astronauta spogląda w uniwersum
misja przewiduje chwile refleksji
ludzkie serce ściąga wzrok na Matkę
nad Afryką rozciąga się burza
atmosferyczne piekło długie na tysiąc mil
zawisło nad spragnionym lądem
cumulonimbus z zachodu śle sygnał
na wschodni kraniec chmurnego masywu
kulminację czas zacząć
pioruny radośnie stukają obcasami
srebrzyste łańcuchy smagają parkiet
mają niewiele czasu by okazać zasadność bytu
ścigają się w wypełnianiu przeznaczenia
astronauta nie może się nadziwić
jaki w tym ład i doskonałość
choć z jego perspektywy scena
ma długość wykałaczki
kiedy wróci do domu chce żyć tak
by nie zapomnieć
skala zdarzeń to zawsze czyjś
kosmos