Spirala szaleństwa powoli się rozkręca. Tłum
Dziki bije do mojego umysłu pięściami
Pokrytymi kłującymi ostami. Hałas strun
Szaleńczo szarpanych szału szorstkimi szponami
Rozrywa połączenia nerwowe. Pęknięte szkło Ukazuje miliony oczu wpatrzonych w głębię
Swych odbić. Małe dziecko płaczem do matki rzekło:
"Choć żyję i członki swe czuję, ona ozięble
Swymi gałkami nerwowo się we mnie wpatruje.
Przez to poczuwam się przez swoje istnienie błędem.
Zatem jestem, nie ma mnie? Czego oczekuje?
Jaki jest mój cel? Sama zniszczę się tym obłędem!"