Białe wydmy srebrem błyszczą,
w tańcu butów giną z wdziękiem,
senne myśli innych słyszą,
tylko moje pominięte.
Zbyt ponure, by utrwalić
nawet w cierpkim płatku śniegu.
Zbyt prawdziwe, aby zatruć
słodkie mity ludzi w biegu.
Lecz gdy w złocie grań stopnieje,
odkrywając to, co gorzkie,
mdlące kłamstwa wstąpią w skałę,
za to Prawda - we mnie wzrośnie.