przed oczami mam czerwień własnych naczyń
na której tańczą złote krążki
leżysz pode mną
i tęsknię do ciebie
choć nie znam cię
i nie wiem dlaczego
ciepło mi wielce
więcej niż trzeba
i dobrze i wstrętnie
skwar mnie zawiesza nad tobą
jak dym nad jeziorem ognia
skraplam się żarem
ty złotem płaczesz
lecz nagle
wysolone brzegi powiek rozdziera światłem
dzień niechciany