Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zdzisław Kiedrowicz

Użytkownicy
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zdzisław Kiedrowicz

  1. Kreska po kresce.Gdy biel pragnie jeszcze.Oczyszczam snów plamy.Z pidżamy.Na gęb podobieństwo połykam nośniki.Ikra, mimikra. I tężec z fabryki.Rybonuklein koleją odrostów.Świat się odtwarza na przekór.Po prostu.Z morza wyszedłem na chwilę. Po bilet.Obły, oślizgły, na skórze wentyle.Tworzę jak z gumy nadprzestrzeń przekazów.Potem na luzie.Sprzedaję wyrazy.
  2. Zdzisław Kiedrowicz

    Azyl

    Pomiędzy ścianą a wnętrzem pokoju istnieje przestrzeń, jak azyl nadziei, kiedyś rozgrzeszę wszystkie śmiałe dni, nowym wcieleniem bieli. Miliony igieł wkłutych w moją głowę pobudza do życia, kontroluje jaźń, najprostsze myśli pozwalają przetrwać, odnaleźć siłę aby znowu wstać. Los poruszany w krąg fortuny ręką, raz smutek, raz radość, niebezpieczna gra, gdy w sercu trwoga pozostawi piętno uciekam w ciszę, zamykam swój świat. Pomiędzy ścianą a wnętrzem pokoju badam strukturę nacieków i plam, na białym morzu wysepki znajduję, gdzie wieczny spokój, kiedyś będę tam...
  3. Miłość? Strzała amora może trafić nas niespodziewanie. Drżyjcie gapowicze...
  4. Słuchaj, dzieweczko! - Ona nie słucha - Ubytek słuchu? Może jest głucha? Wciągam notes, piszę dwa słowa. Poproszę bilet! Gadka jałowa. Poezja jest wiecznym tramwajem. Po szynach się toczy wytrwale. Neony za oknem mrugają. Co wiersz - to kolejny przystanek. Słuchaj, dzieweczko! - Ona jak martwa - Już nie obraca się do mnie. "Strzela oczyma,łzami zaleje; Rozpłacze się i zaśmieje." Sukienka biała, widok olśnienie. Romantyzm? Piękno aż boli. Pytam czy Pani ma męża. Nie? Rzucam robotę w kontroli! "Niech sobie słyszy, już nie ma ciebie! Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach! ja się boję!" Spokojnie. Jeszcze tu stoję. Gdzieś przed końcowym, ciągle pamiętam. Scena jak z filmu love story. Staję na środku, podnoszę ręce. Pora na wieszcza! I w słowy. "Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie - A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niż mędrca szkiełko i oko"
  5. W Walentynki walę tynki... czyli przykład, jak kochać. Chemicznie… ?
  6. Jakiż to Kation piękny i młody? Jaka to obok Katoda? Tam gdzie wzburzonych głębie roztworów, zmętniałe jeziora wody. On jej ładunek pragnie swój oddać, zginać w wybranki ramionach. Ona go kusi znakiem tajemnym, za swoim lubym stęskniona. Gdy świateł zorze rozpalą noce pójdą ku sobie szaleni. Nieutuleni, potężni mocą, która w spełnienie się zmienia. Kto dziś potrafi jeszcze tak kochać jak jon? Niedościgły natchnieniem. U stóp kochanki żywot swój złożył. Twardy jak metal. Skamieniał
  7. Żyć, to znaczy chłonąć, ranić i pieścić wnętrze, to koszt który ponosimy odczuwając empatię, wrażliwość. Ból to znak - żyjemy... nie skamienieliśmy jeszcze...
  8. Pełnia nadziei. Zawsze się kończy. Gorycz ostatnia. Kroplą się... Wacek - Do dna! Kiedyś się działo. Pamiętasz? To tu. Wznosilim mury za kawałek chleba. Miało być lepiej, tworzyliśmy cud. Wacek - Ty umiesz - Zaśpiewaj. Ech, popatrz bracie na ten głupców tłum. Szczęścia się ludziom naiwnym zachciewa. Żyją przez chwilę, zanim umrą znów. Wacek - Ty nie śpij - Polewaj. Światłość się stała, mrugający punkt. I anioł jakby - Powstańcie - powiedział. Ręce nas wiodą do rozwartych wrót. Wacek - Nas biorą do nieba?
  9. Tak zrobimy. Chciałem wysycić sen szeptami, ale niezbyt to wygląda. Dziękuję Mario :)
  10. Oskar naprawdę istnieje i pięknie śni... Jeśli chcecie, aby jego sny były jeszcze piękniejsze, możecie to zrobić. Wystarczy tylko to: Przekazać 1% podatku dla Oskarka: należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “127 pomoc dla Oskara Kiedrowicz”
  11. Śpij mój malutki, jestem przy tobie by twoje oczka zaznały snu. Słońce już dawno zgasło na niebie, drzemie w pościeli z puchowych chmur. Gdy noc tu przyjdzie cicho zaśpiewa, przykryje czule kołderką z gwiazd. A pod poduszkę włoży marzenia by kolorowy stał się twój świat. Gdy się obudzisz wstanie dzień nowy, kolejne troski wycisną łzy. Bo to co będzie teraz się tworzy: Tak się spełniają maleńkie sny. Śpij mój malutki, tęczowa rzeka opływa myśli, zatapia czas. Chciałbym tak zawsze nocami czekać. Jutro wyszepcę ten wiersz jeszcze raz...
  12. w odwiecznym cyklu jest pora na sen to wiara w spełnienie nadaje mu sens pąki pęcznieją soczystym spragnieniem nabrzmiałe od westchnień zmieniają się w kwiat łąki falują jak muślin zieleni utkany wiatrem, szeptem ciepłem warg za oknem wiosna, znów zapach poranka odurza zmysły, świat ma świeży smak ziemia gotowa podnieść nowe brzemię z głębin uśpienia gdzie bieli się czas szczęście jak deszcz płynący po szybie struga rozbita na maleńkie krople powoli wypełnia , roztapia, tężeje nową nadzieją w sercu jeszcze raz
  13. proszę Cię Panie daj mi raz jeszcze zamienić życie w urodzajny sad wyznaniom moim dojrzewać owocom i pozwól spragnionym prosto z drzewa rwać energię i przestrzeń rysuję od nowa wypełniam pustkę atomów rozdrżeniem z chaosu myśli wyławiam wprost słowa układam w wiersze wieczne niespełnienie czas, zdarzeń struga przecieka przez palce na dłoni tylko kropelka została wszystko przemija nie dotknie mnie więcej już nigdy szukałem szczęścia, znalazłem zmęczenie szukałem ciszy, ogarnął mnie wrzask jestem skazany na wieczne błądzenie wśród labiryntu nieodkrytych prawd teraz Cię proszę o spokój poranka niech zaśnie w bieli umęczony świat utul go Panie, ześlij ukojenie i przywróć do życia kiedy wiosna w nas
  14. noc taka gęsta od dotyków ust jak dłoń pożądanie gdy w uścisk się scala do bólu granic wypełnia jak rtęć na sercometrach szukawłasnej skali oddechu drżeniem oscyluje pierś w takt deklamacji ballad i romansów słowem o słowo i rymem o rym gdy na milczenie zabraknie nam szansy wszystko jest nasze totalne istnienie dzielimy na dwoje okruchy wolności pierwsze do pierwszych aż złoży się sens ostatni gasi światła świadomości
  15. Zdzisław Kiedrowicz

