graphics CC0
gdyby nie uczynna pszczoła
na ramieniu Welesa świat nie miałby granic
rozrastałby się nieustannie
ogromna szujowata ziemia w płozach makrokosmosu
lód i próżnia – piaski i kamienie
zabrakłoby nieba
może jedynie
okryta płaszczem mgieł góra Świętowita
praojca bogów i zielonych mórz
konflikt Wołosa i Swaroga
jego zwaśnionych synów ulepionych
z cienia w kantonie łabędzia
na morzu etnologów religii
usłanych w światło i sól morskiej wody
ziarenkiem piasku
ciska na oślep byle jaki Swaróg
kiełkuje ziemia
od śliny Welesa pęcznieją wyplute lądy
ach gdyby nie ów plan
ta społeczna pszczoła co jest konsumentem
poznalibyśmy wrogą nieskończoność
my ludzie
władcy rogatych kozłów rezydenci okrucieństwa
oswojeni ze śmiercią – butą bożka piekieł
a Bóg ten prawdziwy
kijem wyznaczyłby granice
naszego zepsutego świata
—