Cud zawitał do przeciętności Cz. 1, 2, 3
Kobiety, mężczyźni, nogi, ręce i piękno.
Cud tańca porywa. Szaleństwo, błysk w oczach, falujące biusty małolat, obcisłe jeansy ich partnerów. Biel zębów, dźwięczny śmiech, dyskotekowy misz – masz.
To jest to, co kocha wieczorami Violla.
Zaczyna wirować, przywołując na myśl owada nadzianego na szpilkę.
Spódniczka tak kusa, że wabi zniewalając do cna.
Chłopcy rozrywają na sobie koszulki, aby pokazać swe młodzieńcze torsy.
Dłonie same klaszczą, mózg nad nimi nie panuje. Tylko odruchy bezwarunkowe liczą się tutaj. Tłum ludzi jak łany zboża powietrzu, poddaje się rytmowi muzyki. Nikt nie czuje zmęczenia, choć na czoła występuje pot. Jego kropelki leciutko naruszają makijaż dziewcząt. Ale to nic, tak jest piękniej, bardziej zmysłowo, momentami zabawnie.
Karnawał w Rio nijak się ma do atmosfery panującej w rzęsiście oświetlonej sali. Wszyscy klaszczą, ścisk trochę w tym przeszkadza, ale co tam… Poprzeszkadza i zadziała oswojenie się z warunkami.
J. A. 2016 r.