
Dziadek grafoman
Użytkownicy-
Postów
105 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Dziadek grafoman
-
Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 13
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Leszczym kostropate wrażenie :). Nie wiem o czym jest Twoje opowiadanie ale wg mnie fajnie je piszesz. Na twoim tekście można by dzieciaki w szkole uczyć logiki budowy zdań złożonych. Wszystko jest tu pięknie przemyślane. Powtórzenia pewnie też. Warsztat 1 klasa :). Chciałbym tak umieć -
Kwantowe Dzieci ...fragment
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Dziadek grafoman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Ana Dzięki za pochlebną opinię. Akurat trafiłaś w temat tego opowiadania. Jest o wrogiej interakcji pomiędzy AI a ludźmi. Szczera miłość żywego Marka do wirtualnej Lalimy będzie miała szczególne implikacje dla wątku tej historii. Kwantowe Dzieci to trzecia część z serii. Dopiero sie robi. Pozdrawiam -
Kwantowe Dzieci ...fragment
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Dziadek grafoman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dziadek grafoman U duszych kobiet a nie u dużych kobiet miało być -
Świat Duchów XXVI wiek Mark, co robisz? Zostaw to Dlaczego? Zostaw, proszę Przecież mnie kochasz i wiem że tego chcesz? Razem tego chcemy Kocham cie bardzo, i bardzo chcę, ale nie wiem Czego nie wiesz? Nie wiem, czy mi wolno. Nic mi o tym nie mówiono. Lalima, ja szaleję za tobą. Wiesz ile atrakcyjnych dziewczyn w twoim wieku jest jeszcze dziewicami? Nie wiem ile atrakcyjnych, bo takich danych nigdzie nie ma, ale wg aktualnych badań, ogólnie w krajach europejskich w wieku 24 lat jeszcze 23,5% dziewczyn jest dziewicami. W Azji odsetek ten wynosi 21,4% a w Afryce jest jeszcze niższy i wynosi tylko 19,2 %. Jednak badacze wskazują ze metodologia badawcza tego programu może być obdarzona 4% błędem.* Sama widzisz. Mark, badania dotyczyły żywych kobiet a przecież ja jestem duchem, który do tego nigdy nie był człowiekiem. Może jestem tylko maszyną? Chcesz się kochać z maszyną, która istnieje tylko w pamięci komputera? Ja nie istnieję w twoim realnym życiu. Wiem ze jesteś inna ale dla mnie jesteś piękną kobietą, Najpiękniejszą, najrealniejszą i najprawdziwszą na świecie, która ma już 24 lata, jest przemądrzała i nigdy się nie kochała, nigdy nie była z mężczyzną a ja szaleje za tobą, szaleję. Od czasu jak cię poznałem nie interesują mnie już żywe dziewczyny. Kurde, zostaw. Mark.... Mark stal za nią i namiętnie całował jej odsłonięte ramie, nieco poniżej szyi. Jednocześnie powoli zdejmował jej bluzkę, podwijając ją coraz wyżej. W końcu podniósł jej ręce i zdjął ją przez szyję, odsłaniając delikatne plecy szczupłej dziewczyny. Stała zawstydzona ale przestała się bronić. Przytulił ją do siebie, chłonąc zapach potu jej delikatnej, elastycznej, lekko przyciemnionej skory. Widział jak włoski na jej szyi lekko się zjeżyły. Czuł i słyszał szaleńcze bicie jej zawstydzonego serca. Proszę cię, co robisz? Jestem przecież programem, a ty żywym człowiekiem. Co robisz? Co... Powiedziała już tonem, który w oczywisty sposób sygnalizował mu, że nie będzie się opierać przed niczym. Rozpiął jej stanik i obrócił ją przodem do siebie. Przerwał jej, zamykając usta swoimi i wsunął język pomiędzy jej rozchylone wargi i białe, równe zęby. Jego dłoń objęła pełną pierś. Po długim pocałunku pochylił się nad nią i zaczął delikatnie całować nabrzmiałe, podniecone sutki, jednocześnie rozbierając się do naga. Ona objęła jego głowę dłońmi i cicho wzdychała, czując ciągły wzrost podniecenia. Mark położył ją na łóżku i przytrzymując jedną ręką jej nadgarstki nad głową, drugą rozpiął jej spodnie. Potem zdjął je z niej a następnie opuścił jej majtki i włożył głowę w jej krocze. Jej zapach i wilgoć jej łona, którą poczuł ustami, doprowadzała go do szaleństwa. Był podniecony do granic możliwości. Dziewczyna zaczęła gwałtownie reagować na każde dotyk jego języka. Jej ciało prężyło się a westchnienia były coraz głośniejsze. Rozchyliła nogi i podciągnęła Marka wyżej, a następnie opuściła rękę i z ciekawością dotknęła jego w zwiedzionego członka i moszny. To zupełnie nowe dla niej doświadczenie jeszcze spotęgowało jej podniecenie. Mark powrócił namiętnym pocałunkiem do jej ust. Nie odrywając ich, wysoko uniósł jej uda i ułożył biodra tak, aby było mu najwygodniej, a następnie delikatnie wprowadził członek do wilgotnej pochwy. Od razu poczuł opór. Lalima wtuliła się w niego całym ciałem, silnie go obejmując. Zrozumiał, że to właściwy moment, na który czekała i była gotowa. Pchnął mocniej i rozerwał błonę wchodząc głęboko, aż do samej nasady. Poczuła krótki ból, ale po chwili podniecenie znowu zaczęło narastać. Kilka kropel krwi zaplamiło pościel. Pewnie w realnym świecie żywych ludzi, pierwszy raz nie zakończyłby się pełnym powodzeniem, ale tu było inaczej. Programiści zadbali o to, aby stosunek zawsze kończył się u dużych kobiet płomiennym orgazmem. Mark z razu powoli poruszał biodrami, potem coraz szybciej i bardziej zdecydowanie a Lalima zaczęła krzyczeć w ekstazie. Po krótkiej chwili oboje zakończyli wspólnym szczytowaniem. Szybko oddychali a ich serca prześcigały się tempem we wzajemnym wyścigu. Przez dłuższą chwilę leżeli razem nieruchomo w