Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'rilke' .
-
Samotność deszcz przypomina. Wieczorami z morza w górę się wspina; z dalekich równin, które przestrzeń spina, idzie do nieba, które wszak posiada. I wtedy z nieba na miasto opada. W godzinę przemiany pada na całego, kiedy wszystkie ulice poranka wyglądają i kiedy ciała, które nie znalazły niczego, zawiedzione i smutne się od siebie odwracają; i kiedy ludzi, którzy się w nienawiści mają, spanie razem w jednym łóżku czeka: wtedy samotność płynie niczym rzeka... I Rainer: Die Einsamkeit ist wie ein Regen. Sie steigt vom Meer den Abenden entgegen; von Ebenen, die fern sind und entlegen, geht sie zum Himmel, der sie immer hat. Und erst vom Himmel fällt sie auf die Stadt. Regnet hernieder in den Zwitterstunden, wenn sich nach Morgen wenden alle Gassen und wenn die Leiber, welche nichts gefunden, enttäuscht und traurig von einander lassen; und wenn die Menschen, die einander hassen, in einem Bett zusammen schlafen müssen: dann geht die Einsamkeit mit den Flüssen…
-
Bo musisz życia nie pojmować, wtedy jakby świętem się staje. I dniom pozwalasz następować jak dziecko gdy się opanować mu zdarzy i płacz pohamować i wiele kwiatów dostaje. By je zbierać i przechowywać, nie przyjdzie dziecku do głowy. Będzie je z włosów wyplątywać, gdzie bardzo chciały przebywać i jak to w młodych latach bywa wyciągnie ręce ku nowym. I Rainer: Du musst das Leben nicht verstehen, dann wird es werden wie ein Fest. Und lass dir jeden Tag geschehen so wie ein Kind im Weitergehen von jedem Wehen sich viele Blüten schenken lässt. Sie aufzusammeln und zu sparen, das kommt dem Kind nicht in den Sinn. Es löst sie leise aus den Haaren, drin sie so gern gefangen waren, und hält den lieben jungen Jahren nach neuen seine Hände hin.
-
Panie: już pora. Lata czas był udany. Rzuć swój cień na słoneczne zegary i wypuść wicher pomiędzy łany. Rozkaż, aby ostatnie owoce dojrzały; daj im jeszcze dwa dni w cieple słońca, spraw żeby, gdy dojrzeją do końca ostatnią słodycz w mocne wino wlały. Kto teraz domu nie ma, już nie może budować. Kto teraz jest sam, na długo sam zostanie, dane mu czuwanie, czytanie, długich listów pisanie i będzie przez aleje niespokojny wędrować tam i z powrotem, aż po listków pączkowanie. I Rainer: Herr: es ist Zeit. Der Sommer war sehr groß. Leg deinen Schatten auf die Sonnenuhren, und auf den Fluren laß die Winde los. Befiehl den letzten Früchten voll zu sein; gib ihnen noch zwei südlichere Tage, dränge sie zur Vollendung hin und jage die letzte Süße in den schweren Wein. Wer jetzt kein Haus hat, baut sich keines mehr. Wer jetzt allein ist, wird es lange bleiben, wird wachen, lesen, lange Briefe schreiben und wird in den Alleen hin und her unruhig wandern, wenn die Blätter treiben.
-
Z pola dźwięczy mi podniośle; nie wiem skąd mi się zachciewa... - Przyjdź tu, czeska dzieweczko, pieśń ojczystą mi zaśpiewaj. Dziewczynka w podskokach biegnie odkłada na bok sierp swój, na skraju pola siadając i śpiewa - Kde domov muj.. Umilkła teraz. Pełne łez oczy we mnie wpatruje, bierze mojego krajcara I milcząc w rękę całuje. I Rainer (1894): Vom Feld klingt ernste Weise; weiß nicht, wie mir geschieht... «Komm her, du Tschechenmädchen, sing mir ein Heimatlied.» - Das Mädchen läßt die Sichel, ist hier mit Husch und Hui, - setzt nieder sich am Feldrain und singt: «Kde domov muj»... Jetzt schweigt sie still. Voll Tränen das Aug mir zugewandt, - nimmt meine Kupferkreuzer und küsst mir stumm die Hand.
