Czasami ściszam muzykę,
Żeby lepiej kroki słyszeć,
A to znowu tylko wiatr
Z nocą żarty sobie stroją,
Aż każę im milczeć krzykiem!...
Bywają kielichy rozbite,
Są i pożary z watr.
Nie tego się boję.
Przeraża mnie myśl,
Że pewnego dnia zapomnę.
Zamrugam, zapytam co się stało?
I zwyczajnie pójdę gdzieś tam.
Zniknie całe wczoraj, dziś.
Zgaśnie płomień,
Którym się ogrzewałem,
Leczyłem z ran.
Nie chcę. Wolę zasnąć w nocy,
I, nękany szeptem wiatru,
Z zamkniętymi powiekami,
Patrzeć ci w oczy.
Tylko po co?
Ot, tak, dla żartu.
Bo oboje jesteśmy sami,
A nasza fortuna dołem się toczy.