Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'degatoja' .
-
Wszystko, co piękne, brukuje piekło, ale Jej dotyk pobudza sensor. Proszę, chodź ze mną — albo przynajmniej nie daj mi się zgubić. Zapomnijmy na chwilę o tym, jak wiele nas różni. Chwyć za mą dłoń, kiedy płyniemy z nurtem pod prąd. Wykorzystajmy tę szansę, by naprawić tamten błąd.
-
Gdy za oknem pada deszcz, piszę wiersze o zapachu jesieni. Życie znów prosi do tańca, a ja wciąż nie umiem tańczyć. W tłumie tamtych ludzi zawsze czułem się jak Stańczyk. Dlatego teraz — ja i goździkowa kawa. Uwielbiam ten klimat goryczy. Nie muszę być miły, siadam spokojnie i spuszczam demony ze smyczy. Zawsze lubiłem ten półmrok. Wiosna rodzi kwiaty, a ja czekam, aż umrą.
-
Siedzę na dachu, pod nami miasto. Czas płynie powoli, choć powinien zaśpiewać presto. Niebo ma barwę rozlanej kawy, jakby samo szukało w nas dawnej sprawy. Myślę o życiu, o tych, co odeszli, zostawiając pytania w szumie powietrzy. Wszystko, co mamy, to wczoraj i dzisiaj, a jutro jak kartka, co wciąż się zapisze. „Dlaczego ja? Dlaczego teraz?” To pytanie jak ból, co rwie cię od nerwów. Czy życie to żart, czy poważna rozmowa? Może jesteśmy tylko kroplą w morzach słowa.
-
Zimny neon w moich oczach, stoję na pustym peronie. Wokół — zadrapane mury, i to lustro, które patrzy z pogardą na me poranione dłonie. Słowa toną w mojej głowie, niczym kronika pełna znaczków. Noszę w sobie całą przeszłość, jak to drzewo z inicjałami naszych dziadków. Bywałem tu nie raz — dlaczego wracam z nienawiścią? Czułem radość, później strach, dziś obojętnie patrzę w przyszłość. Czas jak złodziej kradnie noce, choć miały trwać bez końca. Popaliłem stare mosty, chciałem poczuć ciepło — jednak dym tylko przesłania mi widok z okna.
-
Łkasz… Tak cicho, a jednak Cię słyszę. Popatrz — znów zabiłem tę ciszę. Mędrzec nie poucza, a pomaga zrozumieć. Dlaczego więc pychą swe dzieło malujesz? Łkasz… W ukryciu, a jednak Cię widzę. Samotność dobija? Wiesz, kiedyś to minie. Mędrzec nie tępi, a wskazuje drogę. Dlaczego więc tak bardzo chcesz stawiać na swoje? Łkasz… Wiesz dobrze, że stanę na drodze. W końcu jesteś wszędzie — tylko brakuje Cię w Tobie. Mędrzec zrozumie, głupiec poczuje urazę. Czemu stałeś się zimny, jak zimowy poranek?
- 6 odpowiedzi
-
8
-
W miejscu, gdzie strach bywa odwieczny, słychać znów płacz — bynajmniej nie wierzby. Tak wielu z nas zboczyło ze ścieżki... Skąd to zwątpienie? Za mało imersji? Pływam tak dobrze, bo nie raz tonąłem, choć czasem wspomnienia palą mnie jak ogień. To nigdy nie było tak proste — nigdy nie było proste. Styl Werterowskiego buntu, a może toksyczna miłość do ciszy? Stałem się duchem jesieni, bo kocham to, co tak bardzo mnie niszczy.
- 3 odpowiedzi
-
5
-
- autodestrukcja
- degatoja
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wspomnienia zbieram jak znaczki, te zdjęcia — jak retro puzzle. Nadal brakuje części układanki, a było tak wiele tych szans, tak, tak wiele szans. I tak wiele z nich minęło nas — odrzuceni od siebie jak dwa neutrony. Wokół wspomnień wirują te samotne atomy — to my. To my. Znów piję czystą, bo myśli mam brudne. Dwie po północy — zeruję te butle, nim usnę. Rozmowy bywają trudne, a pisanie przecież przychodzi tak łatwo. Mówią mi: „Masz to”, a ja rozmieniam znów siebie na drobne, jak kantor. Nic o mnie nie wiesz, nic ci nie powiem, bo w sumie nie warto. Mentalna ruina jak Sanok, a chciałaby, żebym jej pisał „dobranoc”. Napisałem „tęsknię”, bo wszyscy tak kłamią. Ja wolę być sam, układać swój kanon. Słucham Nirvany, a wenę zamieniam w trzeci stan. A teraz — ostatni raz.
