Umierające drzewo chętnie płonie
Bez soków. Pełne korników
Daje silny płomień ostatniego krzyku,
A potem garść popiołu. Koniec.
Patrzyliście kiedyś na ginących siebie?
Złamanych, oplutych, okradzionych,
Oszukanych przez przyjaciół i żony?
Aż strach stanąć przy takim drzewie.
Ogień przyciąga światłem i ciepłem.
Zapytaj pożerany nim patyk
O stosunek jego do tych praktyk,
I witaj w piekle.
Leżymy wszyscy na tym stosie.
Podkładamy chętnie ogień
Jednocześnie rozmawiamy z Bogiem.
Obłudy pokłosie.
Jestem jeszcze,
Ale to kwestia czasu.
Choć niosą nowy chrust z lasu,
Zaraz zgaśnie wszystko z deszczem.