Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ranek' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 3 wyniki

  1. Ruch pędzla zamiesza chmury i przecina ciemność. Sennym trupem opada kurtyna, Na scenie tuż przede mną kość. „Zdaje się - martwy, ale ciepły.” To jeszcze szkielet tego co było, Obrasta w światło i powoli oddycha. Póki co krew i wino mają wspólną barwę. Między truchłami, gliniane twarze zatarte. Wszystko w tym samy czasie i wraca w to same, Przecie wszystko znów błękitne i białe, Ale przez godzinę, wszystko sobie równe, zmarłe. Co dzień tworzysz świat na nowo, Litościwy, daj jeszcze godzinę po to, Żebym ucałował płótno, nim pędzel rozerwie rany.
  2. na zewnątrz mamy minus trzy jest wczesny kwiecień pięćdziesiąta dziewiąta minuta godziny szóstej mrugam do ciebie z telefonu jestem tu między małymi przedmiotami z których ktoś zrobił wielki film może jestem aktorem może zachcianką może jedynie myślą dzieloną jaka ci się nawinęła w drodze do pracy ale lubisz tak zamykać się ze mną by oglądać owo jestem zaakceptujesz nawet łaciate warianty kiedy wychodzisz na zewnątrz ogrzewasz się ich analizą
  3. W porannym słońcu niebo rozbrzmiewa, po ziemi płynie mgła przezroczysta. Srebrzy się rosa w kwiatach konwalii, i świat osnuła poświata dżdżysta. Słychać skowronki, stukot dzięcioła, w trawach owady, bagien rechotanie. Z daleka echo melodią woła, na spacer prosi znajomym szczekaniem. Drogą dzieciństwa idę z przyjacielem, wiernym, oddanym, który kochać umie. Łąką biegniemy, w zieleń trwa stąpając, ja go szanuję, a on mnie rozumie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...