-
Ten mozół, przez wciąż niezamknięte sprawy dotkliwy i doświadczany niezmiennie, przypomina łabędzia chód niemrawy. A umieranie, owo opuszczanie ziemi, na której stoimy codziennie, jest jak jego lękliwe lądowanie: na wodzie, która go miękko przyjmuje i która, niemal radośnie ustępuje I cofa się przed nim, za falą fala; gdy on z nieprzemijającą pewnością coraz dojrzalszy, z królewską godnością i spokojem powoli się oddala. I Rainer (1892): Diese Mühsal, durch noch Ungetanes schwer und wie gebunden hinzugehn, gleicht dem ungeschaffnen Gang des Schwanes. Und das Sterben, dieses Nichtmehrfassen jenes Grunds, auf dem wir täglich stehn, seinem ängstlichen Sich-Niederlassen: in die Wasser, die ihn sanft empfangen und die sich, wie glücklich und vergangen, unter ihm zurückziehen, Flut um Flut; während er unendlich still und sicher immer mündiger und königlicher und gelassener zu ziehn geruht.
-
Mój pokój i przestrzeń ta, czuwająca nad krainą uśpioną, - jest jednym. Struną jestem ja, co nad upojną szerokością drga, rezonansami naprężoną. Ciałami skrzypiec są rzeczy, szemrzącej ciemności pełnymi; tam w środku śni płacz kobiecy, we śnie bełta się myślami złymi całych pokoleń..... Trzeba mi drżeć srebrno: wtedy będzie wszystko pode mną żyło, a co w rzeczach jest w błędzie, do światła będzie dążyło, które niebu falowanie przez me taneczne tony nada i wąską, wątłą szparą w starą otchłań bez końca spada... Wersja druga - poprawiona: Ten mój pokój i przestrzeń ta, czuwające nad krainą uśpioną, - są jednym. Struną jestem ja, pośród upojnego rozciągnięcia rezonansów naprężoną. Ciałami skrzypiec są rzeczy, wypełnione szemrzącą ciemnością; tam w środku śni płacz kobiecy, tam bulgocze we śnie złością całych pokoleń..... Mą powinnością drżeć srebrno: wtedy będzie wszystko pode mną żyło, a co w rzeczach jest w błędzie, będzie do światła dążyło, które niebiosom falowanie dzięki mym tanecznym tonom nada, I przez wąskie szczeliny wygłodniałe w wiecznotrwałe otchłanie bez końca wpada... I Rainer (1906) - Co poeta chciał powiedzieć jest nieodkrytą tajemnicą rilkeologii, ale za to jak to powiedział... Meine Stube und diese Weite, wach über nachtendem Land, - ist Eines. Ich bin eine Saite, über rauschende breite Resonanzen gespannt. Die Dinge sind Geigenleiber, von murrendem Dunkel voll; drin träumt das Weinen der Weiber, drin rührt sich im Schlafe der Groll ganzer Geschlechter..... Ich soll silbern erzittern: dann wird alles unter mir leben, und was in den Dingen irrt, wird nach dem Lichte streben, das von meinem tanzenden Tone, um welchen der Himmel wellt, durch schmale, schmachtende Spalten in die alten Abgründe ohne Ende fällt...
