Ktoś tu jakiś czas temu żalił się, że maszyny nas zjedzą albo zastąpią. No, w każdym razie, że maszyny są złe i nie umieją pisać wierszy. Nawet jeśli piszą wiersze. I to w sposób nieodróżnialny od wierszy napisanych przez człowieka. Jasne, w przeciwieństwie do "algorytmów poetyckich", maszyna do pisania nie pisze sama. Ale jaki wstrząs wywołała, gdy okazało się, że to nie człowiek zręcznością swych palców i nadgarstka nadaje kształt literze.
Zatem to taki thriller dla tych, którzy tylko gęsim piórem albo ołowianym drutem w skórzanej skuwce, po własnoręcznie czerpanym papierze piszą.
Uwaga - Tylko dla ludzi o silnych nerwach.
Sam mam Continental i Mercedes i Olimpię i... walizkowego Łucznika. Ale tego, że znają w Ameryce, to bym się nie spodziewał.
Ani, że nawet Michael Winslow potrafiłby bezbłędnie wypowiedzieć nazwę. Bo dźwięk pracy to na pewno ale nie nazwę. ;-)