Dokonałam dziś amputacji.
Potłukłam kubek z naszymi zdjęciami,
wyrzuciłam pluszowego słonika,
spaliłam listy.
Na półce już nie stoi książka,
w której czarnym atramentem
zapisano kłamstwa.
Wycięłam Ciebie ze mnie.
Czuję się trochę słabiej,
moje dłonie drżą mocnej,
a na nogach malują się nowe obrzęki.
Wyrwałam Cię z siebie,
a krwawiące kikuty przypaliłam
rozgrzanym żelazkiem.
Jest mnie trochę mniej
i gorzej się czuję.
Myślę, że to nie przejdzie,
nie zawsze można przeżyć bez kawałka
siebie.