Wplątałeś mi się w myśli
jak liście we włosy,
serdecznie mam cię dosyć
lecz czuję niedosyt.
Przeganiam te motyle
ćmy wieczorem łowię,
ty chałas robisz we mnie
tupiesz mi po głowie.
Schowam się chyba w szafie
lub wejdę pod łóżko,
ciągle widzę twój uśmiech
twarz zatkam poduszką.
Apetyt mnie opuścił
tylko kawę piję,
gdy jedno słowo powiesz
serce mocniej bije.
Zasnąć też coś nie mogę
ciągle ciebie widzę,
gdy wreszcie sen nadejdzie
tak śnię, że aż się wstydzę.
Taka to wyobraźnia
frywolnie szaleje,
wyślij że jakiś sygnał
bo całkiem zgłupieję!
Czerwienię się poziomką
różyczką rozkwitam,
- czy ty mnie trochę lubisz
boję się zapytać.
Tak żyć jest niepodobna
za co mnie los karze,
przepędź mnie raz na zawsze
albo przyjmij w darze.
Uśmiechasz sie ukradkiem
przypadkiem dotykasz,
gdy podejść chcę bliziutko
ty jak czary znikasz.
Chyba mam tego dosyć
zwieję przed kochaniem,
nie będziesz się mną bawił
wiem już - jesteś draniem!