Odwrotnie w lustrze
Oczy przebiegają
Uliczny zgiełk
W tym hałasie
Ociera się pragnienie
O jeden szept
Nie słychać zwykłych myśli
Brak chodnika wzbudza lęk
Coraz rzadziej w lesie
Na łonie matki
Rozkłada ciepły koc
Szeroko otwiera ramiona
Gubi swoje oblicze
Poza zasięgiem
Trudno na mokradłach płynąć
Odwagi trzeba by zostać