Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marta 50

Użytkownicy
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marta 50

  1. marta 50

    Odlot

    Marycha próbuje rozweselić, nie ma wzlotów, tylko upadki do wyplucia nad wanną. Powietrze z prochem kopie dół. Wbita złuda w żyłę, nie boli tak, jak jej brak. Oderwana od ziemi nie słyszy ludzkich głosów. Wiara w błękicie głaszcze po głowie; Bóg ma wiele uśmiechów i łez do rozdania, musi mieć wielkie serce, wszystko wchłania, nawet nie zadrży.
  2. Zapasy na strychu, cukier, sól, mąka, metalowy krzyż, czarna garsonka zwężana co jakiś czas. Zapach naftaliny. W pokoju naprzeciw Matki Boskiej staruszka często modliła się, za wszystkich, o pogodę na ostatnią podróż, nie daj Boże w święta. Piwonie pod jej oknem patrzyły, jak beztrosko niosłem uśmiech, wiedziała już przed drzwiami, że w kuchni obrazem na podłodze przemieni we łzy.
  3. Kobieta jak chwyci wydrapuje oczy, niszczy równowagę świadomość. Kto będzie niańczyć dzieci, telewizor na zmianę z babcią? Znudzony mężczyzna ucieka na polowanie, syci się zamiarem nad czynem, gdy mu wszystko wisi i viagra nie pomaga, sarenka gryzie trawę w nowym miejscu. Zmieniają się z wiekiem wydeptane dróżki, miary, o talii brzęczy w szafie zabłąkana osa, za oknem żuczek gnojaczek obraca z trudem teraźniejszość - odsłania się bardziej: sukienki krótsze od majtek, kto pierwszy pójdzie nagi do kościoła jak Adam z Ewą przez raj - wracamy, skąd przyszliśmy, zmienia się klimat.
  4. korzenie trzymają drzewo zanurzone do połowy rak wychodzi z pęknięcia marszcząc odbicie na wpół zdmuchniętego dmuchawca próbuję twarz topielca przypudrować rzucam kamieniem w miejsce którego nie ma fale rozchodzą się jakoś mi łyso wzdryga się myśl że to zwykły zachód z różańcem w dłoni odwracam klepsydrę patrząc jak spadają w krew igły które mają zatrzymać kropelkę zawieszoną na listku
  5. Współcześni bogowie przywiązują poddanych wolą do krzeseł i każą podziwiać ich maski, niby nie groźne, ale ludzie za nimi świata nie widzą. Tradycyjne obrazy bogów przybitych do ścian gwoździami będą wracać, uczyć wiary, pokory, podawać na tacy odpowiedzi na zadane pytania. Pozostają cztery kierunki: podpierający ścianę tłum, oddający ziemi ostatnie ciepło, szukający ojczyzny na obczyźnie, gotowy na rozkaz. Jak zwykle trzęsienie ziemi budzi śpiących, rusza sprzątanie, pośród połamanych gałęzi wypełzają koście, marzenia ściętych, nowe pomniki, będą czekać na upadek, aż historia zatoczy koło. W ludzkim pędzie może zdąży człowiek stanąć murem, na przeciw wizjom przekraczającym granice. Drzewa już dość mają w korzeniach krwi.
  6. marta 50

    pobudka

    pociąg do kasy goni kupujesz bilet machasz na pożegnanie odbiciu w oknie uciekającej zielni w rytm stukotu monet ciągniesz po schodach pełną walizkę planów w głowie wiruje ludzie patrzą w kręgu na odlatującego kosmitę krąży po szpitalnych korytarzach próbując zapalić światło modlitwami zobaczyłeś z góry że dźwigając bagaż zapomniałeś o sobie i bliskich
  7. Para się skrapla, w oknie płynie strużkami. Krew zalewa głowę. Kipi zupa w garnku i smród na całą klatkę. Sąsiedzi nie wiadomo po której stronie ominą. Prawda się wymyśla, a całość czas układa. Upadki ze schodów próbuje rozchodzić. Stary potrafił uśmiech rozdawać, przymilać się jak kot, spać na różnych łóżkach. Karmię dzieci świadomością, której nie chcą przełykać. Los łyżką wciska niespodzianki.
  8. pomiędzy martwą a żywą naturą jest wymiar gasnąca iskierka we wspomnieniach złoty łańcuszek obrączka papierosy to wszystko co mam wynajęty ogródek rosną tam kwiaty kamienne spojrzenia nikt nie zwraca uwagi na kreacje buty z papieru piętrzące się życie jak makiem zasiał cisza wszyscy równi obok zamieszkała córka z cierniem na serdecznym palcu zapomniała dotrzymać słowa więc usycham w bezruchu zamiast odlecieć dymem
  9. marta 50

