Każdy, kto żył, musi przebyć swoją podróż przez świat,
naprzeciw bezlitosnemu, zimnemu, napierającego wiatrowi,
chroniąc swoje życie i płomień wewnątrz, jak wrażliwy kwiat,
jego odwieczny los to jest opieranie się huraganowi.
Jedynym towarzyszem jest chłód oraz krakanie wron,
On czuje jedynie mróz na skórze, chaos w głowie i lód w krwiobiegu,
nie ma żadnego celu podróży, jedynie narodziny oraz zgon,
droga kończy się dopiero gdy człowiek pada bez siły w śniegu.
Na tle wiecznego bezkresu lodu, umysł staje się więzieniem,
samotność kłuje człowieka tak boleśnie jak mróz oraz głód,
myśli są ulotne jak dym, często zajęte jedynie cierpieniem,
bez namyślenia by uciekł od samego siebie, gdyby tylko mógł.
Jedyną rzeczą jaką nosi w podróży to promyk ciepła w duszy,
nikły, ale nieustanny żar, który nadaje życiu człowieka powód.
To co nawet największe uciążliwości świata wokół niego zgłuszy,
daje mu siłę oraz determinację przeć przez śnieg naprzód.
Każdy, kto żył, musi przebyć swoją podróż przez świat,
każdy jest podróżnikiem, zagubionym w tym zimnym wszechświecie,
zawsze jest tak samo, nie ważne ile minie minut, godzin, dni, lat,
sam naprzeciw wichurze i ciemności, życie każdego zniszczy i zgniecie.
Mróz nigdy nie przestanie, jego wiatry zawsze lodowate i bezlitosne,
promyk samotnego podróżnika wypala się na zawsze, razem z jego życiem,
płomień wielu, jest jedyną odpowiedzią na najzimniejsze wiatry, które są takie bolesne,
bo w cieple przyjaciół i rodziny, historia jednego podróżnika nie kończy się gaśnięciem.