    Nikt

    Nikt nie jest w stanie wypić więcej, niż pragnie. Sytość jak dzban pełny, kropel osiąga sens. Ziemia nasiąka i krztusi się deszczem, już plonem płonąć chce spłowiała, całopalona. W chmury więc, poszukać tam lepszych dni. Lekkość niech będzieswobodna, jak upadek zanim drabiny ocaliły sny.Obudzisz mnie, wtedy będzie po wszystkim, nie wcześniej. Obiecaj. Teraz, co było i będzie. Obliczone kolejny raz jak losu trzos. Bo trzeba mieć, aby odkupić tych kilka chwil, gdy przestanę. Bo zabraknie natchnienia. Bo tak...
  16. Bo w tym jest sens. Jeśli kochamy siebie, już nie jesteśmy samotni. Czy sami sobie wystarczymy na zawsze i za wszystkich? Pewnie nie. To jak chwile z ukochaną dziewczyną. Kiedyś muszą się skończyć... I czekamy na następne.
  17. Każdy, kto bywał samotny... Wieczór, noc, gwiazdy i myśli - o tym, co było i jest, co będzie. Sam na sam ze sobą. Ktokolwiek był, zrozumie. Wiersz jak klucz do wielkiej skrzyni, jej ściany wyznaczają tylko granice wyobraźni.
  18. samotność trzeba kochać niełatwo ją oswoić wskakuje na kolana bo czegoś się znów boi zamruczy gdy zanurzam opuszki w miękkim grzbiecie ucieka jeszcze czasem nieufna bywa przecież na dachach srebrnoszarych gdzie sen zaprószył drogi księżyca słychać kroki wszak pielgrzym to ubogi otworzę przed nim okno niech przyjdzie do nas w gości gorącej dam herbaty by rozgrzał stare kości nutami trzeba marzyć nokturnów posiąść brzmienia obrzmiałe zamknąć oczy popłynąć od niechcenia powoli więc oswajam opuszki w miękkim grzbiecie uciekam jeszcze czasem nieufny bywam przecież
  19. Każda chwila, każda noc. Kroki na mapach. Wtedy los jest wyspą, do której zmierzam. Bez ustanku odkrywając siebie. Kiedy wiatr rozwiewa Ci włosy, a słońce okrywa złotym blaskiem, świat staje się inny, piękniejszy. Znów wiersze stają się prawdziwe. Czasem mijam Cię. Zbyt rzadko, aby nasycić myśli Twoim spojrzeniem. Napełniam potem serce tęsknotą. Tam lepsze dni. Tam sny. Będę marzył o zielonych, pachnących kwiatem łąkach. Dłoniach splecionych ot tak, słowach, które nic nie znaczą, gdy jesteś obok. To wystarczy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...