milczeniu, odreagowując wielkie emocje. Potem Lalima zdjęła go z siebie obracając go na plecy i przytuliła głowę do jego ramienia. Jej twarz była czerwona ze wstydu, ale lśniące oczy bezspornie sygnalizowały, ze jest szczęśliwa. W końcu cicho się odezwała: Coś narobił? Co? Odpowiedział z uśmiechem No, jak to co? No co? Uwiodłeś kwantową dziewczynę No to co? Swoją dziewczynę Ale kwantową. A przecież jesteś żywym człowiekiem. Było przyjemnie? Bardzo, Odpowiedziała zawstydzonym głosem To w czym rzecz? Ale wiesz jakie to może mieć konsekwencje? Jakie? No nie wiem. Odpowiedziała z uśmiechem po krótkim zastanowieniu Jak to nie wiesz? Jest coś, czego ty nie wiesz? Wszystkiego cie nauczyli a tego nie? Nie. Nikt mnie nie nauczył co robi się z chłopakiem. No dobra, może mama coś tam wspominała, ale wstydziłam się tego słuchać Nie wierzę, znam cie już na tyle, że wiem, że ty wiesz wszystko. Chodzi ci o teorię? No tak. No w teorii to coś tam wiem. Co? No wiesz Co, gadaj? No o was O nas? Jakich nas? Przecież jestem tu sam jeden No o was, o żywych mężczyznach To co wiesz? Naprawdę chcesz wiedzieć? Gadaj Męski orgazm składa się z czterech faz. Pierwszą jest faza podniecenia. Stopniowo postępuje erekcja członka, narasta napięcie mięśni brzucha i mięśni międzyżebrowych. W wyniku skrócenia powrózka nasiennego częściowo unoszą się jądra. Zdecydowanie przyspiesza oddech i akcja serca, zwiększa się ciśnienie krwi. Czasem widoczna jest erekcja brodawek sutkowych. Potem jest faza plateau. Na skórze, najpierw na podbrzuszu, pojawia się rumieniec, następuje dalszy wzrost napięcia mięśniowego, dalsze przyspieszenie akcji serca, wzrost ciśnienia. Następują skurcze mięśni międzyżebrowych, zwiększa się obwód członka przy krawędzi żołędzi, niekiedy zmienia się jego barwa, średnio o 50 proc. powiększają się jądra, unoszą się wysoko ku kroczu. Pojawia się wydzielina, która może zawierać plemniki. Potem sam orgazm. Zwiększa się rumieniec na ciele, pojawiają się skurcze grup mięśniowych, wzrasta częstotliwość oddechu, akcji serca, ciśnienie krwi. W cewce moczowej członka występują skurcze co 0,8 sek., stopniowo słabnące, co wiąże się z wypychaniem nasienia na zewnątrz. Początkowe porcje spermy mogą być wyrzucane na odległość 30 – 60 cm, jeśli członek nie znajduje się w pochwie. A potem faza odprężenia. Ustępuje erekcja brodawek sutkowych, wysypka, napięcie układu mięśniowego. Do normy wraca oddychanie, ciśnienie, akcja serca. Członek zmniejsza się, jądra opadają do worka mosznowego. Pokaż, opadły ci już? Mark słuchał i patrzył na nią oczami okrągłymi ze zdziwienia Dobry Boże, Lalima Co? Sam zapytałeś. Wiem jeszcze coś Co? Po szczytowaniu członek wiotczeje, mężczyznę ogarnia senność. Niebawem jednak może być gotów do kolejnego aktu**. Jesteś senny? Juz nie. Ile mamy jeszcze czasu? Fotel wywali mnie za trzydzieści dwie minuty Lalima okraczyła leżącego na plecach Marka swoimi udami Lalima! Cicho bądź. Skup się. *** Pół godziny później. Świat ludzi. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Wieś w Stanie Kalifornia. Mark stopniowo wybudzał się z gamingowego transu. Powoli wracała mu świadomość. Wydawało mu się, że coś zakłócą mu ostatnią fazę odzyskiwania świadomości. Coś go niepokoiło. Leżał na fotelu gamingowym w swoim domu, w którym mieszkał wraz z rodzicami i swoją siostrą. Nagle nastąpił moment, w którym zrozumiał co się dzieje. Do drzwi głośno pukała jego siostra Amelia. Choć nie były zamknięte na żaden zamek, to na razie ich nie otwierała. Mark, kończ już wreszcie! Twój czas się skończył! Ile będziesz tam siedział, chcę sobie pograć! Umówiłam się z kumplami. Wyłaź! Coś ostatnio okupujesz fotel bardzo często! Nie wiesz ze to może szkodzić zdrowiu! Świadomość wreszcie całkowicie mu powróciła Zaraz wychodzę, Co się drzesz! Krzyknął przez zamknięte drzwi. I wtedy zrozumiał na czym polega jego problem. Jego krocze było całkiem mokre. Zarówno gamingowy fotel jak i dresowe spodnie w których usiadł na nim cztery godziny temu, były całe przesiąknięte spermą. W niewielkim pokoju gamingowych nie pachniało zbyt ładnie „K..wa!” Pomyślał przerażony. Odpiął szybko pasy bezpieczeństwa i szeroko otworzył okno. Na szczęście z pokojem sąsiadowała toaleta. Rzucił się w panice po miskę z wodą i szmatę. Szybko przetarł fotel. Wyszedł po cichu i ociekł na palcach do łazienki. Mijając drzwi pokoju Ameli krzyknął: Masz wolne! Po chwili usłyszał z wanny głos siostry: Co tu tak śmierdzi?! Po dłuższej chwili, odświeżony wziął telefon i napisał sms-a do świata duchów: „Kocham cię, już za tobą tęsknie” Po chwili otrzymał odpowiedź: „Ja też” Do odpowiedzi Lalima dodała serduszko. *** …............. * Dane dotyczące dziewictwa 24 latek pochodzą z początku XXVI wieku i są oczywiście konfabulacją autora. Tak naprawdę to w necie udało mi się wyczytać ze 2023 roku w Polsce połowa 18 latek jest dziewicami. Tematu nie zgłębiałem. Nie jest w żadnym razie istotny. ** Przytaczane przez Lalimę mądrości zacytowałem ze strony internetowej: „Poradnikzdrowie.pl” @Dziadek grafoman Powiedzcie mi znawcy tematów wszystkich czy w przypadku takiego cytatu ze strony internetowej jak w powyższym tekście to taka adnotacja jak na końcu załatwia sprawę legalności czy też trzeba zwracać się do administratora strony o zgodę na cytat?