    kapciuszek

    zgubiła pantofelek młodość pijana książę zostawił w dziurawych butach brud więc piorę łatam wycierając czasem łzy dręczę urzędy dziękując matce zmieniam pieluchy w takiej wilgoci kwiaty nie rosną dzieci pilnują się same zaległości w szkole zdrowiu tylko patrzę na zegarek by w garach było pełno rozplątuję w snach supełki bo jutro poplącze mam skryte uczucie że ciągle biegnę za tramwajem co mi przytrzasnął drzwiami palce
  10. marta 50

    Wyklęta

    Borowiki w koszu. Kikuty nad mchem po wyciętych brzózkach. Matka przykrywa modlitwą, tu grzybów nie zbieramy. Tam poziomki jadłam w tajemnicy, to od nich mnie wciąga bagno. Nie pomagały coniedzielne msze, litanie pasem. Zazdrościłam i tak siostrze nowych sukienek, jej stare na sobie rwałam, a buty gubiłam. Dostałam w posagu kopniaka, wychodząc posłusznie za smród wódy. Uciekłam wbrew Bogu, z brudnymi pieluchami tuląc się po kątach, samotnie budowałam dom, patrząc z dumą na dwa wyrastające za oknem dęby. Teraz ciągnę wózek z zakupami, robiąc przystanki do apteki, powojenna krew odporna na choroby; które jak poziomki usychają i po zimie wracają.
  11. spotkamy się gdy będę wiatrem znad uchylonej szyby w tym pędzie przyszłość czarny most w przestrzeń mknące smugi światła na poboczach znaki znikające cienie ciągle czuję lód na krzyżu odbicie księżyca w oczach próbujące wyrwać z odrętwienia oślepioną sukę
  12. beztroska noc powraca spływa rurami żółty żal dla odmiany nad wanną modlitwa sąsiad pociesza śmiechem chowam się pod kołdrą tylko jak spojrzeć w oczy żonie gdy czarna plamka na sumieniu mdli nie zmyje zimny prysznic po obiedzie @marta 50 @marta 50Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Zabawy z umiarem. Pozdrawiam serdecznie :)
  13. Stary przemamrotał za sklepem chleb. Znowu zapachniało z piekarni żebraniem. Jaki wstyd, ludzie nie tak stają na głowie, kiedy głód przygniata bezsilne plecy. Ciężko wyskrobać z powietrza nadzieję. Najbardziej pieką oczy, gdy zagłębiają się w biel, starsze pociechy przełkną, a płacz nakarmię wyrobionym uśmiechem. Wiara najlepsza we własnych rękach. Skrzypi drewniana podłoga, na złość zabija drzazgi za zdeptane lata. Siedzi na niej w kącie stary pies wyliniały jak nasza choinka. Błyszczą mu w oczach ocalałe bombki, a w nich wspomnienie matki. Dzieci w zieleni zdumioną miną skubią nadziewane cukierki. Na szyi uśmiechem wieszają życzenia, na gałązkach malowane aniołki. Stary rozkłada watę, nerwowo świeczki mrugają. Święty Mikołaj szykuje fujarkę, zagra na marzeniach.
  14. marta 50

    suka

    świergot lata w pełni mąci zawieszone człowieczeństwo wyślizgnęła się z postronka z zjeżoną sierścią biegnie strącając krople ujadanie przeszywa las na przystanku skulona patrząc na przechodniów liże odbicie słońca pewnie zastanawia się czy ręce karmiące znowu będą katem
  15. marta 50

