Od porannej szklanki mleka
Na kraj własny wciąż narzeka:
Na kolejki do lekarzy
I na śmieci stos na plaży ,
Na trawniki obsikane
I na firmy – wyprzedane,
Na pazerność i głupotę,
Na sprzedaną łatwo – cnotę,
Na kazania – te z ambony
I na stolik wywrócony,
Na maybacha – co u księdza,
Na rolników – szarą nędzę.
Na frywolne przedstawienia,
Na rozbłyski i zaćmienia,
Na docinki i wyzwiska,
Na tęczowy wzór na miskach.
Na biskupa i proboszcza,
Na oszusta z Małogoszcza,
Na brodatych wierzycieli -
- Niech ich wszystkich piorun strzeli.
Gdy ktoś jednak jej przypomni:
- O wyborach nie zapomnij,
W tę niedzielę łatwo możesz
Kres łajdactwom tym położyć.
Ona powie – Proszę państwa,
Duchowieństwa i mieszczaństwa,
Co się dzieje – dobrze widzę
I tym bagnem – wprost się brzydzę.
Gdy na jednym miejscu krętacz,
A na drugim – krowa święta
Na kolejnym pusta głowa,
To nie warto – iść głosować.
Lecz od czasów Peryklesa
Wie – projektant z Mercedesa,
Wie weganin i fan mleka,
Nie głosujesz – nie narzekaj.
A panowie oraz panie
W Polsce – lubią narzekanie,
Gdy zachować chcesz to prawo,
Na wybory ruszaj żwawo!