Obłok
oblany czerwienią
Biorę głęboki oddech
by wlał się we mnie
przepełnił
uniósł do nieba
do swojej matki
Wciąż mnie kusi
wzrok mój
przyciąga
mrugać nie pozwala
płynę w bezruchu
choć tak wiele w mojej głowie
świat biegnąc zamiera...
Otula mnie ta czerwień
słodyczą omamia
czy to jawa czy to sen
wciąż się zastanawiam
Niczym flamingów stado
przemyka
błyska się i zapala
obietnicą kusi
nadzieją muska
straconych marzeń podmuchem dusi
I mruga do mnie
Nie bój się mówi
Skocz
O nic nie pytaj
A ja uniosę Cię
na moich ciepłych skrzydłach
Lecz nie jak Ikara
I w ciemnej głębi też nie utoniesz
Jak obłok razem ze mną
po niebie popłyniesz...