Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

annzau

Użytkownicy
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez annzau

  1. Nie wiedzieć czemu, sama nie wiem, 

    jak zbliżyć się  do sukcesu.

     

    Wiem, że nie wiem jak to zmienić,

    by z życia nie czynić nonsensu.

     

    Dobrze, że Ty wiesz, że nie wiesz,

    że nie da się uniknąć sedesu.

     

    I już wiem, że każde gówno ma

    dwie strony - bez wersu.IMG_20220811_163225_141.thumb.jpg.f31a7e82d2f39ceb7766b65779387adc.jpg

     

     

  2. Nie mogę nabrać powietrza - a gdy to się już uda, wypuścić.

    Siedzę na wprost ściany i nie mam żadnych spostrzeżeń.

    Spoglądam w lewo, a tam ściana. Spoglądam w prawo, ściana.

    Boję się obrócić. Zalewam się łzami. Co jeśli za mną jest...

     

    Rozkładam się. Cuchnę. Surowa. Zgaszona. Samotnie.

    Światło zanika. Półmrok. Mrok. Nicość czy iskra nadziei.

    Ciepło. Dotyk. Przyjemny, łagodny i bliski. Kochany.

    Mocny i nagły impuls. Otwieram oczy. Razi. Wypuszczam.

     

    Obracam się a tam ... Rodzę się. Uśmiecham. Bawię się.

    Cieszę. Potykam się. Płacze. Dojrzewam. Czuje. Poznaje.

    Zawodzę. Obdarowuje. Cierpię. Zamykam się. Gasnę.

    Zakochuje. Zastanawiam. Patrzę z zamkniętymi oczami.

     

    Obracam się a tam ... Widzisz. Wiesz. Rozumiesz. Chcesz.

    Milczysz. Wiem. Widzę. Rozumiem. Chce. Czujesz. Czuje.

    Potrzebujesz. Potrzebuje. Boisz się. Boję się. Obrócisz.

     

    Nie obracam się.

     

     

     

     

     

  3. Na rozchodne

     

    Speszona przez życie odchodzę.

    Zabieram ze sobą zmartwienia.

    Ta noc wiele dla mnie znaczyła.

    Bliski kontakt z Tobą, sprawił,

    że odżyłam.

     

    Powtórzysz się, falo?

    - mnie pytasz.

     

    Jestem i mnie nie ma - odpływam.

    Nim słońce zejdzie, kilkakrotnie

    do Ciebie zajrzę. Pozostawię po

    sobie tyle szumu, jak zwykłam

    to robić.

     

    Powtórzysz się, falo!

    - krzyczysz.

     

     

    Nie próbujesz zrozumieć, Kochanie.

    Tylko wymagasz abym się poddała.

    Jakbym stała się Twoją własnością.

    Moją pracą jest słać całusy i otulać

    też innych.

     

    Powtórzysz się, falo...

    - teraz prosisz.

     

    Desperacko podchodzisz do sprawy.

    Nie zrozum mnie źle, ale nie mogę

    zabrać Ciebie ze sobą... To źle wpłynie

    na nasz związek, który dawno opadł

    na mieliźnie.

     

    Powtórzysz się, ...

    - zamilkłeś na wieki.

     

    Może gdybym nie była żywiołowa,

    może bym tak źle nie zareagowała

    na zdradę. Sam dokonałeś wyboru.

    Zabrała Cię ze sobą inna, na samo

    dno.

     

     

     

     

     

     

     

  4. @Wojciech Pierwotnie tekst był ułożony w kolumnie, tyle, że w takiej wersji do mnie nie przemawiał. Z pewnością w wersji na komputer jest bardziej zbliżony do tego jak układałam go przy edycji. Natomiast na telefonie jest w 100 % rozstrzelony. Może za wcześnie dodaje wiersze do gotowych, ale jestem bardzo niecierpliwa i ciężko mi się poprawia utwór, łatwiej napisać coś nowego ( niekoniecznie lepszego xD ) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ? 

    @[email protected] Dziękuje za kolejny przyjemny komentarz, Serdecznie pozdrawiam  ?

  5. @error_erros Bardzo szybko sprecyzowałeś mój problem :) Często przy pisaniu, gdy przychodzi mi jakiś pomysł i już to gdzieś zapisze, wprowadzam korekty. Gubie przy tym główną myśl i sile się, żeby brzmiało to nie wiem jak to określić.. może mniej "laicko"?  Wiem, że popełniam sporo błędów, ciągle się jeszcze uczę. Cieszą mnie takie komenatrze, gdyż zawsze w jakąś strone pomagają mi się ukierunkować i rozwinąć. Liczę, że następnym razem również podzielisz się swoją opinią. Ostrzejsza krytyke też przyjmuje ?Dziękuję i pozdrawiam ?

