Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'czar' .
-
Stało się szóstego września Na drodze numer czternaście W gardle utknęła czereśnia A on myślał o toaście Dwie ładniutkie policjantki Za prędkość go zatrzymały "Tak jak w pracy praktykantki" Mu się teraz przypomniały Toast wygłoszony wczoraj Połknąć zdołał już czereśnie Minął szyld z napisem Poraj Darek był już w swoim mieście Więc pomyślał "już jestem w domu Sexi ciało me i fizis Nie dadzą mandatu nikomu Zawsze byłem wszak Adonis" "Darek nie ukrywaj daru Nie skąp dla nich swego czaru" Ruda papiery zabrała Służbowo się uśmiechała Blondynka w wozie siedziała Wypisywać mandat miała Wyszedł Darek krokiem dziarskim Kocie ruchy prezentuje Jakby był Adamem Darskim Głos swój nisko moduluje Pewien swego piękny Dariusz Oko puścił -"słuchaj mała" "Temu dziadu tysiąc dwieście" Ruda szybko powiedziała "A że niecnie chciał nas zwieść Za to będzie punktów sześć" Tak blondynka zsumowała Chyba za to słowo mała "A za zachowania gwiazdy Zabieramy prawo jazdy Dodatkowo za kolację Z wczorajszymi toastami Za Casanovy narrację" I że ciągle jest na bani Zatem skończę puentą małą Gdzie wyłożę prawdę całą Że czar męski z wiekiem kona Gdzie pięćdziesiąt lat już przeszło Że podobny do balona Gdy powietrze z niego zeszło
-
Wyjście z ciała jest proste, dopiero powrót stwarza problem. Ilu żeglarzy zaginęło na morzu astralnym na skutek zbyt cichego wołania z lądu? Wołania tak niedosłyszalnego, że można by postawić je przed sądem, pod zarzutem rozchodzenia się w próżni. Wołania, będącego przejawem fatamorgany, powstałej w efekcie przemienienia kłamstwa w prawdę, kłamstwa, że niby jest na ląd do kogo wracać. Im więcej czasu spędza człowiek w wodzie, tym silniej marszczy się jego skóra, a im głębiej się zanurza, tym szybciej skrzela zastępują jego płuca. Wówczas jego skóra pokrywa się łuskami i miano człowieka staje się nieodpowiednie. Przekształca się w część oceanu, nie jako kropla wody, czy nowa odmiana ryby, lecz bezcielesna istota, świadoma swojego zagubienia pośród fal. Odtąd wspomnienia o lądzie interpretuje jako złudzenie, a szum morza stanowi jedyną kołysankę, która kiedykolwiek spychała go w objęcia Morfeusza. Każdy pływ jest jego męką, a męczy go powracające z przypływem i odchodzące z odpływem poczucie tęsknoty. Tęskni za czymś, czego nie jest w stanie pojąć. W rzeczywistości za światem już tak bardzo odległym, że tak jak teraz go nie pamięta, tak nie przypomni sobie o nim i za tysiące astralnych lat. Czarować zatem należy z głową, szczególnie obecnie, kiedy morze pełne jest żeglarzy.