-
Patogen fragment
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Dziadek grafoman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@staszeko Oczywiście, że trzepałbym kasę jak inni. Przecież nie jestem lepszy. Dziwić sie trzeba obojętności społeczeństwa, które sie na to godzi. Rozwijamy technikę, technologię, potrafimy tworzyć cuda a jednocześnie jesteśmy tak głupi, że tracimy to, co dla nas zawsze było bardzo ważne: autorytet i podstawowe wartości moralne. To mnie przeraża. Trucizna działa powoli i jest tak podstępna, że nie potrafimy jej zauważyć. Teraz nam sie wmawia ze golarka najlepiej na świecie ogoli mi jaja, a za chwile usłyszymy że nie warto kochać, ufać sobie, szanować sie nawzajem a jeszcze za chwilę, że nie warto żyć, na przykład dlatego, że w pewnym wieku przestajemy być fizycznie atrakcyjni. -
Jazda z kurwami
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na janofor utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dziadek grafoman @janofor Raczej nic o kurwach. Miałem nadzieje na coś solidnie okraszonego wulgaryzmami, a tu wulgarny ino tytuł... iiiiiii. Ale fajne są odniesienia do młodzieńczych powiedzonek moich szkolnych, dawnych czasów. Konkretnie: "jedzie mi tu czołg", odchylało sie wtedy palcem chyba dolną powiekę, eksponując białkówkę i tęczówkę oka. Z tramwajem było podobnie. W taki sposób informowało sie swojego rozmówcę o tym, że omawiana wspólnie hipoteza jest mało prawdopodobna :) Nie wiem czy wspomniany gest przetrwał do dzisiejszych czasów? Jeśli masz taką wiedzę, to podziel się nią. -
Patogen fragment
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Dziadek grafoman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@staszeko Nie wierze, że nic nie da sie z tym zrobić. Ja nie jestem przeciwnikiem handlu jako takiego i prezentowania swoich usług i wyrobów. Chodzi mi o to, że nieszczęściem jest to, że reklamy kłamią. Ludzie są społeczni. Żyją w towarzystwie innych ludzi i się z nimi komunikują werbalnie. Nawet jeśli ktoś żyje sam. to chodzi do sklepu czy do lekarza i najczęściej jednak z kimś rozmawia. Przez dziesiątki tysięcy lat przyzwyczailiśmy sie do tego, że informacje przekazywane sobie wzajemnie niosą jakaś wartość, do czegoś konkretnego służą. Pacjent mówi lekarzowi co mu dolega, a ten go słucha i najczęściej mu wierzy. Sprzedawca w sklepie mówi nam ile mamy zapłacić i mu wierzymy. Aż tu nagle, nie wiadomo dlaczego, jakiś cwaniak wykorzystuje nasz utrwalony mechanizm wzajemnego porozumiewania sie i przekazywania sobie potrzebnych nam w życiu informacji, do wciskania nam zupełnie bezwartościowego chłamu, tylko po to, żeby na tym zarobić. Mowa jest podstawą naszej inteligencji. Jeśli nie nauczymy sie w dzieciństwie jakiegoś języka, nie będziemy w stanie logicznie myśleć. Myślimy, mówiąc do siebie w myślach. To wartość wypracowana w czasie naszej ludzkiej ewolucji. I nagle zbiorowo godzimy sie na to, żeby jakaś banda cwaniaków, dla swoich podłych celów, deprecjonowała nam nasz podstawowy system wartości. Jeśli stracimy zaufanie do werbalnego sposobu porozumiewania sie, to stracimy zdolność logicznego myślenia. Tak to oceniam. W swoi opowiadaniu pewnie ten manifest trochę złagodzę :) -
Patogen fragment
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Dziadek grafoman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@violetta Aż trudno w to uwierzyć, ale jeśli to prawda, to budujące. -
Jazda z kurwami
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na janofor utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@janofor Musiałem sie zalogować, żeby przeczytać twój wiersz. Nie chcę go oceniać, bo się na wierszach nie znam, ale trochę sie treścią rozczarowałem w kontekście tytułu. No cóż. -
Patogen fragment
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Dziadek grafoman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@staszeko To, że reklama przynosi zyski i to, że pisanie o tym tego nie zmieni to oczywiste. Jednak to zastanawiające, dlaczego godzimy sie w hurcie słuchać tych bzdur i kłamstw. Co sie stało z ludźmi, że nie przeszkadza im być niejako systemowo okłamywanym, tylko dlatego, że ktoś musi na tym zarabiać. Ten manifest, to końcowy fragment mojego opowiadania z gatunku fantasy, które właśnie kończę. Dlatego to wkleiłem. Wymyśliłem tam świat, w którym ludzie na chwilę przestali rozumieć kłamstwa :) Dzięki za komentarz. @violetta Nie byłem na Hawajach ale wiem ze to 50-ty stan USA. Pewnie jest tam tv amerykańska a w niej reklam multum. Ty lubisz słuchać reklam? -
Świat reklam powrócił do swojego dawnego trybu i nic się w tym temacie nie zmieniło. Spoty ciągle zatruwają umysły ludzi na całym świecie. Nie stały się ani trochę mniej uciążliwe i ani trochę mniej kłamliwe. Reklama wciąż jest „dźwignią handlu” czyli wciąż, w interesie wąskiej grupy ludzi zaślepionych żądzą pieniądza, haniebnie pluje w twarz miliardom bezwolnych ludzi na całym świecie, odbierając im to, co mają najcenniejszego, czyli prawo do godności i dumy z przynależności do najbardziej zaawansowanego, rozumnego gatunku naszej planety. Tą absurdalną tezę, że „reklama jest niezbędna i musi być”, wciąż bezrefleksyjnie kupujemy. Nie zdajemy sobie sprawy jakie spustoszenie w ludzkiej naturze i ludzkiej kulturze, budowanej przez dziesiątki pokoleń ziemskich cywilizacji, czyni to stosunkowo nowe, społeczne zjawisko. Jest najgorszą zarazą całej historii ludzkości a my, z jakiś niezrozumiałych przyczyn, nie jesteśmy w stanie tego zauważyć i podjąć próby przeciwstawienia się nieszczęściu. Przeżyliśmy jako gatunek epidemie groźnych chorób, kataklizmy naturalne, globalne konflikty zbrojne, po to, aby w końcu dać się pokonać wykreowanemu przez garstkę pazernych cwaniaków, ogólnoświatowemu rytuałowi bezrefleksyjnego okłamywania się nawzajem. Okłamywania się, z uśmiechem na twarzy. @Dziadek grafoman Chyba trochę przesadziłem :)
