W moim najgorszym śnie
mimowolnie lecę
w dół
Po drodze
mijam
drzewo
na nim wisi ktoś mi bliski
oczy ma wybałuszone
i podejrzliwie się do mnie
uśmiecha
Pies szczeka na łańcuchu
a przestrzeń
spowija gęste mgła
Jeszcze jakaś staruszka
daje mi znaki
bym wstąpiła do starej chaty
napić się mleka
Oni wszyscy chcą mi coś powiedzieć
a ja spadam…