Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

amalaryk

Użytkownicy
  • Postów

    50
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez amalaryk

  1. Wiem, że nie są idealne. Jeden lepszy, drugi słabszy. Gdyby były doskonałe to bym się nazywał W. Szymborska
  2. No proszę, jak to mówią: Góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze...
  3. Już wrzuciłem. Przypomnijmy wszystkim..., trochę historii + teoria. Moskalik – krótki, rymowany i dowcipny wierszyk, będący parodią fragmentu Poloneza Kościuszki Rajnolda Suchodolskiego z 1831 roku:Kto powiedział, że MoskaleSą to bracia dla Lechitów,Temu pierwszy w łeb wypalęPrzed kościołem Karmelitów.W dwóch pierwszych wersach, zaczynając od sformułowania Kto powiedział, że ... lub podobnego, umieszcza się jakąś opinię, najczęściej zawierającą w sobie nazwę narodu czy plemienia. W trzeciej – groźbę dla tego, kto będzie ją wygłaszał i w czwartej – miejsce, gdzie zostanie ona zrealizowana (zazwyczaj jest to kościół albo inny budynek kościelny). Układ rymów – abab.
  4. Kto powiedział, że lud Azteca Żył w pokoju i błogiej idylli, Tego łoże Madeja czeka, W kazamatach niesławnej Bastylii. Kto powiedział, że Apacze Gotują ryby na parze, Ten gorzką łzą zapłacze, W eremickiej pieczarze. Kto wątpi, że plemię Dakota, Ma największy odsetek szamanów, Tego czeka wielka sromota, Na rynku, w mieście Baranów. Kto powiedział, że Eskimosi, Mieszkają pośród pięknych jurt, Tego za uszy się wytarmosi, W każdej z klasztornych furt.
  5. Ad Justyna, dzięki. Jeszcze kilka? Hihihi
  6. I Kto powiedział, że irkuci, Nie lubią z dżemem grzanek, Temu się tyłek zdrowo wymłóci, W zakonie sióstr sercanek. Kto powiedział, że Hindusi Nie czczą swoich mułów, Tego się cichaczem udusi, Na strychu u kamedułów. Kto powiedział, że Tatarzy Najsprytniejsi są na świecie, Temu prezent, guz na twarzy, W najbliższym meczecie. Kto powiedział, że Grecy Drażnią wszystkich swym śpiewem, Temu kijem dam przez plecy, Na wzgórzu, pod świętym drzewem. Kto powiedział, że Meksykanie W niemowlęctwie używają pampersów, Temu funduję biczowanie, W zacisznym klasztorze cystersów.
  7. amalaryk

    bellissima

    Hej, wcale nie czuję się spełniony i doskonały, wrzucam TU, ale to nie jest wydawnictwo, redakcji nikt tu nie zrobi. Liczę się z różnym odbiorem, zdaniem i krytyką. Gdybym cokolwiek (prozę, poezję) zaniósł do wydawnictwa i powiedzieli mi, że to tak a tamto trzeba zmienić tak, bo inaczej nie wydamy, to byłaby sprawa oczywista, chcę wydać muszę pozmieniać. Natomiast tutaj miło jest spotkać się czasem z pochwałą lub też przyjąć krytykę, ale uważam, że poprawianie wg zaleceń czytelników byłoby to w pewnym sensie pozbawianie mnie autorstwa, taka praca zbiorowa... Miłego wieczoru
  8. amalaryk

    bellissima

    Ale czego oczekujesz Alicjo? Fajerwerków na koniec? To nie ten wiersz, ten miał się zakończyć na spokojnie..., Seks na łące? Nagłe tornado? Przystojniak z kosą po drugiej stronie górki? Upadek meteoru? Hihihihihihi, żartuje oczywiście. Po prostu dziewczę się umęczyło tym ganianiem, położyła się na miękkiej trawce przygrzewanej przez poranne jeszcze słonko i zasnęła... Nie lepsze takie realistyczne zakończenie od jakichś nadzwyczajnych okoliczności? Ps: nigdy nie poprawiam treści wiersza po czasie, po prostu piszę dla siebie, jeśli komuś nie przypada do gustu taka forma i treść to trudno. Dziękuję za każde miłe słowo na temat :)
  9. amalaryk

