Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawny_Don

Użytkownicy
  • Postów

    55
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dawny_Don

  1. No rzeczywiście historia bardzo podobna, tyle, że ja swoją zmyśliłem :-) Cieszę się, że Twoim zdaniem ciekawie piszę. Jednak praca popłaca :-) Pozdrawiam :-)
  2. Wtem, jej nieskazitelnie gładką twarz wykrzywił grymas podobny do rozchodzących się fal na tafli wody - w którą ktoś cisnął kamieniem.
  3. Janko W części A jest wyjaśnienie: "...W pustym przedziale od razu zdjąłem czapkę, rękawice i kurtkę - no i przede wszystkim te cholerne kozaki, które położyłem na podłodze przy grzejniku - z nadzieją, że choć trochę wyschną. Po krótkiej chwili zastanowienia, ściągnąłem również skarpety. Stopy były granatowo-sine! Najwyraźniej puściła farba, bo moje syry wyglądały niczym odmrożone kończyny himalaisty". Tekst "granice" - świetny. Uśmiałem się :-) Pi Dziękuję za wskazanie "się" - wiem, o tym, ale nie mogę znaleźć dobrego rozwiązania. Pozdrawiam serdecznie :-) Don
  4. To rok 1989. Pamiętniki Fanny Hill mój ojciec miał przepisane na maszynie do pisania i schowane przed matką. Ja znalazłem przypadkiem :-)
  5. Niech sobie ludzie chodzą gdzie chcą, zwłaszcza niech chodzą sobie tam, gdzie mają nadzieję, że ktoś w końcu wymiecie im głupoty z głowy. Nie dziwię się, że wielu za takie miejsce uważa kościół. Może, mają nadzieję, że w końcu ktoś, w tym kościele przemówi im do rozsądku.
  6. Pomijam wyobraźnię, ale czy zdanie czyta się niejako samo? :-)
  7. Róbmy tak, by łatwiej się nam żyło. Twórzmy metapoziomy, z których spoglądać będziemy na siebie i świat. Z pewnością takim metapoziomem jest wiara w Boga i w nieśmiertelność dusz. Zresztą, tak na zdrowy rozum: Niebytu nie ma! Niebytu nie ma - bo nie ma go nawet z definicji :-) Pozdrawiam Dawny Don
  8. Czy, dobrze czyta się to zdanie, gdzie twarz wykrzywiła się niczym rozchodzące się fale?
  9. Ze Stargardu do Szczecina Dąbia pociąg jedzie około 25 minut – jest to jakieś dwanaście rozgrzewających stron Pamiętnika Fanny Hill – stron - znacznie też przyśpieszających bieg pociągu, bo nie wiedzieć kiedy, znaleźliśmy się w Dąbiu i dało się słyszeć odgłosy wchodzących do wagonu ludzi. Naraz otworzyły się drzwi do przedziału i zobaczyłem stojącą w nich piękną kobietę o szlachetnych rysach. Popatrzyła mi w oczy - najwyraźniej szykując się do zapytania o wolne miejsce. Ale zanim wypowiedziała pierwsze słowo, rzuciła spojrzenie na moje stopy – i wtem jej nieskazitelnie gładka twarz wykrzywiła się niczym rozchodzące się fale na tafli wody, w którą ktoś cisnął kamieniem. Z tą wielce zniesmaczoną miną zrobiła krok do tyłu. Z łomotem zasunęła drzwi, i zniknęła. Poczułem się jak zbity pies. Podkuliłem nogi pod siebie i skręcony na jeden bok siedziałem w ten sposób jeszcze przez kilkanaście minut - próbując czytać. Potem pojawiło się delikatne kłucie w okolicach biodra, które stało się pretekstem, by pomyśleć, iż mam w dupie to, czy ponownie kogoś zgorszę. Werbalizując pod nosem ową myśl - wysunąłem nogi spod tyłka i wygodnie ułożyłem na siedzeniu naprzeciwko. Cała podróż ze Stargardu do Wolina powinna była zająć półtorej godziny. Niestety zajęła prawie dwie i pół godziny. Pociąg utknął w Goleniowie z powodu awarii jakiegoś pantografu. Tym samym, Goleniów po raz drugi okazał się dla mnie pechowy. Pierwszego razu nie pamiętam, ale skądinąd doskonale znam datę: 23 września 1969 roku. To właśnie tego dnia, w tym mieście, narządy rodne mojej matki wydaliły mnie na ten pieprzony świat.
  10. Będzie tego dużo więcej :-) Jednakowoż, stary tekst poddawany jest generalnej renowacji i z tej racji kolejne odcinki będą pojawiały się w odstępie kilkudniowym.
  11. Dałem radę przeczytać. Sygnalizuję tylko, że trudno się czyta, zwłaszcza literę "ł" :-)