-
Dopisałem fragment opublikowany poprzednio. To zakończenie jednego z wielu wątków opowiadania, które sobie teraz piszę. Nie wiem czy nie nazbyt patetycznie :) - jak myślicie forumowicze? ..................... ale tylko naszą ojczyznę, Francję spotkało to nieszczęście, które w krótkim czasie doprowadzi branżę do ruiny.” Twarz premiera zapłonęła rumieńcem emocji. Chytrze się uśmiechnął i pomyślał: - „Chcecie to wam odpowiem”. *** Kończąc tę historię, nowo wybrany premier podsumował ją znaczącym gestem. Petycja trafiła z jego biurka, wprost do niszczarki. Nie, to jeszcze nie koniec tej historii. Kilka godzin później. Konferencja prasowa rządu, transmitowana na żywo przez wszystkie najważniejsze stacje informacyjne. Po przedstawieniu istotnych problemów gospodarczych i sposobach nowo powołanego rządu na ich rozwiązanie, dziennikarze zaczęli zadawać pytania. Kiedy zbliżano się już końca, jeden z nich zadał ostatnie: - Panie premierze, czy zapoznał się pan już z petycją mediów, w sprawie spadku zysku z reklam? - Tak, dziś rano. - Czy mógłby pan to skomentować? Jakie kroki podejmie rząd w tej sprawie? Premier szyderczo się uśmiechnął i wziął głęboki oddech: - Kroki? Jakie kroki? Nic z tym nie zamierzam robić. Petycja poszła do niszczarki. Ale oczywiście odpowiem na to pytanie. Zwracam się wprost do jej adresatów: Wy hipokryci, obłudnicy, codziennie dopuszczacie się zamachu na poczucie ludzkiej inteligencji, żywicie się oszustwem i podstępem. Każecie ludziom oglądać te bzdury, chodź sami w nie nie wierzycie. Dla kasy dalibyście sobie jaja ogolić. Ciągłym przerywaniem audycji i zmuszaniem do słuchania tych bzdetów, odbieracie swoim abonentom przyjemność korzystania z odbiorników i jeszcze bierzecie za to od nich pieniądze. John Logie Baird, wynalazca telewizora, przewraca się w grobie, jak patrzy z góry co zrobiliście z jego dziełem. Dawni myśliciele: Platon, Arystoteles, Sokrates płaczą tam, jak widzą co robicie tym, którzy powinni być dumni swoim intelektem. Za waszym udziałem telewizja stała się szambem, uwłaczającym ludzkiej godności. Każecie swoim abonentom, za których pieniądze żyjecie, oglądać w kółko, ciągle te same, durne, kłamliwe treści, tresując ich jak małpy. Co dziesięć minut to samo i to samo i to samo. Zwierzęta poddane takim torturom zdechłyby po tygodniu. A teraz śmiecie zwracać się do rządu o pomoc? Może ten wirus jest błogosławieństwem, które nami wstrząśnie i skłoni do refleksji nad wartością ludzkiej dumy i godności. Za to co robicie, będziecie smażyć się w piekle. Życzę wam wszystkim szybkiego bankructwa. I żeby świat raz na zawsze o was zapomniał. Ani nasz rząd ani Francja, was nie potrzebuje. Na konferencji zapanowała nigdy nie spotykana cisza. Wszystkim dziennikarzom bez wyjątku, dosłownie opadły szczeki. Premier w milczeniu opuścił salę. Tak, teraz już koniec tej opowieści.
-
Nudny akcyjniak
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na WiatrŚwietlny utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@WiatrŚwietlny Trzeba go było do tego kina z dziewczyną wysłać :) -
Nudny akcyjniak
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na WiatrŚwietlny utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Onanizujesz sie w kinie? -
Patogen Opowiadanie fantasy, fragment :)
Dziadek grafoman opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Demokracja IV. Petycja Dotychczasowemu premierowi czarnych, miesiąc po wyborach powierzono ponownie utworzenie rządu. Kontynuował swoje obowiązki w następnej kadencji. Sekretarka przyniosła świeżą pocztę i położyła na jego biurku. Kiedy przyszedł do pracy, do swojego biura w budynku rządowym, leniwie wziął się za jej przeglądanie. Jego uwagę zwróciła koperta większa od innych. Przeczytał nadawców: - „Konfederacja nadawców medialnych. Związek pracodawców usług reklamowych” Z ciekawością otworzył kopertę i uważnie przyglądał się pismu. Jego pierwszą uwagę zwróciły pieczęcie i podpisy kilkudziesięciu prezesów znanych programów telewizyjnych i radiowych. Były tam również sygnatury kilku największych, francuskich agencji reklamowych. Premier pograżyl się w tresć pisma: - „ Petycja My niżej podpisani, zwracamy się z żądaniem podjęcia natychmiastowych działań, w celu przywrócenia dotychczasowego porządku prawnego i społecznego, dotyczącego działalności podmiotów gospodarczych, którymi kierujemy i w których zatrudniamy kilkanaście tysięcy osób. Niezidentyfikowane siły zewnętrzne, poprzez zainfekowanie naszego społeczeństwa nieznanym dotąd wirusem o wiadomym działaniu, podjęły się bezprecedensowego ataku na przedmiot naszej działalności, powodując zagrożenie dla branży medialnej i reklamowej. Jeśli rząd nie podejmie zdecydowanych środków zaradczych, które w krótkim czasie doprowadzą do powrotu normalnych warunków prowadzenia działalności, to nasze podmioty zaczną bankrutować, a co z tym związane, dziesiątki tysięcy wysoko wykwalifikowanych pracowników zasili grupę bezrobotnych we Francji. Obecna sytuacja spowodowała, że nasi klienci, czyli abonenci programów radiowych i telewizyjnych przestali nas regularnie słuchać i oglądać. Ogladalnosć wszystkich programów