Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'traktat' .
-
graphics CC0 ty jesteś ciągle małym chłopcem lubiącym powieści Juliusza Verne'a podobno wszystko można wdrożyć w fikcję i ubrać w dowolną idyllę tyle żałości w tobie mieszka codziennie finezyjnie marzysz by zostać kapitanem Nemo czytałeś że on był niepodległym Sikh'em i wierzył w zacne zasady normy z treści epickich a ciało szkwału żyjesz w niszowej epoce w magicznym wieku pary w wyobrażeniu steampunk'u i w mechanizmach maszyn różnicowych na łodzi podwodnej o kształcie cygara codziennie obracasz synaps peryskopy czytasz na niby swoje Sidharan Path i wielbisz niezłomne morale masz kilkunastu oddanych ci marynarzy na których zawsze możesz liczyć w rowach mariańskich i dnach odmętów twe życie jakże sterylne za szybką iluzji Nautilusa zostawiasz cały wulgarny świat nie masz pięknego głosu nie jesteś chórzystą pod próbą zaplanowanej alteracji ostatniego kastrata moralności i nie wysiadasz w dystopijnym mieście na Dworcu Perdido wśród przetworzonych atrap w tryby i robotykę w Nowym Crobuzon - ty płyniesz... własną łodzią podwodną do celów zbyt szlachetnych często bo świat twój zacny kapitanie tak czysty i współczulny przenika przez wymiary czasu grasuje w jasnej przestrzeni oraz w potrzebie kompilacji z praktyką sumienia i duszy hinduski książę Dakkar a może Mierosławski lub Sadyk Pasza w kajucie kapitańskiej portret samego Kościuszki zawieszony na ścianie spogląda na ciebie surowy wilku morski - pod grodzią zasad - brawo! mistyczny kapitanie Nikt na barometrach sekstantach i kompasach worki pereł uderzasz w klawisze - grzmią organy wokalem parska okrętowa foczka Esmeralda zawekowane w wódce pijawki - drżą okrętowy dryl w kraju uciśnionych a tobie marzyć o lepszym świecie bez wojen i podłości ty nigdy nie polujesz na płetwale błękitne – obłokiem zachwyca pierwsza molekularna kuchnia z pozycji kubków smakowych dema serwujesz nam pierś klocobrzucha nadzianą mackami kałamarnic polaną tłuszczem z pąkli proponujesz filet z morskiego węża owoce z anemonów morskich na deser krem na mleku wieloryba cymes z dna morza plus fiszbin honoru to tylko substytuty smaku lecz delektują wybredne podniebienia bo nie pochodzą od współczesnych demonów odrzucających pokój i sytość oraz globalne dobro co płynie ławicą i wchłania plankton dziś stało się ono selektywnym smaczkiem iluzji więc industrialne panopticum wynalazków na wyspie wulkanicznej zagraża cynicznej cywilizacji która udaje piratów w królestwie topielcy macki giga kałamarnicy oplotły kadłub Nautilusa energia od baterii sodowych jak szumny Pacyfik uderza krakenom do głów gdy spotykają coś czym już niestety... nie dysponują w DNA -- * wspomnienia ideałów dzieciństwa - do dowolnego dobrodusznego człowieka i bez wnikania w światopoglądy