    bellissima

    wyobrażcie (sobie) moi mili… opodal gaiku leszczyn i klonów, dworek nieduży, z obejściem, pobielany, u zbiegu dwu strumieni naraz, gdy kur zapieje po raz piąty, a zegar wybije drugi kwadrans do dziewiątej, z ganku na schodki, ze schodków między grządki, bosą stopą wybiega panna, bez toalety, dopiero co zbudzona, z objęć Hypnosa oswobodzona, w stroju jeszcze nocnym, koszuli samej, białej, krochmalonej, kolana skrywającej, biegnie jak szalona, ścieżką między rzędami rzepy i fasoli, kury i kaczki podnoszą wielki krzyk, gęś skrzydłami w kapuście bije, i wężową szyję wypuszcza, by skubnąć z sykiem białą łydkę, jeszcze dwa, trzy susy, i już piętami po kładce stuka, co spaja brzegi ospałego ruczaju, teraz goni ścieżką na grzbiet pagórka, to najwyższa w okolicy tej górka, na jej czubie sadowi się wielka, wiekowa, rozłożysta lipa, wokół łąki usiane letnim kwieciem, dziewczę dobiega szczytu, łapie tchu, w promieniach porannego blasku rozpościera ręce i wiruje, słońce na jej loki srebrno złote, kładzie palce swych promyków, i sypią wokół iskry ogniste, a gdy która skra padnie na kwiat, to on wybucha jaskrawo, kolor żywy dobywa z wnętrza, wiruje łąka, wiruje panienka, wiruje lipa, psotny Zefir dmucha zuchwale, unosi koszulę dziewczęcia, odsłania kolana, mlecznobiałe uda, bezwstydnik, jeszcze trochę w górę… [ i czar jakiś na faunę łąki pada, zastygł, przekrzywił główkę i patrzy, czyżyk, boży ptaszek, co jeszcze chwilę temu na gałęzi lipy stroszył piórka, skakał, krzątał się i trelił, przysiadł, zamarł w bezruchu zając, co na miedzy postawił słuchy, opodal na omszałym pniu jeż w kulkę zwinął się wstydliwie, na kłosie dzikiego jęczmienia, mysikrólik wybija bezwolnie takt zegarowego wahadła, a wszystkie w pobliżu kwiaty maku, nie mogąc odwrócić swych oczu, purpurą wstydu płoną, prosząc o wybaczenie za śmiałość ] nieboga płoszy się, lico jej się płoni, koszulkę na kolana ściąga, patrzy, wokół się rozgląda i choć nie dostrzega świadków owej sceny, pąs różany twarz jej okrywa, cudnie zdobi, dzieweczka w trawie się skrywa, na dywanie koniczyny kładzie się zlękniona, oddycha ciężko, pogonią zmęczona, pot jej skórę rosi, na usta się prosi, drży cała po takiej przygodzie, rumieniec policzki krasi, ranne, rześkie powietrze, gęsią skórką na ciało jej wychodzi, wargi różowe, w łuk wygięte, rozchylone, chwytają łąki kwietną esencję, słońce nań patrzy, patrzy niebo i sokół znad chmury, paź królowej na złotym puklu przysiada, w diadem na czole się układa, niesforna biedronka na piersi aksamitnej toczy kółka, niczym majowa, wesoła jaskółka, ważka tęczoskrzydła, na palcu stopy przysiada, zrywa się, błyska diamentowo, trzmiel przy koniczyny kwiecie krąży, basem brzęczy, upojony, kwiaty główki swe chylą ku niewiasty ciału, otulić, to mało, przytulić się, mało, do snu ją kołyszą
  10. amalaryk

    Etykieta*

    Spojenie kolego, umrzeć każdy z nas zdąży. Życzę Ci tylko, żebyś Ty nie zabrał ze sobą jakiegoś 'Bogu ducha winnego' kierowcy/pasażera, który mógłby jeszcze pożyć gdybyś Ty na drodze zajmował się prowadzeniem auta...
  11. amalaryk

