Wielka burza podchłania mnie co dnia,
Mur we wnętrzu, cieńki jak szkło,
Rozpada się, by powstać, jak nowy,
Z odłamków wyłania się inny świat,
Choć na oko lepszy, to zupełnie jałowy,
Ruina za życia, niewarta wspomnienia,
Więc dlaczego znów miecz podnoszę,
Gdy czynność ta nie ma znaczenia,
Tak jak walka, ktorej nigdy nie było,
Jaki żywioł mnie trawi od środka?
Zło, które kiedyś i mnie uczyło,
Nie zna poprawnej odpowiedzi,
W imię jakiej idei toczymy wojnę,
Jaka od urodzenia w nas siedzi,
Między tylko nędznym byciem,
a zwykłym, marnym życiem..