Samotność biegła za nią, dogoniła i po sprawie. Teraz razem w kosmosie na niebiańskich polach. Tworzą liczbę podwójną. Stoją - ich ręce splecione, ten uścisk jest dławieniem, ujściem ukrytym w norach. Bezduszny duch przygarnął, mrożąc ich wspólne działanie, zaczaił się na tchnienie. Dawał złodziejski strach. Stali się trójcą, że ach.