    z prochu w proch

    co żyje umrzeć musi odwieczny proces, jak koło się toczy, wraz z życiem bowiem śmierć się narodziła, siostra okrutna tegoż, nieubłagana, ale sprawiedliwa, w gości zawita u każdego ciało gorące, krew war, w zimny bezruch zastygnie, woda przyjmie wodę, ciało, ziemia w ziemię obróci, wyłuska cząstki nasze, atomy wypłucze, wchłonie, przetrawi, po latach, wiekach, odda następnym pokoleniom, w krótką dzierżawę je otrzymujemy, [ będziesz skrzydłem orła na nieboskłonie, będziesz płetwą orki w głębinie oceanu, będziesz okiem irbisa na przełęczy Himalajów, będziesz pazurem lwa na afrykańskiej sawannie, będziesz łuską łososia w rwących rzekach Alaski, jestem boski Ramzes, jestem okrutny Attyla, jestem światły Sokrates, jestem Cezar i jak on ginę, jestem Kleopatra, córka Nilu, jestem Joanna d’Arc, płonę na stosie ] na mgnienie oka wypożyczamy od matki ziemi, a potem niezmiennie przychodzi czas by je zwrócić, i nikt się nie wykupi, nikt nie ukryje, z nikim miejscami nie zamieni, żaden ciąg zer na rachunku, w żadnym banku góry złota nie dadzą rękojmi, marny zastaw, ni trony, ni urzędy, rodowe korzenie, ni krew co w żyłach krąży, świętych, królewskich, męczenników przodków, nie da ci zwolnienia, glejtu i parolu, każdy, chce czy nie, zwróci glinę swego ciała, by nowe życie innym dała, jedyna opoka, dusza wiecznotrwała, niematerialna, i ona także do swego Źródła powróci
  12. ona patrzy po konturach, zna twój obrys na pamięć, zarys w pamięci przechowuje, z daleka, nieostro zerka, tak z boku, przy okazji, nieoficjalnie, niemoralnie, łamie paragrafy kodeksu karnego, prawu natury urąga, dekalog przekreśla, odrzuca ład, syci się łapczywie krokiem twym, figurą, gestem, kształt twój wyryty ma na diamentowej serca powłoce, miłość bez-wzajemna, miłość tajemna, zakazana, porzucona, bez nadziei, mimo trwająca ona lęka się patrzeć prosto w oczy, może boi się potępienia, nie, nie to ją trwoży, spojrzenie obojętne, przelotne choćby ją zabija
  13. amalaryk

    cześć

    Hej Justynko, nie, nie o Bogu w tym wierszu nie ma nic. Należy go "czytać" tak: autor czyli ja, zwraca się do dziewczyny, ukochanej swojej, którą widuje z rzadka i tylko przelotnie. Mając szansę powiedzieć jej tylko "cześć" musi w tym jednym słowie zawrzeć wszystkie uczucia które do niej żywi, w jednym słowie, wszystko co chciałby jej powiedzieć, ale nie może...
  14. amalaryk

    cześć

    Dla mnie tak, miałby całkiem inny wydźwięk. :)
  15. amalaryk

    cześć

    że cierpię, choć nie mam prawa, że się raduję, choć nie mam przyzwolenia, że pragnę, choć jest to wbrew wszystkiemu, że mnie boli, choć nie mam twej zgody na ten ból, że anioła swego stróża, posłałem by duszy twej strzegł - dożywotnio, że od piekieł moją duszę wybawiasz, gdy za twoją szepczę modlitwy, widzisz?, ile mnie kosztuje ten mój wzrok obojętny, ileż miny zwykłej pozór spustoszenia w sercu czyni? widzisz?, ile głos twój ran mi zadaje, gdy w drgania wprawia bębenki uszu moich, co tak łakną jego kojącego tonu, [rany takie słodkie mi są niby najprzedniejsze miody] widzisz?, łzy co się cisną do oczu, a ja, je w swym wnętrzu dławię, słyszysz?, skowyt duszy, słyszysz?, serca skamlenie, gdy widzę cię, mocarna, stalowa dłoń tęsknoty zaciska swe palce na mej krtani, gdy słyszę cię, wszystko powraca, jakby dziś, tyle, że przyprawione piołunu goryczą czasu przeszłego, jakiej implozji w umyśle moim trzeba, by zmieścić, zawrzeć, scalić, te prawdy, obietnice i pragnienia wszystkie, w jednym, zdawkowym, potocznym, banalnym, ot tak rzuconym, cześć
  16. amalaryk

    1945

    Ad Tomasz ? Jakie powtórzenia?
  17. amalaryk

    „Listy…”

    Ad Justyna Nick taki ze względu na wykształcenie (historyk, choć nie praktykujący). Czasem coś tam skrobnę, ale nie ma tego dużo, piszę jak mi się coś w głowie "uzbiera". Głównie wątki "historyczne" no i miłosne (jak widać). Taka tam miłość platoniczna, bez szans na spełnienie, bo Ona nie jest wolna..., Ale moje głupie serce nie chce słuchać rozumu.?
  18. amalaryk