-
Rainer Maria Rilke - Casablanca
Andrzej P. Zajączkowski opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiem, gdzie wciąż stoi w górach kościółek z klamką przeżartą rdzą. Jak mnisi w szarych kapturach cyprysy wokół niego się pną. Zapomnianych świętych gromada mieszka tam przy ołtarzu samotnie. Wieczór im aureole zakłada przez szyby wybite w oknie. I Rainer: Am Berge weiß ich trutzen ein Kirchlein mit rostigem Knauf, wie Mönche in grauen Kapuzen steigen Zypressen hinauf. Vergessene Heilige wohnen dort einsam im Altarschrein; der Abend reicht ihnen Kronen durch hohle Fenster hinein. -
Chętnie staję przed katedrą starą; Czuć tam pleśń i zgnilizny odory, A wszystkie okna, wszystkie przypory Mówią wciąż swoją gwarą. Tam mury domu bogato zdobione Uśmiecha się rokokowy erotyk, A tuż obok wyciąga gotyk Suche dłonie w modlitwie złożone. Jasnym zda mi się teraz casus rei; Przypowieść to z czasu dawnego: Tu Ksiądz Opat - a obok niego Dama dworu roi soleil. Chodzi o Katedrę św. Wita w Pradze. I Rainer (1895): Gern steh ich vor dem alten Dom; wie Moder weht es dort, wie Fäule, und jedes Fenster, jede Säule spricht noch ihr eignes Idiom. Da hockt ein reich geschnörkelt Haus und lächelt Rokoko-Erotik, und hart daneben streckt die Gotik die dürren Hände betend aus. Jetzt wird mir klar der casus rei; ein Gleichnis ists aus alten Zeiten: der Herr Abbé hier - ihm zuseiten die Dame des roi soleil.
-
W Jardin des Plantes, Paryż Ciągłe chodzenie wzdłuż prętów tak znużyło jego oczy, że niczego nie dostrzegą. Dla niego, tak jakby tysiąc prętów było, A świata za tysiącem prętów żadnego. Sprężystych kroków miękki chód go unosi. Wędrówka tak ciasnym kręgiem wytyczona, jest jak taniec zwinnej siły wokół osi, gdzie wielka wola przebywa ogłuszona. Czasem tylko uniesie powiek kurtyny bezgłośnie -. Wtedy do środka obraz wnika, podąża przez napięte ciszą kończyny - i głęboko w sercu znika. Od tłumacza: Francja to dziwny kraj, trzymają pantery w botanicznym... Faktycznie mają tam Ménagerie du Jardin des Plantes. I Rainer: Sein Blick ist vom Vorübergehn der Stäbe so müd geworden, daß er nichts mehr hält. Ihm ist, als ob es tausend Stäbe gäbe und hinter tausend Stäben keine Welt. Der weiche Gang geschmeidig starker Schritte, der sich im allerkleinsten Kreise dreht, ist wie ein Tanz von Kraft um eine Mitte, in der betäubt ein großer Wille steht. Nur manchmal schiebt der Vorhang der Pupille sich lautlos auf –. Dann geht ein Bild hinein, geht durch der Glieder angespannte Stille – und hört im Herzen auf zu sein.
-
To jest ten dzień, gdym smutny na tronie to ta noc, co na kolana rzuci mnie; modląc się: bym choć raz mej koronie mógł pozwolić z głowy zdjąć się. Przez tępy jej ucisk czaszkę mam siną, wszak w podzięce by mi się należało jej turkusom, diamentom i rubinom choć raz spojrzeć w oczy nieśmiało? Może kamieni blask coś dawno zabiło albo smutki, moi goście je zabrali, może też, że ich w koronie nie było, którą mi dali?... I Rainer: Das ist der Tag, in dem ich traurig throne, das ist die Nacht, die mich ins Knieen warf; da bet ich: dass ich einmal meine Krone von meinem Haupte heben darf. Lang muss ich ihrem dumpfen Drucke dienen, darf ich zum Dank nicht einmal ihren blaun Türkisen, ihren Rauten und Rubinen erschauernd in die Augen schaun? Vielleicht erstarb schon lang der Strahl der Steine, es stahl sie mir vielleicht mein Gast, der Gram, vielleicht auch waren in der Krone keine, die ich bekam?...
-
Rainer Maria Rilke - Wieczór (Abend)
Andrzej P. Zajączkowski opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Za dom ostatni, w samotności Czerwone słońce idzie już spać I smutną oktawą daje znać Że pora kończyć dnia radości. Wciąż blaski spóźnionych promieni Rozjaśniają dachu krawędzie, Kiedy noc już diamenty wszędzie Rozsiewa w błękitnej przestrzeni. I Rainer: Einsam hinterm letzten Haus geht die rote Sonne schlafen, und in ernste Schlußoktaven klingt des Tages Jubel aus. Lose Lichter haschen spät noch sich auf den Dächerkanten, wenn die Nacht schon Diamanten in die blauen Fernen sät.