Noc była jak nasze gwiezdna.  
	Zabrałaś mi całe życie,  
	Nawet nadzieje najbardziej skryte.  
	Została już tylko zajezdnia.
 
	 
 
	Potop Sienkiewicza, tak polski Norwid, 
	Ogniska, piwo w letnim cieniu… 
	Nie było istnienia. 
	Na pustym przystanku nie słucham głowy.
 
	 
 
	Tak bardzo to wszystko nic nie warte. 
	Śmiech w plątaninie nocy, 
	Kot, jak między nas się mości, 
	Prawda tchórzostwem na proch  starta.
 
	 
 
	Niedługo nadjedzie ostatni autobus 
	Wcześniej wieś kurz wojny rozgoni.  
	Nie czuję już twoich dłoni… 
	Odgrywam scenariusz. Znowu. 
	Kiedy ktoś tonie, 
	To właśnie korona do końca płonie.  
	Polecam Cię Bogu.