Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr Kuśmirek

Użytkownicy
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr Kuśmirek

  1. malować słowem to pani nie potrafi. ciężkie to strasznie. patetyczne, niepotrzebnie uwznioślone, nieudane językowo, inwersje po pierwsze niepotrzebnie archaizują a po drugie podnoszą jeszcze patetyczny ton, który i tak jest osiągnięty uzytym słownictwem. to wszystko mozna napisac duzo naturalniej. odnoszę wrazenie, ze pisze pani tak, jak nakładziono pani w szkole, ze wiersze wyglądają własnie tak a nie inaczej. jak dla mnie ten tekst to twór z innej epoki, która bywa 100 lat temu a nie wiersz współczesny.
  2. fajny początek, fajnie nalowany, ale jak przychodzi do kody robi sie jak dla mnie dramatycznie, w takim przypadku to ja już wolę sięgnąc po pozytywistyczna prozę ...
  3. pisanie Rymkiewiczem wychodzi jednak tylko rymkiewiczowi, to co powyżej nie ma ani krztyny z lekkości i polotu J.R. a niektóre rymy to częstochowszczyzna. po raz kolejny potwierdza się zasada, że rymy udają się mało komu. tutaj wg mnie porażka na całej linii, no i jeszcze patos, tak obcy Rymkiewiczowi, który w przeciwieństwie do autorki pisze kolokwialnie o rzeczach istotnych. [sub]Tekst był edytowany przez Piotr Kuśmirek dnia 15-01-2004 10:04.[/sub]
  4. pierwsza wersja żałośnie efekciarska i tania, druga żałośnie patetyczna, niektóre fragmenty - kolibry i lotosy grafomańskie, całośc przy najszczerszych chęciach nie do uratowania
  5. listopad. ciało przywarło do ubrań. nie ma ucieczki z miasta pełnego domysłów. niebo przybite kominami do ziemi, spięta obwodnicą równina, precyzyjnie wyważone koła: a więc zaszyć trzeba się z dala od środka. poza centrum, o kilka minut na północ, w zawieszonej pięści. jak na zawołanie wnioski można wyciągnąć z kieszeni. na wszelki wypadek przeszukać pogorzelisko: zmieszane wyrazy twarzy, zatopione w asfalcie ślady, papierki po sobie, zgiełk, niedotrzymana dłoń. niemal przystań.
  6. w tytule ukradło kreseczkę nas "s"
  7. pies uciekł spłoszony skrzypnięciem. schował ogon, tak jak dziecko chowa oczy w butach, kiedy rodzice zauważą, że kopnęło psa. albo na widok krwi na chodniku, lub każdej innej pętli, zamkniętej jak jesień - pora łysienia, zamakania ścian i okien zamykanych na głucho. czas grzybobrania: jej ciało jest teraz tak bledsze niż kilka lat temu. spokojniejsze o kilkadziesiąt kilometrów i kilkaset przespanych nocy. niespodziewanie obcych - cichych jak pogrzeby ptaków. winorośl wędruje gankiem i patrzy na nią przez okno na piętrze, w pokoju, w którym dzieli ich tylko skóra, a łączy pewność, że śmierć nie przyjdzie podczas snu. [sub]Tekst był edytowany przez Piotr Kuśmirek dnia 12-01-2004 07:30.[/sub]
  8. Obce są głoski zapisane na skórze, ślady wyryte głucho-białym ciałem. To stąd wywodzą się wszystkie moje i twoje spojrzenia za siebie, zawieszone gesty. Zdania, które tłumaczą, skąd tyle cienia w zaciśniętych ustach. Powietrze zmęczone upałem. Droga nad rzekę wiedzie przez stary, żydowski cmentarz. Narew wyschła: muliste wysepki dryfują w nieznanym sobie kierunku - nie są już namiastkami gniazd; nie niosą w sobie obcych śladów morza, kołatania w przedsionkach. Wyławiam znaki zawieszone w wodzie; pozbawione zapachu wydm, niedopałków wgniecionych w piach, butwiejących roślin: tętna bijącego pod wąskim pasem ziemi, przedartym do pierwszej krwi jak kartka papieru. Słowa są bezpieczne jedynie wewnątrz, w gorzkich kadłubach noży, ostrych przyprawach i pustych ładowniach zatopionych kutrów. W ledwie widocznych wnękach. Miejscach, do których można podejść tylko na palcach. Tak, by nie spłoszyć zwierząt.
  9. Bardzo dobrty wiersz. W zasadzie nie ma sie do czego przyczepić. Napisany bardzo świadomie, wg mnie Autor od początku do końca panuje zarówno nad językiem, którym operuje jak i nad tematami, które porusza. Przewrotna pointa, której sadząc po bzdurnej dyskusji pod tekstem niemal nikt nie zrozumiał. [sub]Tekst był edytowany przez Piotr Kuśmirek dnia 08-01-2004 12:46.[/sub]
  10. Już tytuł powinien byc ostrzeżeniem, że poniżej bedzie dramatycznie i może lepiej nie czytać. A niżej? banał banałem kolejny banał pogania. W zasadzie nie ma sensu cytowac pojedyńczych fraz, bo wtedy cytat objejmie niemal cały tekst. Jedynie końcówka może zatrzymac, ale odnoszę wrażenie, że autorka za bardzo nie wiedziała jak ma napisac, to co napisac chce. Sól jak wiadomo rany rozjątrza, wiec albo mamy problem z logiką w tekście, albo tutaj nieudolność poetycka autorki osiągnęła szczyt, bo próba stworzenia złozonego oksymoronu wypadła tragicznie. [sub]Tekst był edytowany przez Piotr Kuśmirek dnia 08-01-2004 12:35.[/sub]
  11. poniedziałek powietrze utkane śniegiem. pokruszone chodniki. pamiętam dokładnie tamten poniedziałek. byliśmy u lekarza, który jak zwykle nie potrafił stwierdzić, że symulujemy tę zimę. oni wyszli wcześniej. widziałem jeszcze dłoń na biodrze, ogień przyczajony za drzwiami taksówki zanim samochód ruszył. ani słowa o umieraniu. wszystko w porządku. proszę poprosić żonę. minęliśmy się o chwilę nieuwagi, nieokreślony zapach. dym? zagubiony ślad, dzięki któremu można wtopić się w tło. określić wagę. pozostać niewidocznym dla języka. teraz wyobrażam ich sobie w kawiarni. on gładzi kieliszek z koniakiem i myśli o jej udach. ona wie, że za jakiś czas pęknie jak wysuszony strąk. zastanawia się, czy potłuc szkło zanim przepytają się z siebie. jest poniedziałek. kontratak zimy. miałem nie pisać o niej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...