Jeden z niedawno napisanych utworów. Wydaje mi się, że lekki i przyjemny.
Do księżniczki.
Bardzo mnie uspokajasz;
twoja czarno-biała symfonia barw przelewających się w najcudowniejsze umaszczenie długich wąsów.
Prawdopodobnie zielone, wielkie jak leśne jezioro oczy tak często naburmuszone.
Nie gniewaj się księżniczko, och proszę!
Jeden ruch twojej czarno-różowej witki i już nie potrzebujesz ostrzyc zadbanych pazurków.
Wszyscy my wiemy jak bardzo niezadowolona jest jej łaskawość.
Och, piękna.
Nawet jak jesz świecisz dostojnością nie byle dachowca spadającego gdzieś tam w odległym świecie z rynny.
Śpisz teraz obok i śnisz.
O źdźbłach, harcach czy polowaniach.
Takiej księżniczce... to wszystko wypada.
Miodowe mruczando wypływa gdzieś spod twojej zdobnej szaty, wdziecznie przeciągasz się aż do zaróżowionego jak wyblakła farba noska.
Za uszkiem cie podrapać, najjaśniejsza?
Wszystko jest spokojnie, a potem
znów znikamy w swoich zajęciach
ty odchodzisz do świata królewskiej śmietanki na salaterce
ja odchodzę do świata filiżanek z czarną herbatą.