Kiedy mogę odetchnąć
krótką, spokojną chwilą,
podziwiając z pomostu
rozległy, portowy widok.
W szklance cafe latte
kipią nowe wrażenia;
oprócz tej widokówki
nic nie było, nic nie ma.
Wiatr łagodnie powiewa,
rybki pluskają w wodzie,
przekrzykują się mewy,
ludzi tłum w korowodzie.
Zostanie, co zawsze było,
kto tutaj był, także będzie;
gdy z oczu znika widok,
myślą okalam wszędzie.
Wezmę muśnięcie słońca,
wiatr przez palce przewieje,
w płucach zapas powietrza,
na długie dni wspomnienie.