • Dodaj nową pozycję...