- 4 odpowiedzi
-
5
-
- wspomnienia
- wiersz
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W okno coś puka — to grudniowy deszcz. Odczuwam nostalgię, gdy patrzę na śnieg. Choć czasem to straszne, to dziś potrzebny był mi taki dzień. Stare zdjęcia, krople rysują na oknie. Widzę w nich twarze, choć dziś niepodobne. Znów wziąłem tę dawkę i czuję się podle, a zarazem jednak tak dobrze. Emocje wysyłam na odwet.
-
Myśli ciężkie męczą głowę, słowa — burzliwe jak morze. Może pokaż mi, jak żyć, zanim opowiem o sobie. A to najgorsze, co zrobię — nie zapomnisz, co ci powiem. Zawieszeni w pętli czasu, jak na linie naszych wspomnień. Dookoła twarze — a to nie pareidolia. Jak usunąć to z pamięci, żeby głowa była wolna? Szepty, głosy — nie pomagają pogłosy, jak u polityka. Czas upływa, ja się gubię, a zegar spokojnie tyka...
-
Nie wiem, ile warte dziś słowa, ale obiecaj mi, że to nie minie. Uczucia są kruche, jak najlepszy towar, choć czasem też piękne, jak Paryż po winie — długo wątpiłem. To wszystko to brzemię, te myśli tak ciężkie, choć pamięć nie zginie, jak krople rosy we mgle. Musimy pogodzić się z tym, że nic nie trwa wiecznie.
- 7 odpowiedzi
-
13
-
Wybacz mi ciszę. Czasem jest milczeć lepiej, gdy znów szarpią emocje i nie wiesz, gdzie twoje miejsce. A wszystko, co kochasz, rozbija ci serce — jak wazon. A słowa „przepraszam” już nic nie znaczą. Znasz to? Był październikowy wieczór, pisałem wtedy list. Teraz — listopad. Wiem, że list dotarł. Nieważne, co będzie dalej — wiem, że już nic po nas. Dziś już wiem, że gwiazdy kłamią, chyba dlatego zawsze chcieliśmy być ponad. Zawsze patrzyliśmy w niebo, myślami — na peryferiach spraw. Teraz patrzę na nie sam, czekam na jakiś twój znak. Wiem, że przyjdzie czas, na razie muszę zwalczyć te myśli jesienne, które kłębią się w głowie, by nie zatarły tych szlaków po tobie. Życie to tylko moment. Długo hodowałem fobie. Od zawsze walczyłem słowem — a dziś oddaję nim hołd.
- 7 odpowiedzi
-
12
-
- październikowy
- list
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nikt nie jest słaby, gdy płacze, jeśli jego łez to było warte. Chociaż ciężko w to uwierzyć, żyjemy w świecie barier. Tu, gdzie uczucia milkną, tu, gdzie każdy wydaje się głazem, tu z nadejściem jesieni opadające liście szepczą o stracie. Z nimi burzliwe emocje wirują między radością a żalem. Ciągle wraca jak mantra, a bólu jest coraz więcej. Mówią, że czas leczy rany — nie mówią, że niesie następne. Nienawidzę czy kocham, nie chcę widzieć, a tęsknię... Nieustannie gubię się w sobie, w tobie, w tym całym obłędzie. I już nie wiem, którędy mam iść, gdzie nie pójdę — droga nie tędy. Wszędzie czuję te błędy, chłodnym cieniem minionych dni. Krążą nade mną jak sępy — czy jeśli przeproszę, wybaczą mi? Ale zanim przeproszę, odpowiedz: gdzie w tym wszystkim jesteś ty? Myśli o tobie odeszły tak nagle, minęły równie szybko, jakoby sny. Te burzliwe chmury odeszły, a z nimi ten żal, który czułem. Gdybym miał wypić za błędy, to trzeźwy bym nie był w ogóle.