telewizyjnych, nadających reklamy, spadła o ponad 50 %. Spadła również słuchalność znanych stacji radiowych. Wspomniany powyżej, zorganizowany atak na nasze media spowodował, że abonenci przestali być zainteresowani odbiorem emitowanych reklam. Stan taki powoduje, że reklamy przestały wpływać na wzrost sprzedaży reklamowanych produktów, w oczekiwanym zakresie. W zwiazku z tym cena reklam drastycznie spadła, pozbawiając nas należnych nam środków finansowych. Naszych zysków. Jakby tego było mało, wspomniana sytuacja stworzyła bardzo silną grupę społeczną, która wmawia nam, że sami jesteśmy sobie winni, ponieważ emitujemy nieprawdziwe informacje zawarte w reklamach i oszukujemy potencjalnych nabywców reklamowanych produktów. Spowodowało to zjawisko społecznego ostracyzmu naszej branży. Obiżyło poczucie wartości naszych pracowników, którzy przecież niczego nie zawinili. Zarzucanie nam, że treści spotów reklamowych, emitowane w naszych kanałach, nie przekazują prawdy o reklamowanych produktach, jest nadużyciem . Przecież ogólnie wiadomym jest, że spoty nie mogą podlegać ocenie społecznej opartej o powszechnie przyjęte normy moralne. Pewien zakres manipulacji i mijania się z rzeczywistością jest kardynalnym czynnikiem budującym treści tego typu przekazów. Przecież na całym świecie od reklamy nikt nie wymaga rzetelnej informacji o sprzedawanym produkcie. Reklama w naszym rozumieniu jest swoistą alegorią pragnień i oczekiwań dotyczących danych produktów a nie rzetelną informacją o nich samych. Na świecie wszyscy to wiedzą i nikomu to nie przeszkadza, ale tylko naszą ojczyznę, Francję spotkało to nieszczęście, które w krótkim czasie doprowadzi branżę do ruiny.” Premier chytrze się uśmiechnął i pomyślał: ................. -
Patogen opowiadanie fantasy, fragment
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Dziadek grafoman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dlaczego nikt mnie nie poprawia? Dla wirusa podobnego do grypy powinno być RNA a nie DNA. Teraz dopiero przyszło mi to do głowy. -
Patogen opowiadanie fantasy, fragment
Dziadek grafoman opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Doktor Smile Doktor Smile naprawdę miał na imię Pierre. Jego nazwisko od dzieciństwa było jego przekleństwem. Było pochodzenia brytyjskiego i we Francji brzmiało śmiesznie. Nasłuchał się w szkole rożnych złośliwości z tego powodu, choć rzeczywiście do niego pasowało. Mlody Pierre był typem wesołka i na jego twarzy prawie zawsze gościł uśmiech. Złośliwości nasiliły się na studiach medycznych. Niemal od początku, choć do zdobycia uprawnień medycznych jeszcze sporo czasu go dzieliło, został „ochrzczony” przez koleżanki i kolegów doktorem Smile`m. Miało to oczywiście zwiazek ze znaną kampanią reklamową pewnego produktu stomatologicznego. Ci co słabiej go znali, nawet nie wiedzieli że na imie ma Pierr. Doktora Smile`a znali wszyscy. Pierr był przystojny i cieszył się powodzeniem u kobiet. Był przy tym imprezowiczem i utracjuszem. Znany był z tego, że nie przepuścił żadnej okazji, aby zaliczyć kolejną panienkę. Wśród studentek zaczęły krążyć legendy o jego talencie i predyspozycjach, do zaspakajania potrzeb kobiecej seksualności. Wiedziano również, że zdawanie kolejnych przedmiotów szło mu wyjątkowo opornie. Był znawcą tematyki ostatnich terminów, egzaminów komisyjnych, itp. Potrzebującym chętnie udzielał rzeczowych porad w tym zakresie. Każdy student uczelni w kłopocie zgłaszał się do niego o poradę. Kiedy Pierr w końcu skończył studia, to fama jego luzackiego podejścia do obowiązków i życia w ogóle ciągnęła się za nim. Zresztą jego podejście do pracy zawodowej w szpitalu, w którym podjął pracę podtrzymywało tą opinię. Często się spóźniał, zdarzało się, że niespodziewanie błagał kolegów o zastępstwo, bo „zabalował” zbyt ostro i nie mógł potem przyjść. Generalnie w pracy był lubiany acz nie cieszył się autorytetem. W związku z tym, w obawie o zdrowie pacjentów, zaczęto odsuwać go od czynności wymagających dużej wiedzy i odpowiedzialności. Miano nadzieję, że kiedyś zwiąże się z kimś na stale i ustatkuje. Przydzielano mu za to zadania mniej ważne, których inni podejmowali się niechętnie. On się przed tym nie bronił.W ten sposób stal się stałym rezydentem przyszpitalnej przychodni, do której przychodzili pacjenci „ z ulicy”, wymagający pomocy doraźnej. Francję nawiedziła epidemia choroby wirusowej. Generalnie lekarze uważali ją, jako kolejną mutację wirusa grypy. Była bardzo zaraźliwa. Wydawało się, że jest bardziej zaraźliwa od zwykłej grypy. Do przychodni Pierr`a zwaliły się tłumy pacjentów. Jednak objawy były stosunkowo łagodne. Gorączka, katar i kaszel trwały kilka dni. Jedynie w wyniku gorączki, a potem osłabienia chorobą, stwierdzano u większości pacjentów zaburzenia neurologiczne, polegające na rozdrażnieniu i trudnościach ze skupieniem się. Leczenie polegało tylko na podawaniu leków antywirusowych i wzmacniających odporność, a nawet bez leczenia choroba u większości zarażonych szybko ustępowała. Nie powodowała żadnych trwałych następstw. Pierr właśnie przyszedł rano do przychodni i z trwogą stwierdził, że na korytarzu czekał tłum pacjentów. Wszedł do gabinetu i zobaczył, że jego biurko cale zastawione jest kartami. Choć wszystkie dane pacjentów przechowywano na serwerze przychodni, to jednak od czasu poważnej awarii głównego komputera, która miała miejsce kilka lat temu i spowodowała utratę wszystkich danych, kierownik przychodni polecił, aby najważniejsze informacje zapisywać również na papierowych kartach pacjentów. Do gabinetu weszła pielęgniarka, którą Pierr dobrze znał. Przyniosła mu kawę. Była młoda i ładna, jednak była mężatką dopiero od kilku miesięcy, a w związku z tym była poza kręgiem zainteresowań lekarza, uwodziciela: - Ty, co to ma być? Wskazał wzrokiem na biurko. - Panie doktorze, tylu ich dzisiaj przyszło. - Tylu, to znaczy ilu? - No przecież pan widzi: 53. - Mam dzisiaj przyjąć 53 pacjentów? - No i co takiego? Jest pan mlody. Pierr włączył na swoim terminalu funkcję kalkulatora. - Podejdźmy do tematu systemowo. Mam pracować sześć godzin, to jest 6 razy 60 czyli 360 minut. W tym czasie przynajmniej raz będę musiał wyjść się wysikać czyli minus 5, to daje 355 minut. Podzielmy to przez 53, to daje ok 6 minut i 40 sekund na pacjenta. 