Jeszcze dzisiaj strzepuję z ubrania resztki złota po ostatniej jesieni. Obudziłem się za późno w tym roku - pierwszego dnia lata (w jaskrawoczerwonym powietrzu lotne trawniki pudrowane słońcem). Przebudziłem się, ciągnąc za sobą długi wielobarwny ogon snu, którego zakończenia dotykały mnie z porami roku już zamglonymi, pogrzebanymi.
Dlatego jeszcze dzisiaj...