Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nocnakuna

Użytkownicy
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nocnakuna

  1. To zabawne, że chyba w innym momencie życia (może po prostu wcześniejszym) bym Twojego wiersza nie zrozumiała w takim natężeniu. Dziękuję i pozdrawiam
  2. @[email protected] bardzo dziękuję, uśmiecham się jak zawsze czytając Twoje komentarze :) Pozdrawiam
  3. Zrobiłam dziś zakupy będąc głodna Tylko pusty nie był wcale żołądek W wózku czekolada i cola chłodna Ledwo przemknęłam przez warzyw zakątek Wiem co zdrowe a wybieram słodkości Czy warzywa mi wybaczą zniewagę? Taka już jestem czy to chwila słabości? Chyba już mam moralną nadwagę…
  4. Namalowałam dla Ciebie obrazek Choć nie chciałeś - i tak namalowałam Bezczelnie, ordynarnie i bez masek Swoje uczucia w nim przerysowałam Myślę, że to dla Ciebie podarunek Wystarczająco dobry i udany Z pewnością masz gdzie powiesić rysunek Bo jeśli coś w życiu masz - to ściany.
  5. nocnakuna

    Wena

    Obecny czy w niebycie wciąż mnie inspirujesz Piszę dużo, bo wiele mam do przekazania Pojawia się tylko problem gdy mi brakuje Tej rzadkiej łatwości do twórczego pisania Przepisane bez pomysłu, szlifując warsztat Czasem miną dni, tygodnie, nawet miesiące Kiedy nagle w środku nocy obudzi mnie wrzask Przemyśleń i weny strumieniami płynącej Łapię notatnik i odcedzam myśli własne Emocje ubrane, już gotowe do wyjścia Przyszła jak kochanka i odejdzie gdy zasnę Dama której będę znów oczekiwać przyjścia
  6. Zapytałbyś mnie zapewne co myślę Byłbyś ciekawy co do niego czuję Dyskutowalibyśmy o moim śnie I czym moje zachowanie skutkuje Zapytałabym co u Twojej babci I jak Ci się tam w ogóle (nie) żyje Uznałbyś że to etap akceptacji I że wiesz co się w sercu moim kryje Razem byśmy pomilczeli przy kawie Ktoś by głupio gadał na końcu sali Wymienilibyśmy bystre spojrzenia Gdybyśmy tylko jeszcze rozmawiali Po latach pominiętych koniecznością Może kiedyś jeszcze zapukam do drzwi I po minucie będącej wiecznością W końcu na oścież je otworzysz mi Wszelkie uwagi co do technicznej strony są bardzo mile widziane, ale zapraszam również do pisania swoich interpretacji. Ścieżek jest na pewno więcej niż jedna i jestem ciekawa do której przeciętnie się najłatwiej skłonić ;)
  7. Piękny opis tego nieprzytomnego spojrzenia
  8. nocnakuna

    Procenty

    Podoba mi się jak tytuł wpłynął na mój odbiór
  9. nocnakuna

    Dłoń

    @Ilona Rutkowska To dla mnie ogromny komplement! Dziękuję <3
  10. nocnakuna

    Dłoń

    Położona niechcący z najwyższą precyzją Nasze oczy gapiące się ukradkiem Oddech wstrzymany przed już podjętą decyzją Gra rozpoczęta specjalnym przypadkiem
  11. @samm Dzięki! Chyba najbardziej konstruktywny komentarz jaki kiedykolwiek dostałam ;)
  12. Za Twoim intensywnym spojrzeniem Za oddechu delikatnym tchnieniem Które na karku czasem wciąż czuję Choć wspomnienia te ciągle hamuję Za Twoim odbiciem w głębi lustra I za papierosem w Twoich ustach Nawet za płaczem, raz zasłyszanym Po pożegnaniach wypowiedzianych Ale przede wszystkim mi często brak Kiedy czuję się jak dzisiaj, jak wrak Tego poczucia opatulenia Na morzu Twojego zrozumienia
  13. nocnakuna

