Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Daniel

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Daniel

  1. Zasnąłem nad ranem wtulony do krzyża, w pozycji bezradnej trzymając się życia. Trzymałem za ramię, co przybite gwoździem, przebite i za mnie, trzymałem ostrożnie. Chciałem poczuć Boga, chciałem obecności, kiedy naszła trwoga duchowej ciemności. Tak jak nocą ciemną, kilka lat już temu, gdym w kaplicę polgnął, by w Twym usiąść cieniu. Gdym usiadł przed Tobą (Tyś w szkatule skryty) chciałem byś był ze mną i dla mnie odkryty. Lecz zostałeś Boże, w swoim zamieszkaniu, nie przyszedłeś do mnie, by mi ulżyć w łkaniu. I gdy tam siedziałem Ciebie nie spotkawszy, dziś to rozpoznałem - byłeś przy mnie zawsze! Ciemne dni przeżyte, gdy nie czułem ikry, są dziś dla mnie życiem prawdziwej modlitwy. A że chwytam krzyża, to byś mi się przyśnił i za skrzydłem stróża w śnie się ucieleśnił.
  2. @Johny Dziękuję, przemyślałem Twoją poprzednią radę, serio.
  3. Kobietom? A jak wygląda personifikacja kobiety? Nie wiedziałem, że to możliwe...
  4. @w kropki bordo Nie traktuję kobiety jak personifikacji, ale nadałem tym pojęciom cechy ludzkie. Kogo? Siebie?
  5. @w kropki bordo pisząc myślałem o poczuciu Wartości, które gdy się zgubi, to zostaje się z Samotnością; ta z kolei prowadzi do pragnienia Śmierci, która pociąga i odstrasza, dlatego myśli się o Nicości, ale jest niemożliwa. Dlatego zostaje czekać w samotności na powrót wartości. To się chyba nazywa personifikacja, ale nie wiem, nie znam się...
  6. @>Marianna< @>Marianna<@>Marianna< To nie jest wiersz o kobietach, przynajmniej taki miałem zamiar ;)
  7. Straciłem kobietę – Wartości istotę. Nie wiem, czy sama odeszła, czy jej pozwoliłem. Nie wiem, dokąd poszła i nie znam jej śladów. Tropię ją od dawna, a może wcale jej nie znam? Spotkałem kobietę, Samotną, choć ze mną. Oboje samotni żyjemy ze sobą. Jest sama, jedyna i każe mi szukać Tej, którą straciłem. Poznałem następną, Śmiertelnie poważną. Jest bramą tajemnic, zbyt straszną, niepewną… Lecz pociągającą. Może za furtą skrywa tę Pierwszą? Choć myślę bez przerwy o pierwszej miłości, pragnę w zwątpieniu kosztować Nicości. Ta nie istnieje, Pierwszej nie znajdę, Śmiertelnej się boję, z Samotną zostanę, z pijawką ssącą radość i nadzieję.
  8. Wzgardziłem słowem i każdą jego literą, wzgardziłem myślą łączącą wyrazy. Wzgardziłem do obrzydzenia słowem, kiedy chciałem, gdy spróbowałem nazwać, opisać, porównać Piękno. Wstyd mi jest teraz na głos je wypowiadać, jakbym bezcześcił najświętsze z świętych. Piękno nie zna słowa i żadne mu nie przynależy. Piękno jest Bogiem, Bóg nazywa się Piękno. Na nie spojrzeć nie zawsze wypada, bo na ogół oczy dostrzec potrafią jedynie słowo-znak zawsze wzgardzone. I wstyd jest mi, że piszę o Pięknie, gdy każda litera i każde tu słowo odbiera zamiast odbijać blask pięknego Nieba. Prawda, że blasku przyćmić się nie da, lecz słowo bezbożne, niewierne, słowem każde słowo, stawia granice, buduje schronienie (w którym samo się chowa), które zniekształca jak zwierciadło skrzywione Piękno stworzenia, stworzenie Piękna i Piękno stworzone. Wersja audio+wideo:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...