Niebo zalało się łzami,
ukryło słońca promienie,
posiedzę przy tobie cichutko,
nazywam się - zniechęcenie.
Za ręce cię w pracy potrzymam,
nim wstaniesz, pogłaskam po głowie,
i każdą najmniejszą ochotę,
szybciutko gdy przyjdzie wyłowię.
Gdy zechcesz dać z siebie choć cząstkę,
rozniecić uśmiechem pragnienie,
to wtulę się w twoje ramiona,
odsunę w kąt każde marzenie.
I nawet nie zauważysz
jak twoją duszę zaplątam,
i nie dostrzeżesz na pewno,
że z oczu twoich spoglądam.
Potem po prostu już będę,
zabiorę dobre momenty,
byś z znikąd nie zdołał na dłużej,
zaczerpnąć choć kropli zachęty.
Więc radę ci dam zanim przyjdę
i zechcę się przysiąść na moment,
odpędź mnie, wyśmiej, rozdmuchaj,
nim żądzą do ciebie zapłonę.
Bez twojej woli mnie nie ma,
nie przyjdę bez twojej zgody,
w harmonii trwaj z własnym życiem
i pilnuj wewnętrznej pogody.
* dzięki Marcin z Frysztaka
Polecam stronę wilusz.org