    Na kawałki

    Oddawałam swoje serce pomalutku Samodzielnie, świadomie, na kawałki Doczekałam niezamierzonego skutku Serca o kruchości spalonej zapałki Później kardiologiem moim Ty zostałeś I znowu zaczęłam świat postrzegać w pionie Wtem leczony narząd brutalnie wyrwałeś Teraz pod płucami wielka dziura zionie
  14. Patrzę na Ciebie i się wzdrygam Sklejone rzęsy, spuchnięte usta Zawstydzona wzrokiem odbiegam Lecz Ty wciąż patrzysz na mnie z lustra Włosy już całkiem skołtunione Mokre ścieżki biegną przez policzki Wszystkie argumenty powtórzone Jestem gotowa do słownej potyczki
  15. nocnakuna

    Trucizna

    Mój umysł spokoju mi nie daje Gorycz rozlewa się po mym ciele Choć na zewnątrz cały czas udaję Czuję jak żal mi w gardle pęcznieje Myśli pławią się w swoim zepsuciu Trucizna wsiąka we wszystkie tkanki Nie mogę pomóc temu uczuciu Zazdrości wobec twojej wybranki
  16. Chciałabym wstać jutro inna Tak po prostu wgrać model nowy W mojej głowie dawno już gotowy I widzieć jak znika ta myśl nagminna Że jeszcze jestem Ci coś winna Chciałabym wstać jutro nowa Zapomnieć o tych chwilach złych Nie pamiętać całych lat zbyt mdłych Obudzić się na wyzwania gotowa Silna, odważna, piękna i zdrowa Chciałabym, lecz na chęci pozostanie Bo się boję kim bym wtedy była Jak bym wówczas ze sobą żyła Gdybym posłała w niepamięci otchłanie Te blizny które tworzą moje kochanie
  17. @Franek K @Antosiek Szyszka Dziękuję za rady ;) @ais Dziękuję bardzo! chyba próbowałam napisać "dwójkę" i "dwoje" równocześnie. Spróbuję jeszcze jakoś nad tym popracować.
  18. Kim jesteś? – pytam małego człowieka - Czy wiesz dokąd płynie ta rzeka? Rozglądam się z miną lekko zmieszaną Prąd bawi się przy brzegu pianą My we dwoje na małej łupinie Wierzymy że duża fala nas ominie Kim jestem? Toż to nie wiesz? Ja od zawsze z Tobą przecież I na dobre i na złe Kiedy życie bywa mdłe Zawsze mam na Ciebie oko W końcu także jestem Tobą I nagle wszystko rozumiem Mimo, że odpowiedzieć mu nie umiem I tak do końca razem poczekamy Aż w pianie wodospadu wspólnie skonamy.
  19. @kronikarka1000 Pewnie masz rację, na pewno byłoby nudniej ;)
  20. @Marek.zak1 W pracy fakt, to ciężka sprawa Tam ograniczamy do emocji prawa Lecz nie o szefie tutaj była mowa Bardziej uszczypliwa ze mnie krowa Drażni mnie ta wizja niejednego faceta Jaka to powinna być KAŻDA kobieta Piękna i pachnąca, zawsze uśmiechnięta A ja po prostu pragnę być szurnięta :D
  21. Nakazują mi wciąż uśmiech Ściągam ciaśniej wargi Mówią do mnie „złotko” Nie usłyszą słowa skargi Lecz we wnętrzu krew mi się gotuje że mi ciągle rozkazują chuje. z góry przepraszam delikatne oczy, ale ktoś mądry mnie kiedyś zapytał "chcesz być subtelna, czy chcesz być sobą?"
  22. @~Marianna_ może czasem wystarczy kropelka może czasem to tylko uszczelka lecz gdy się piętrzy problemów góra do wymiany może być cała armatura :D @iwonaroma Dziękuję bardzo! Nad wykonaniem będę jeszcze pracować ;)
