Zapakuj mi garnki proszę,
może złotych kropli z łyżkę.
Zapakuj też proszę,
czerwone symbole dojrzałości,
pomidory z tych ogrodów.
Zapakuj mi garść odwagi,
bo tych widm mi drogi wrą.
Spakuj mamo krzaki jagód,
bym nie czuł, a widział.
Pomidory, wspinaczka po kościach altan.
Symbol zdarzeń, tych ostatnich.
Niech czerwień tuli
do snu,
Niech czerwień wyprawi
do życia.
Boję się, że zgniją wszystkie,
zduszone lasem płytkowym.
Wiatrem szarpią włosy,
clematisy więdną z wolna.
Spakuj odrobinę ciepła,
tu od morza mrozem ciągnie.
Brata mam, to jedna dłoń ku górze.
Tu muszę się ciągle bić, pisać prace.
Zdawać sprawozdania, protokoły myśli składać.
Tu muszę być taki piękny,
włosy przystrzyżone, karmię się, tym co słone.