w przedszkolu
poszliśmy do domu złotej jesieni
na spotkanie wigilijne
mówiłam wierszyk
a starsza pani przede mną
płakała
płakała
płakała
dygnęłam
i wręczyłam jej laurkę
z namalowanym przeze mnie
sercem
tuliła mnie
jak dzieciątko boże
patrzyła na mnie
jak na aniołka
*
potem było ze mną różnie
gniewy, kłamstewka, zazdrości
wstydy, ucieczki, zaniechania
ale dobrze pamiętam
kim jestem na początku