  12. No i stało się! Oto książka, która zmieni twoje spojrzenie na seks. Pierwsza opisana tutaj historia wydarzyła się w lutym 1989 roku, gdy miałem niespełna dwadzieścia lat. Tytułem wstępu chciałbym jeszcze dodać, że ów dziennik dedykuję starcowi, którego za kilkadziesiąt lat z trudem przyjdzie skojarzyć z kimś, kogo znało lustro mojej młodości. 8 lutego 1989 roku (środa) Ostatniej soboty, chyba jakiś diabeł mnie podkusił, żeby nie czekać na autobus i udać się na stację kolejową pieszo. Wystarczyło bowiem, że przeszedłem dwieście metrów w błotnistej, ohydnej śniegowej brei, żeby moje nowiuśkie kozaki doszczętnie przemokły. Chlupało w nich przy każdym stąpnięciu i miałem wrażenie, jakbym zwyczajnie zapierdalał na bosaka. Pamiętam, że nawet zaśmiałem się w duchu na myśl, że gdybym był ślepcem, to możliwe, iż co rusz przystawałbym i macałbym buty, aby sprawdzić czy wciąż jeszcze mam je na sobie. Przejście przez miasto, które zajmuje mi zazwyczaj nie więcej niż 25 minut stało się istną drogą przez mękę, jakbym nie szedł chodnikiem lecz przemierzał jakieś błotniste moczary. Całe szczęście, że przed kasą nie było kolejki, bo w momencie, kiedy kupowałem bilet właśnie zapowiadano wjazd mojego pociągu. W pustym i mocno nagrzanym przedziale od razu zdjąłem czapkę, rękawice i kurtkę - no i przede wszystkim te cholerne kozaki. Położyłem je na podłodze przy grzejniku z nadzieją, że wyschną podczas podróży. Po chwili zastanowienia, ściągnąłem również przemoknięte do cna skarpety. Niestety, gdy spojrzałem na swoje stopy, okazało się, że prawie całe są granatowo-sine! Ze skarpet najwyraźniej puściła farba, bo wyglądały niczym odmrożone kończyny himalaisty. Jako, że zabłocona przeze mnie podłoga jeszcze nie zdążyła wyschnąć, wyciągnąłem sobie wygodnie nogi na siedzenie naprzeciwko. Tak usadowiony, merdając bosymi stopami - sięgnąłem do plecaka po książkę.
  13. Niechcący zmyliłem Ciebie, ponieważ Sarna to nazwa zespołu, którego jestem założycielem i głównym kompozytorem. Przepraszam i dziękuję za uwagi . Pozdrawiam :-) Don
  14. SARNA (Trójmiejska orkiestra rockowa) utwór: 030 Bas na pierwszym planie Już nigdy nie pojmiesz do końca Czemu złe myśli rozum ci mącą Głowa choć pełna jest tez i idei Nie chce już w siebie tchnąć żadnej nadziei Ten strach wielki i ból znów czujesz Widząc jak życie na ciebie wciąż pluje Więc stoisz bez ruchu niczym słup soli A wszystko się dzieje wbrew twojej woli I choć skamieniałe jest twoje dziś serce Miota się jednak w pewnej rozterce Czuje, że ogień płonący w duszy Kamienną obręcz chce spalić i skruszyć! Proszę o konstruktywne uwagi dotyczące tekstu. Niniejsza kompozycja znajduje się w poniższym linku, a sam utwór zaśpiewany jest w tzw. pseudo-angielszczyźnie.
  15. Ujrzałem w nim jej twarz - w nim - czyli w "czasie". Tak to rozumiem
  16. To jest pierwsza wersja. Na jaką ocenę - gdzie ona? Jaki autor - ja? :-)
  17. Jest już pierwsza wersja. Na samej górze, zaraz po zapisie fonetycznym :-)
  18. 1) Z MEJ WIARY W MIŁOŚĆ 2) UTKANY ZOSTAŁ ZNÓW PIĘKNY SEN (GŁUPI SEN) 3) W NIM... KOJĄCE DŁONIE TWE - MOJĄ TWARZ ZAŚ GŁADZĄ CZULE 4) WODZIREJ PLĄSAŁ WALCA 5) WCIĄŻ SKACZĄC NA PALCACH
  19. Stan na dzisiaj 04.10.2017 1. WSTAŃ. MOJE SŁOŃCE (autor - Don Cornellos) 2. TE KWIATY SWOICH RĄK DO MNIE WZNIEŚ (autor - Don Cornellos) 3. NIECH KOJĄCE DŁONIE TWE - MOJĄ TWARZ ZNÓW GŁADZĄ CZULE (autor - Ewa Ch.) 4. OBDARZ MNIE TAŃCEM WALCA (autor - Don Cornellos) 5. TAK LEKKIM - NA PALCACH (autor - Don Cornellos) 6. BYM CHCIAŁ Z TOBĄ ŻYĆ - W WIECZNEJ KRAINIE (autor - Don Cornellos) 7. CHOĆ NIE MOŻESZ WIELE ZMIENIĆ (autor - Don Cornellos) 8. PIĘKNA MOJA PANNO (autor - Don Cornellos) 9. MOŻESZ ZAWSZE (UCZYNIĆ?....)
  20. No, tom zaczął wertować w Twoich utworach Alu, czy coś się nada do piosenek moich. Zaczynam od początku, od tego wiersza. Bardzo ładny :-) Pozdrawiam Don
×
×
  • Dodaj nową pozycję...