“Wernyhora”
A tam blok wyrósł,
szarą jakością ścieka.
Spektakle w tej scenografii,
czyste jak lustra przemyte.
Wódką ktoś je stworzył.
Wielkie domy, znicze w oknach,
zginiemy za sprawą.
Ale w sumie, kim my?
Może kiedyś nam napiszą.
Lecz spłonęły papirusy,
Wolny dym upalnie leży,
żadne słowa już nie zawładną umysłem.
Steki kłamstw, puste talerze,
metalem spleśniały domy.
Kajdan nad kajdany.
Socrealizm karmi piersią,
mleko ogniem karci usta.
To są lasy uciśnionych,
ale chyba lubią metal.
Tak mówią, lecz ja wiem,
że to nie prawda.
Odwaga usnęła wolno,
upadają wszystkie grody,
pokąsano Zaporoże.
Już zmęczone hibernuje.