  6. Po raz kolejny siedzę przed ścianą.

    Żyje z świadomością, że ściany się walą.

    Zanużam papierosa w szklance zimnej wody.

                                                         (  Zrozumiałam, że pot, jak łzy, bywa słony )

     

    Stukam coraz głośniej palcami o blat.

    Wytupując nogami, żałobny takt.

    Zdaje mi się chyba, że gonię w piętkę.                                                                                                         

     

    Diabeł mnie woła na pogawędkę?!                                                                                         

     

    Postawił ,,znaczącą" soli beczkę...

                       Nabić w butelkę, mnie teraz zechce;

     

    Zerkam ukradkiem na jego ściany.

    Wszędzie zwisają zdobione ramy.

     

                                                                                          ( Jedna tam wisi z moim nazwiskiem )

     

    Łabędzi śpiew, wpada

     zza okna                                                                                

     

    z

     

            P łonie

           I skra

                  S amotnie,

           K ona

     I 

               E uforia

                          M efistofelesie 

    obok mnie.

     

  7. Pisk zdychającego szczura.
    Szloch dochodzący z oddali.

    Pękający od wrzątku kieliszek.
    Strop, który z wolna się wali.

    Skapująca krew z nadgarstka.
    Spod szafek armie robali.

    Gaz podbijający przestrzenie.
    Sąsiad w drzwi mocno wali.

    Trumfuję, dusząc się dymem.
    Świat zranił.

     

    Tak, po prostu.

    Mnie zranił.

     

    Gaśnie mi w oczach; pali.

    Człowiek zabił.


    Tak, po prostu...

     

  8. Wystawiony na próbę,
    wpada w błogi szał.

     

    Twe 

    serce mnie pragnie,

    ono czuje żar.

     

    Sposób na nudę, jak
    chcesz to spal.

     

    Twa

    dusza mnie woła,

    psychoza to stan.

     

    Próbują go ugasić, 
    szkielety bez głów.

     

    To

    przykre, że ta rzeź,

    skatowała duch.

     

    Na syzyfową pracę,
    brak słów.

     

     

    Taki

    jestem, płonę,

    pochłaniam, obracam

     

    w proch i puff...

  9. Zerka ukradkiem  zalotnie - a jak...
    Szepcze słodkie słówka seksowanie...
    Zdziera ze mnie ubrania swawolnie.
    Ku wannie prowadzi pokornie...

    Oczy szroni snem, umysł raczy winem.
    Opuszkami gładzi po szyi, barkach..
    Zmęczone mięśnie masażem ujmuje.

    Ciało subtelną melodyjką delektuje. 
    Rytm serca łagodnie spowalnia. Tak
    znienacka potrzebą manipuluje.. że
    z więzów mnie uwalnia.

    Gdy czujność już uśpiona. Zostałam
    otulona. Zmuszona do leżenia.

    Ziewnęłam, odlatując poddana

    ( Niby od niechcenia  ).
                                  



     




     

  10. Pod taflą wody, wije się z bólu.

    Nie mogę wydusić już słowa...

    Światło dnia niknie wraz ze mną.

    Niczym piórko z grawitacją się

    miotam.

     

    Z wolna kontur śmie gubić ostrość.

    Przed oczyma ścigają się twarze.

    Widzę bliskich, widzę Ciebie…

    Zmierzam w otchłań, a I tak na

    koniec się mażę.

     

    Nie mogę krzyknąć, nie mogę łzy

    uronić, nie mam prawa nawet się

    pożegnać. Bliski koniec, jakiż on

    podły. Urodzona w bogactwie, a

    kończę – jak przybłęda.

     

    Nie, nie, nie, nie, proszę, nie…

    Nie chcę… Ja nie chcę. Pomóż.

    Jestem młoda.Jestem dzieckiem.

    Pragn..ę żyć. Spoglądam, nic nie

    widzę. Zamykam. Odchodzę…

    Poddaje.

     

    Rozrywa mnie. Coś. Schodzi ze

    mnie krew. Tracę swój kształt…

    Coś mnie je. Żywi się tak jak ja

    żywiłam się – nadzieją, że ktoś

    mnie wyłowi.

     

    Schodzę klatkę niżej w agonii.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...