w szyjnych tętnicach
stary początek i koniec cierpienia
mimo samorodnej nocy życia
przeciągu w koło odtwarzanej
codzienności
dotarłam do ciebie
żywa
rozświetlony plechami porostów
listopadowy las
krzepnącym sokiem wiśniowych
drzew sad
podnoszę oczy ponad mgłę
amorficzna
bez rozległej rany małżeństwa
miłość
Uuu, wysoka poprzeczka, odmówiłaś miłości całemu światu... chociaż, kiedyś zarywał do mnie chłopak przez internet i ciągle pisał, że mnie kocha.. gdy się dowiedział że daleko mieszkam, stwierdził że benzyna jest droga i mu przeszło... 😅😅😅
człowiek jest splotem głodu ziemi
pragnienia oddechu i wody
przedziera mrok
w kolejne nowe czasy
ślady osiadłego życia
megality posążki kręgi
oczy z czarnego obsydianu
adresowane mury domów
czaszkami z piaskiem
niepiśmienny relief syna Anu
z resztkami energii i wcieleń
w snach widzę
ogień