4 minuty i 40 sekund zajmuje mi wpisanie danych pacjenta do systemu i wypisanie recepty. Tak więc, na zbadanie i postawienie diagnozy zostają mi równo 2 minuty. - No spoko, wyrobi się pan doktorze. 2 minuty to naprawdę sporo czasu. To az 120 sekund. Prawie wszyscy mają grypę. Jak wychodziła z gabinetu, to na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech: - Proszę się uśmiechnąć doktorze Smile. Najważniejsze: utrzymać właściwy rytm pracy. Zanim zamknęła drzwi, to usłyszała: - Więcej tu dzisiaj nie przychodź, bo cię uduszę. Cztery godziny później. Pierr był już przy czterdziestym pacjencie, był naprawdę zmęczony. Choć karty miał ułożone zgodnie z numerkami, jakie otrzymali pacjenci w kolejce, to jedna z kart była ułożona w niewłaściwej kolejności. Pierr odruchowo przywitał starszą panią, patrząc na imię na karcie: - Witam Marie-Claire. Proszę usiaść, co dolega? - Przepraszam, ale nie zrozumiałam pana doktora. - No mówię, że witam. - A no tak, to jeszcze zrozumiałam, tylko już dalej nie usłyszałam. - Pani ma na imię Marie-Claire. - Nie, ciągle nie rozumiem. Pierr popatrzył na nią z ciekawością. - Jak pani ma na imię? - A no tak, jestem Colette. - Colette? Chwila... Pierr spojrzal na ułożone karty. - A no tak, przepraszam Colette, pomyliłem karty. Są źle ułożone. Jednak coś go tchnęło. Drzemiący w nim żartowniś podsunął mu nagle i z nikąd niedorzeczny pomysł. Widział na karcie Colette, że ma 66 lat, ale z głupim uśmieszkiem stwierdził: - Colette, ma pani 68 lat. - Przepraszam, ale znowu pana nie rozumiem. - No mówię, że ma pani 66 lat. - A tak, zgadza się. Pierr, pomimo zmęczenia, natychmiast się ożywił. Jego twarz zapłonęła rumieńcem. - „Co kurde?”. Pomyślał. Wyczytał z karty, że Colette mieszka w Paryżu na ulicy Rue de Rivoli. - Mieszka pani na Rue de Mouffetard. - Doktorze, znowu pana nie rozumiem. - Powiedziałem, że mieszkasz na Rue de Rivoli. - A tak, zgadza się. Pierr wypisal receptę i Colette wyszła z gabinetu. Postanowił nadal sprawdzać swoje odkrycie. Nie wierzył własnym uszom i oczom. Przy kolejnych kilku pacjentach chorujących na grypę, specjalnie ich oszukiwał i podawał im fałszywe informacje, obserwując z ciekawością ich reakcje. Z niedowierzaniem stwierdzał, że za każdym razem jak ich okłamywał, to ci nie rozumieli, co do nich mówi. - „Przecież to niemożliwe, niedorzeczne, co za bzdury, nie ma takiej choroby”. Myślał. Ostatnia, 53, była młoda dziewczyna. Niestety natura całą swoją mocą sprzeciwiła się jej fizyczności. Była po prostu zupełnie nieatrakcyjna, żeby nie powiedzieć: okropnie brzydka. Pierr spojrzał na nią i diabeł mieszkający na stałe w jego duszy szepnął mu do ucha: - „Teraz idź na całosć”. Z wylewnym uśmiechem rozłożył ręce i zaintonował zalotnie, zdając sobie sprawę z ryzyka: - Ależ piękne dziewczę do mnie dzisiaj zawitało. Dziewczyna popatrzyła na niego dziwnie i zakłopotana powiedziała: - Panie doktorze, przepraszam, ale nie zrozumiałam, co pan do mnie powiedział. Nazajutrz. Pierr w szpitalu spotkał swojego przełożonego. Ordynatora oddziału na którym pracował. Jego wczorajszy dyżur w przychodni był na razie ostatnim. Kolejny, najbliższy, miał za trzy tygodnie. - Panie ordynatorze, chciałbym podzielić się z panem swoim wczorajszym odkryciem. - Pierr, wyrwałes nową laskę? Ordynator zwrócił się do niego lekceważąco. - Ale ja mówię poważnie. - Co chcesz? - Ten wirus grypy, który teraz panuje. - Co z nim? - Powoduje u pacjentów niecodzienny, nieznany objaw. - Jaki? - Nie rozumieją kłamstw. Ordynator popatrzył na niego zmęczonym wzrokiem: - Doktorze Smail, dość tych bzdur, bo każę ochronie przynieść alkomat. Pierr machnął na to ręką. Po kilku dniach o tym zapomniał. Nie wiedział, jak blisko był prawdziwej sławy. Zwykli ludzie się domyślali, gadali miedzy sobą rożne rzeczy, ale nikt oprócz Pierr`a do tematu nie podszedł w sposób naukowy. Ten nowy wirus badany był w trzech renomowanych ośrodkach. Okreslono jego DNA, opracowano szczepionkę, wiedziano, że powoduje dziwne zaburzenia neurologiczne, ale nikt w całej Francji nie wpadł na to, co on. Nie uwierzono mu, bo nie cieszył się autorytetem. -
In propagare venenatum apples
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Łukasz Jasiński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jak rozumiem, to noworoczne przeslanie do ludzi wierzących, którzy są na tym forum. Od tego IQ 135 to chyba czasem głowa musi bolec. Bo od zatrutego jabłuszka, to chyba brzuszek... czy ja wiem? @Dziadek grafoman A tak w ogóle to szczęśliwego Nowego Roku życzę wszystkim bez wyjątku, bez względu na ich światopogląd, i takie tam. Niech sie Wam darzy w roku zwycięstwa, jak go nazwał wczoraj prezydent Zełenski. -
Mały, biały domek cz.VI
