płonąc na niebie o zachodzie słońca
z chmurami w rytmie pijanego fokstrota
ostatni taniec nie zamierza kończyć
nie słucha wiatru
że najwyższa pora
cztery miesiące to wcale nie mało
nie były pochmurne i nie najzimniejsze
dobre wspomnienia długo pozostaną
pasuj kochana
szykuj wolne miejsce
wiesz sama przecież że się jej należy
ćwierć roku będzie teraz towarzyszyć
kalendarz zabarwi w żółci i czerwieni
kluczem letnich ptaków
zagra brzmienie ciszy
które się pakują bez ciebie im trudno
wybiorą podróż w daleki południe
a te co zostaną to nie będą szlochać
mają jakiś sposób
by jesień pokochać
ja też nie odlecę
jeszcze kwarantanna
o północy koniec
ale tu zostanę
chociaż te miesiące
będą dołujące
dam radę przeżyję
doczekam do wiosny