    ***

    zostają ślady nie chcę ścierać naniesionego błota czekam kiedy wyschnie jakby nigdy nic rzucam sobie w oczy czasem mi się nie chce trawić łez więc patrzę jak spływają słowa po ścianach zęby lśnią w oczach sąsiadów uśmiechy na wierzchu chowają nałożone tynki na stare dziury straciłam smak gryząc ciastka przy kawie przełykam obojętność widać na bokach jak odkłada się wyjście bez wyjścia każdy czeka następnego dnia a kto poderwie starą dupę gdy się nie rusza z miejsca owsiki
  16. marta 50

    spowiedź

    znieczulona nie jednej nocy wdychałam smród przepoconego ciała pijanych napalonych pomiędzy płaczem dziecka a przerażeniem matki przełykałam po kryjomu we łzach resztki godności zmuszony człowiek strawi każdy los
  17. marta 50

    Korale PRL-u

    Pochód czerwienił się na ulicy, w tłumie uśmiechów płynęły flagi, nad głowami pieśni z megafonów wpadały w okna pełne machających rąk. Palce wystukiwały rytm piosenek, przy wódce z mety śmielej snuły się prawdy, pisane pałką przyznawały słuszność władzy. Brodząc w błocie szłam do szkoły, chowając się przed deszczem w sklepie, śniłam o cukierkach sprzedawanych spod lady podziwiając półki udekorowane octem. Cukier topiony na łyżce osładzał dni. Chwytając chmury czekałam na ręce wczepione w plastikowe kółka toreb, przynosiły zawsze uśmiech. Jak lato w sadzie gryzłam niedojrzałe jabłka, zanurzona w rozkołysanej trawie biegłam z psem. W promieniach niesmak przełkniętych łez zapominał się.
  18. marta 50

    ***

    każdą drogą czas prowadzi do niej kiedy dopadnie drażni tęsknotę patrząc w oczy ściśnie serce przywiedzie do ołtarza w białej limuzynie miłość w czarnej śmierć
  19. guzik z pętelką wypluję deszczem zapłacę stanę pewnie przed lustrem odziana w nadzieje pomaluję usta by słońce rozświetliło wisienkę na torcie
  20. pyta wygłodniałe dziecko matkę karmiącą łzami dlaczego tak jest że wszyscy klaszczą a my idziemy w ruinach dławieni dymem po swój koniec czy początek bóg prowadzi przez krzyże do domu
  21. marta 50

    Objazdy

    Denerwuje przebudowa mostu. Pogoda. Przechodnie w pelerynach. W kuchni cisza, brak apetytu. Za oknem kierowcy, przekleństwa. Ból zęba, drapanie po głowie. Bóg szydzi z mądrości po szkodzie. Można pić przypalone mleko rozbrojoną miną. Kwiaty nie przerwą napiętej linii. Trzeba delikatnie, bo złość zapuka, policja, resztę dopowie sąsiadka. Otwarte okna. Po remoncie ulica. Pod drzewami świergot ptaków, uśmiechy, opadające na głowy płatki kwiatów.
  22. czy ktoś za nim tęskni pośród ludzkiej dobroci nadlatującej z góry leży na ulicy pluszowy miś poczerniały bo zgubił ręce chroniące od wybuchów otaczających ruin plam krwi patrzy z uśmiechem bo płakać nie potrafi w szklanych oczach przechodnie widzą utracone dzieci chciałby w łóżeczku pod kołdrą przytulony kołysać beztroski sen
  23. marta 50

    wzloty

    nabieranie pewności i uśmiechów wiadrem bez dna martwy ale jeszcze w drodze wciąga bagno bez odbicia gasi pragnienie mułem topi człowieczeństwo raje utonęły wypływał ale żarło w środku silniejsze przepadł w dole przez siebie wykopanym
  24. przekroczyły granice wizje zmieniają świat budzi alarm po obu stronach żywe tarcze wpatrzone w celownik matki tłumaczące zdumionym dzieciom pożegnanie łzami krew na ruinach muchy w gardłach wołanie modlitw świętość zdeptaną która ściga oprawców sumieniem
  25. zbieg okoliczności, wreszcie połączył dłonie, teraz na tapecie w telefonie trzy uśmiechy, jeden w brzuchu kopiąc przypomina, że obżarstwo, to nie jego wina, więc dźwigam po schodach ciężar lata, wkrótce lżej, będę pchała w wózku
×
×
  • Dodaj nową pozycję...