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@WiechuJK Ech, moja inżynierska loggia ciągle mi dokucza. Kwiatuszku wydaje mi się, że intuicja to dusza, która powinna znać wcielenia nie poprzednie ale kolejne? Hmm? czy ja wiem? @Dziadek grafoman logika -
Mały, biały domek cz.VI
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"Dobry dom to taki zbudowany przez szczęśliwych ludzi, kochających swoją pracę, w miejscu wolnym od trosk, nieszczęść i złowrogich elementów." Ech idealisto, widziałeś kiedyś taki? Według mnie dobry dom, to dom zbudowany przez kochających się ludzi. Taki dom pozwala znosić trudy ciężkiej, nielubianej pracy, daje wsparcie w radzeniu sobie z nieuniknionymi troskami i daje siłę do walki z wrogami i ze skutkami nieszczęść. @Dziadek grafoman Przyjemny, delikatny, typowo kobiecy opis miejsca drogiego sercu. Ale z tym się zgadzam w 100% -
Mały, biały domek cz.VI
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Kwiatuszku, jakaż to decyzja postawić dom na swojej działce? To gdzie miałabyś go postawić? Takie to ładne, delikatne, pełne afektu, trochę przeidealizowane. Promyczki, dobre energie i takie tam :)Takie anturaże mnie przerażają. Bojam się piękna idealnego. Szybko się kończy a tak naprawdę nie istnieje. Ale w słowach ładnie wygląda. Rozglądałbym się w Twojej kuchni ze strachem, co się tu zaraz zepsuje albo jaki potwor z tej łąki przylezie i na mnie naszczeka. -
Wszystko zaczęło się od zbliżających się urodzin Eili. Co prawda większość zakupów robiliśmy on line, podobnie do zakupów wyposażenia mieszkania, jednak zdarzało się również, że najzwyczajniej po ludzku, dla przyjemności, chodziliśmy po sklepach, których też w świecie duchów nie brakowało. Pewnego razu trafiłem z Eilą na słynny bazar, który znany był w całym naszym świecie. To tam właśnie można było pooglądać rożnego rodzaju topowe zabawki, a jak komuś szczególnie zależało i nie bał się prawnych konsekwencji, to mógł je tam nielegalnie nabyć. Stanęliśmy przed młodym chłopakiem, który siedział na małym wędkarskim krzesełku a przed sobą miał rozłożony kawałek folii. Na foli tej leżało wąskie podłużne, tekturowe pudełko. Wyglądało niepozornie. Staliśmy z Eilą przed nim i patrzy- liśmy na to coś. Po chwili zagadałem: - Co tam masz kolego? - Różdżkę - Różdżkę? - No przecież mówię - A do czego ona? - A różnie można ją wykorzystywać. - To znaczy? - Jesteście parą? - Tak. - Może wam urozmaicić wasze intymne życie, no żeby wam się za szybko nie znudziło. Eila wyraźnie się zainteresowała i chciała dopytywać o szczegóły, ale jej przerwałem. - A ile kosztuje? Chłopak wymienił cenę. - O Matko. Cokolwiek to jest, to nie jesteśmy zainteresowani. Eila jak usłyszała cenę to pociągła mnie za rękę. - Zostaw go, chodźmy już stąd. Jednak po południu, kiedy rozmawialiśmy z Laurą i Maxem przy piwie, to opowiedziałem im naszą przygodę na bazarze. Laura zaciekawiona zapytała: - To nawet nie zapytaliście jak to działa? - Wiesz, nie bardzo chciał nam powiedzieć jak zobaczył, że cena nas zniechęciła a poza tym nasze intymne życie jest raczej w porządku. Nie, Eila? Popatrzyła na mnie oburzona, że mówię przy nich takie rzeczy. Po kilku dniach zapomnieliśmy o tym. Nadszedł dzień urodzin. Przyszli goście. Oczywiście Max z Laurą oraz Tuhina z chłopakiem. Jak wyściskaliśmy już Eilę i złożyli jej życzenia to przyszedł moment na wręczanie prezentów. I wtedy, zamiast różnych drobiazgów, w rękach Maxa pojawiło się znane nam już z widzenia pudełko. Wszyscy goście złożyli się dla niej na “różdżkę”. Ja również się dołożyłem, choć nie miałem pojęcie do czego. Eila wzięła pudełko niepewnie do ręki. - Co to właściwie jest? - Różdżka. Odpowiedziała Laura radosnym głosem. Potem wszyscy się roześmiali. Eila dopytywała: - Kurcze, po co tak się wykosztowaliście dla mnie? Max jej odpowiedział: - Eila nie przeżywaj, Nie była aż tak droga. Targowaliśmy się i Thomas obniżył nam cenę. - Thomas? - Tak miał na imię ten chłopak który ją zbudował. Rozmawialiśmy z nim chwilę. Jest młodym, ale bardzo zdolnym programistą. Mówił nam, że daje gwarancję tylko na trzy miesiące. Podał numer telefonu do siebie. Zapisałem go. Powiedział, że jakby przestała działać szybciej to, żeby do niego zadzwonić. Zwróci nam kasę. Wyjaśniał uczciwie, że to zabawka nielegalna i będzie działać tylko dopóki jej nie namierzą i nie umieszczą w programie antywirusowym serwerowi. Może działać znacznie dłużej niż trzy miesiące, ale nie wiadomo. - Co robi? - Czaruje oczywiście. Odpowiedział Max ze łzami w oczach. Tuhina i jej chłopak również płakali ze śmiechu. - To znaczy? Próbowaliście? - Nie mieliśmy odwagi, ale trzeba wypróbować. Otwieraj, zaraz sprawdzimy. Eila otworzyła pudełko. Wyjęła niepozorną różdżkę. Był na niej tylko jeden przycisk. - Jak to działa? - Trzeba włączyć. Eila nacisnęła przycisk. Różdżka zaświeciła się niebieskim, ledowym światłem, a nad nią pojawił się kilkunasto calowy hologram panelu sterującego. - Co to jest? Laura zaczęła jej objaśniać. - Patrz Eila. Tutaj ustawiasz czas działania czaru. Zakres jest od 10 do maksymalnie 500 sekund. Potem wybierasz postać. - To znaczy? - No zobacz, tu jest galeria. Laura zaczęła przesuwać palcem obrazy na hologramie a my wszyscy z wielką ciekawością temu się przyglądaliśmy. - O jacie! To celebryci! - No tak, aktorzy i aktorki, piosenkarze, modelki, sławni ludzie ze wszystkich epok. A tu patrz Eila, nawet znane postacie historyczne. O tu, tu zobacz na przykład... Napoleon. Wszystko przejrzyście skatalogowane i łatwo dostępne. - Ale wybór! - Ogromny, galeria ma kilka tysięcy postaci. - No dobra