    1945

    Dajmy już spokój, nie licytujmy się. Wiersz to poezja, fikcja i wytwór wyobraźni. Nie artykuł prasowy, fragment dziennika, nie opracowanie historyczne ani przemówienie publiczne. 95% wierszy to fantazje, fantasmagorie, sny na papier przelane, zabawy językiem, formą, słowem. Pisząc ten, nawet mi na chwilę przez myśl nie przeszło podważać prawdy historyczne. A jak już pisałem wiem o nich co nieco...
  19. amalaryk

    1945

    Ad jan_komułzykant Nie wszystko było takie czarno-białe. Oczywiście 99% żołnierzy niemieckich mordowało Polaków i inne napadnięte narody. Nie podważam tego. Spokojnie, jestem historykiem z wykształcenia. Ale mój wiersz dotyczy końca zimy 1945, Armia Czerwona (jak wiesz, także nie składająca się z "aniołków", co to *wyzwalając* korzystała z "dobrodziejstw" wyzwalanych, głównie kobiet) podchodzi pod Berlin, Hitler wydaje rozkaz do obrony miasta wszelkimi siłami, do wojska wcielani są 13-14 latkowie i 60 latkowie. O nich wspominam, może większość z nich chciała tylko żyć i mieć dzieciństwo...
  20. amalaryk

    1945

    Skute lodem styczniowym, pamiętam te dni mroźne, Złowróżbne blaski horyzontu, pomruki wrogich armii groźne, Chłopców w mundurach Wehrmachtu, ich twarze trwożne, I wargi sine, szepczące modlitwy zbożne, Pomniki pamięci, bólu cokoły, tam dusza moja ulata, Gdzie mroczna przeszłość z dzisiaj się splata.
  21. amalaryk

    „Listy…”

    …po raz wtóry duszę moją bierzesz w posiadanie, (czy można zabrać coś, co w gwiazdach tobie jest zapisane?) życie moje znów tobie oddaję, niczym jest, jeśli w twych dłoniach nie spoczywa, rozświetlaj swym blaskiem dni moje, promieniej na firmamencie, moja bogini, ja u twych stóp, czas cofasz, wstrzymujesz, zwalniasz bieg, wchodzę raz jeszcze do rzeki tej samej, filozof nie znał twej potęgi, mocy, tylko bądź; jaśniej, emanuj, aury dla oka zakrytej dozwól, użycz cząstkę siebie, tego co od ciebie w eter bije, ta drobina starczy mi by żyć, jak jeden promień gwiazdy pozwala żyć i rosnąć planetom, tylko bądź; z dala się nasycę, duszę nakarmię obrazem, serce napoję zapachem, umysł pożywię głosem, --- tak mimochodem, przy okazji, uczynisz mnie nieśmiertelnym? tak na marginesie… fragment z: „Listy do drugiej połowy mej duszy”
  22. Witam, dziękuję za opinie. Ten kawałek w nawiasie miał być takim "oderwaniem" od całości, własnie takim "przyziemnym" kontrapunktem. Czemu tytuł po angielsku? Jakoś nic sensownego mi nie przyszło do głowy po polsku dla angielskiej frazy "dwa światy się zderzyły". Np. "zderzenie dwóch światów"? nie bardzo brzmi. Miało być właśnie tak: *DWA ŚWIATY, SIĘ ZDERZYŁY*
  23. krążysz po orbicie moich myśli, kiedy załamie się ta nikczemna równowaga sił przyciągania i odśrodkowej? kiedy wreszcie runiesz na moje ciało niebieskie? takie kolizje we wszechświecie nie są rzadkością, one tworzą nowe światy... gdzie dla mnie kres tej cyklicznej udręki, (twoja rotacja dobrze rokuje, kręcisz mnie, sama jesteś nieźle zakręcona, hej, mała, może pokręcimy się razem?) twe piruety niech nie ustają, na swym torze galaktyczne kręć wolty, wokół mnie, co w bezruchu stoję, rotuj, krąż, wiruj, bezruch to śmierć, bez ciebie ginę, stale biegniesz po orbicie moich myśli, w perycentrum zyskuję nadzieję, w apocentrum tracę sens istnienia, gdy w sen zapadam, ty trwasz po mojej ciemnej stronie, gdy się budzę i patrzę w górę, w twarz słońca nadziei i pragnień, jesteś, jak co dnia ciebie widzę, obraz twój i słońca promień, wygrzewa jałową skorupę mego bytu, czasem deszcz łez zazieleni, dotąd martwą ziemię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...