Kiedy chodziliśmy do lasu
Śmiały się smugi słonecznych warkoczy.
Potok i chwile toczyły się po zboczu,
A palce miałem w żywicy i piasku.
Wołałem głośno Twoje imię.
Fruwało między szyszkami,
Jak miłość między nami.
To nie zginie?
Tu ściany są optymalnie wysokie.
Cichy szum turbin...