próbujemy. Tu 10 sekund a tu Napoleon. Gotowe. Różdżka zmieniła kolor z niebieskiej na czerwoną a panel sterujący zniknął. - I co mam teraz zrobić? - No masz naładowaną, teraz dotknij. - Dotknąć? Czego? - Nie czego, tylko kogo. Chłopa dotknij! - Którego? - No wiesz Eila, jak na próbę to najlepiej swojego. Najmniejsze ryzyko. - Chwila, chwila! Zaprotestowałem. Ale było już za późno. Eila zdążyła mnie zaskoczyć i dotknęła mnie różdżką. Wszyscy uczestnicy tego spotkania, za wyjątkiem mnie, zareagowali werbalnie. Tuhina i jej chłopak w języku hindi: - Ja pierniczę!!! - O jacie!!! - Wooooł!!! - Kurde!!! - Mamo!!! Poczułem jak moje awatarze body gwałtownie się zmienia. W ułamku sekundy rozrosłem się w barach i skurczyłem o dobre 20 cm. Mój tshirt rozciągnął się do granic możliwości. Zaprotestowałem, ale doznałem kolejnego szoku. Mój głos zupełnie się zmienił. Odruchowo dotknąłem krocza bo poczułem tam zmiany. Było mnie tam więcej. Całe towarzystwo patrzyło na mnie z wybałuszonymi oczami. Eila chwyciła mnie za rękę, podniosła z fotela i popchnęła w stronę lustra. Spojrzałem i przecierałem oczy ze zdziwienia. To był on... sławny wódz, jak żywy. Znany mi z wielu historycznych wizerunków. Ledwie zdążyłem “rzucić okiem” i czar prysnął. Zobaczyłem z powrotem siebie. Wszystko to odbyło się zupełnie bezboleśnie. Towarzystwo wybuchło histerycznym śmiechem. - Ale jajca! Bezwiednie skomentowałem w bezkresnym zdziwieniu. Laura śmiałą się najgłośniej ze wszystkich. - Dawaj teraz ja. Wyrwałem Eili różdżkę z ręki. Włączyłem ją ponownie, wybrałem z panelu katalog modelek, kliknąłem najbardziej rozpoznawalną w naszych czasach, ustawiłem czas działania na 20 sekund i... dotknąłem Laurę. Zdążyła jeszcze zaprotestować: - Dlaczego ja? Ale było już za późno. Laura gwałtownie urosła przynajmniej o 30 cm. Buty spadły jej z nóg. Stopy, choć zgrabne i szczupłe zrobiły się o cztery numery większe. Szczupła, drobna Laura stała się natychmiast bardzo wysoka i chorobliwie chuda. Spod jej delikatnej skóry wystawały kości. Mięśnie zniknęły zupełnie. Pokój wypełnił zapach drogich perfum. To była ona... sławna modelka. Ja, Max i chłopak Tuhiny wybałuszonymi oczyma przyglądaliśmy się temu zmysło- wemu zjawisku ciekawskim wzrokiem. Laura podeszła do lustra: - O mamo, jaka jestem chuda, i taka słaba. Głos miała zupełnie zmieniony. Miał barwę dźwięku, znaną nam z telewizyjnych reklam. Max, ku naszej uciesze, chciał ją natychmiast rozbierać, ciekawy anatomicznych szczegółów budowy ciała celebrytki, ale Laura odganiała się od niego skutecznie. Po chwili czar minął. Teraz już całe towarzystwo wpadło w niekontrolowany rechot. Jak trochę się uspokoiliśmy to komentowałem: - Szkoda, że maksymalnie tylko 500 sekund. To trochę za mało. Maks z błyskiem w oczach zapytał: - Dawid, za mało na co? A może, do czego? Znowu się śmialiśmy tylko Eila spojrzała na mnie surowym wzrokiem. Maks objaśniał: - Jak gadaliśmy z tym Thomasem to powiedział nam, że 500 sekund to maksymalny czas, na jaki nadzorujący się zgodzą. Gdyby zrobił dłużej, to by go od razu ukarali. Nadzorcy już go znają i mają na niego oko. To nie jest pierwsza różdżka jaką sprzedał. Miał już trochę kłopotów. Zabawa prezentem Eili wypełniła nam całkowicie czas urodzinowego spotkania. Zamienialiśmy się po kolei w znane postacie. Radości nie było końca. Oczywiście wszyscy goście ustawili się w kolejce do wypożyczenia sobie różdżki... do domu. - Co tam chcecie z nią robić? Zapytałem przekornie. Odpowiedziały mi błyszczące, radosne spojrzenia młodych ludzi w awatarzych postaciach. *** Spożyliśmy przy tej wspólnej zabawie sporą ilość alkoholu. Spotkanie się zakończyło i goście się rozeszli. Zostałem z Eilą sam. Wzięła różdżkę do ręki, załączyła ją i z wielkim zainteresowaniem zaczęła przeglądać katalog. Tak się zapatrzyła, że nawet nie zauważyła, że ja w międzyczasie stopniowo rozebrałem ją ze wszystkiego. No przynajmniej udawała, że nie zauważyła. No i się zaczęło. Przerabialiśmy ........ ...................... Dotyk Amani, Tajemnica Pluszowego Misia, Spisek Duchów ......... www. Ebookowo.pl
-
Polski cukier
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Andrzej_Wojnowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Andrzej_Wojnowski Zaczęliśmy się też bardziej wyróżniać na tle innych europejskich nacji. Polski turysta spędzający upojny urlop w ekskluzywnym kurorcie nad morzem śródziemnym jest zauważalny. Kilkanaście lat temu wyróżniał nas nieodłączny dodatek do sandałów – skarpetki. Teraz nie tylko to. Polak stojący w kolejce do wypożyczalni parawanów plażowych charakteryzuje się znacznie szerszym cieniem od statystycznego mieszkańca odwiedzanego kraju. Jestem patriotą i protestuję. Ten fragment powyżej to są bzdury nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Cały tekst choć sprawnie napisany, dla mnie raczej jest kolejnym manifestem politycznym niż satyrą. Przychodzą mi na myśl znane słowa barda Garczarka " dlaczego k..wa mać bez przerwy ......" dalej znacie. Uczciwiej byłoby po prostu napisać ***** ***. Każdy ma prawo postrzegać rzeczywistość tak, jak sam uważa. Żyjemy w wolnym kraju i szanujmy się nawzajem, bez względu na to w co wierzymy. -
Kobietom
Dziadek grafoman odpowiedział(a) na Łukasz Jasiński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Łukasz JasińskiFest długie zdanie. Ja tam się specjalnie nie znam ale wydaje mi się ze zamiast tych dwukropków średniki były by lepsze. @Tectosmith A i ta niewyżyta energia hormonalna z czasem ci przejdzie, tym się nie przejmuj :)