  23. Stoi i patrzy na nieruchome ciało, Wczoraj tyle miłości w sobie miało Kochające dłonie teraz rozluźnione Zgrabne nogi jakoś dziwnie wykręcone Twarz spokojna, taka bez wyrazu Skóra pozornie tylko bez urazów Wszystko na miejscu – ubrania, biżuteria Tylko jakaś statyczna ta cała materia Stoi i patrzy na pokój ten zbrukany Wczoraj jeszcze jego domem nazywany Duże jasne wnętrze, pełne elegancji Jak wycięte z willi w południowej Francji Czysta podłoga, półka trochę zagracona Nie pasuje tu jedynie świeczka przewrócona Wszystko tak zwyczajne, stałe i normalne Tylko szczypią w nos wyroby łatwopalne Idzie i nie patrzy dokąd nogi go poniosą Bez zbędnych myśli kroczy polną szosą Dochodzi do wiaduktu, ciągle bez kontroli Bez udziału marzeń, chęci czy też woli Ja bezczelnie patrzę oczami wyobraźni W ramach zardzewiałej dziecięcej przyjaźni Detale są mi obce, nikt raportu nie otrzymał Jedno tylko pewne – on się nigdy nie zatrzymał
  24. Patrzyła na korony drzew oddalone od krawędzi dachu o zaledwie 200 metrów. Obserwowała spokojne ruchy liści i igieł wyginające się pod dyktando wiatru. Wzięła głęboki oddech i odchyliła ciało do tyłu, aż poczuła pod głową nagrzaną w takcie dnia papę. Leżała tak próbując wypatrzyć jakieś gwiazdy. Przemknęło jej przez myśl, że gdyby jej życie faktycznie było filmem to niebo nie byłoby teraz zasnute ciemnymi chmurami. Taki mały szczegół, a potrafi sprowadzić na ziemię duszę błąkającą się między snem a jawą, wyobraźnią a rzeczywistością. Czuła Jego obecność. Miała niemalże wrażenie, że leży tam obok niej i razem kontemplują życie. Rozkoszowała się przez chwilę bezkarnie tym uczuciem. Nie chciała odwracać głowy. Nie chciała się przekonywać, że tak naprawdę jest zupełnie sama. Zamknęła oczy i chłonęła odgłosy nocy. Wyrzucała z siebie resztki emocji po kłótni, którą chwilę wcześniej odbyła. Nawet nie mogła tego nazwać kłótnią skoro druga strona zupełnie nie atakowała. Może to po prostu kwestia tego, że on zaatakował już dawno. Teraz po prostu zebrał żniwo. Jeszcze nigdy na niego nie krzyczała. Nic dziwnego, że był w szoku. Kiedy się poznali lepiej ostrzegała go, powtarzała, że jeszcze nie widział jej „ciemnej strony”. Nie widział jak wykorzystuje swoją wrażliwość na innych ludzi, po to by uderzyć dokładnie tam gdzie zaboli najbardziej. Kiedyś się tego bała. Nie chciała ranić innych a nieustannie to robiła podświadomie. Dokładnie tak jak w piosence Taco: „Mózg jak karabin, mógłbym zabić kogoś, zgładzić myślą” Na szczęście w którymś momencie życia zorientowała się z czego wynika jej ciągła chęć zemsty. Ludzie traktowali ją jak worek na swoje problemy nie dając nic w zamian i wystarczyło przestać im bezinteresownie pomagać żeby uwolnić się od uczucia niesprawiedliwości. Nikt kto poznał ją już na studiach nie znał tej agresywno-wyrachowanej części jej osobowości. Nie chciała jej nikomu pokazywać a już na pewno nie Jemu. Dorośli bardzo często mówią, że podnoszenie głosu jest oznaką słabości. Po części się zgadzała się z tym stwierdzeniem. Była trochę jak zraniony pies, który gryzie każdego kto podejdzie. Zasadnicza różnica polegała na tym, że pies jest zdezorientowany i kąsa na oślep. Ona czekała cierpliwie, żeby zaatakować gardło. Leżąc pod kominem zaczęła się zastanawiać nad swoimi reakcjami. Były równocześnie niebanalne i prymitywne. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wcale nie żałowała. Przypomniała sobie tę głuchą ciszę po drugiej stronie telefonu gdy wywrzeszczała do słuchawki słowa, których pragnęła użyć już od dobrego miesiąca. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Chciała wywrzeć wrażenie. Wyryć się po wewnętrznej stronie Jego czaszki. Osiągnęła to co chciała, ale On też ją zaskoczył. Ludzie zazwyczaj mieli bardzo dobre systemy obronne przed jej atakami. Wiedziała, że się przejmują, ale zawsze próbowali to ukryć. Udawać, że wcale nie ma na nich takiego wpływu, że nic nie znaczy. On się nie wstydził. Jak już się uspokoiła, rozmawiali normalnie i się śmiali. Kiedy zapadła na chwilę cisza On niespodziewanie wrócił do tematu: - To co powiedziałaś… To co powiedziałaś wcześniej… - nie potrafił się wysłowić. - Przepraszam. Nie powinnam tego mówić. Po prostu chciałam Cię zranić. – nie dała mu skończyć. - Ale to co powiedziałaś… Naprawdę tak myślisz? - Nie powinnam tego mówić, ale tak. Tak uważam. – mówiła z determinacją, równocześnie nie będąc pewna czy dobrze robi będąc szczera. Zaimponował jej. Znowu. Nie bał się okazać słabości. A może chciał jej tym sprawić przyjemność? Czy aż tak dobrze ją zna? Na pewno nieświadomie… ale życie już nie jeden raz pokazało, że są połączeni na jakimś głębszym poziomie. Ich więź zdawała się być nie do pokonania. Nawet w szczytowym momencie furii potrafił ją kompletnie rozbroić swoim sposobem bycia, głupim żartem, albo niespodziewanym komplementem. Zorientowała się że po policzkach jej płyną łzy. Zaskoczona wytarła je szybko dłonią po czym na nią spojrzała. Przez ułamek sekundy się przeraziła kiedy zobaczyła czarną substancję na palcach, ale szybko sobie uświadomiła że to tylko sadza. Nie zarejestrowała nerwowego macania kominka w trakcie rozmowy. Podniosła się do pozycji siedzącej, podkuliła nogi i objęła je ramionami. Siedziała jeszcze tak 10 minut śmiejąc się w duchu z tego absurdalnego obrazka. Już dorosła dziewczyna z osmaloną twarzą siedzi w środku nocy w za dużej bluzie i zimowych skarpetach na dachu. Przesunęła się w stronę dwóch okien dachowych i zaglądnęła przez nie do swojego pokoju. Zobaczyła biurko: dwie zaczęte książki, notatki rozrzucone w nieładzie, zastępy kubków i mnóstwo przypadkowych przedmiotów takich jak róg sarny, pojedyncza karta do gry (AS), plastikowa korona czy olejek do masowania. Ogólnie pojęty chaos. Tak samo jak w jej głowie i życiu. Westchnęła, podniosła się i podeszła do krawędzi dachu. Bez zawahania spojrzała w dół. Nie chciała skakać. Swoją drogą z takiej wysokości mogłaby co najwyżej pozbawić się władzy w nogach do końca życia. Raczej marny pomysł. Po prostu stała tam i patrzyła w dół oczekując jakiegoś przypływu strachu, adrenaliny, CZEGOKOLWIEK. Otępienie wygrało walkę i wróciła do pokoju.
  25. Kiedy budzę się rano, pragnę zasnąć ponownie Życie płynie do przodu jakoś tak bezsensownie Znalazłam bratnią duszę, wspólnie sny dzielimy Lecz na jawie wspominać się o tym nie ośmielimy Byłam przekonana, że to nasza tajemnica Prywatna, pełna sekretów i marzeń piwnica Lecz ostatnio myśl chodzi po umyśle zawzięta Może on nocnych rozmów zwyczajnie nie pamięta? Jeśli jego osobowość jest na pół przełamana To ja tylko w części jestem w nim zakochana Czy do wrażliwości nie pozwala mu się przyznać ego? Znalazłam bratnią duszę – no i co mi z tego?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...