Było dla mnie jak to drzewo,
co wyrasta samo z ziemi
i choć serce jest ruiną,
ono ciągle się zieleni.
Było dla mnie tą nadzieją,
co ogrzewa serce wiosną,
tą radością i uciechą,
rzeczą trudną, chwilą prostą.
Było dla mnie pismem głuchym,
wzrokiem, mową, czuciem, śmiechem,
życiem, śmiercią i wiecznością
i zbawieniem, i też grzechem.
Było niczym powiew wiatru
- niewidzialne, a obecne,
ktoś powiedział, że przeminie,
ktoś powiedział, że jest wieczne.
Snem, marzeniem, głuchym lasem,
wzgórzem wielkim, brzegiem bliskim,
chmurą, słońcem i księżycem,
było dla mnie ono wszystkim.
Lecz nie wróci – wiem to przecież
próżno patrzeć w puste ręce,
wyczerpane listy pisać
na papierze, co jest sercem…