Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'śmierć tęsknota nadzieja humanizm' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 2 wyniki

  1. nasz paskowany latawiec wirował nad krzywym podwórkiem atakował pestkami z wiśni pozycje wroga ocean pływał w kałuży ; pochłaniał nowe ofiary przerażonych dżdżownic i żołnierzyków z kiepskiego plastyku kupowanych w kiosku gdzie siedziała wąsata wydra przebrana za kreta nad naszym stołem w pokoju wygraliśmy dwie wojny z Niemcami radio trzeszczało szumem supernowej z ziemniaka na agrafce a ruski oficer pozdrawiał wciąż satelity na placu zabaw sporo było tych poranków jak na ciebie i mnie i kredowe motyle buszujący w zbożu na skraju miasta dostał od nas złotówkę na pół litra Żytniej ; ostry świat był ciągle daleko ubrany w poduszki ze złymi tygrysami i pięć przystanków na gapę jeszcze nie było podszewki domu, ptaków i różowego nieba przez trawnik przebiegł pies z nogą listonosza a może dozorcy nie lubiliśmy obydwu wtedy powiedziałaś że będziesz mnie kochać zawsze i pojechałaś do Kołobrzegu a ja uwierzyłem latawiec nie chciał lecieć ; nie było wiatru tego dnia
  2. pamiętam jak wisiałem na strunie od fortepianu pod stopami słały się świeże skórki pomarańczy stali, kiwając głowami i drwili zejdź, zejdź na ziemię po której nigdy nie potrafiłeś stąpać ona śliniła się z uśmiechem bo uwielbiała patrzeć na śmierć on pożerał mnie wzrokiem bezrozumnego zwierzęcia bo nigdy wcześniej nie widział nagiej duszy gapili się, jedząc świeże pomarańcze częstowałem ich również ostatnim oddechem spożywali to wszystko bardzo dumnie na koniec każdy z nich pozdrowił mnie obfitym splunięciem zostałem sam, nie ulżyło nikt nie powiedział że samotność jest lepsza czy tak kończy życie każdy przybysz z tamtej strony istnienia? przecież ja też byłem człowiekiem szkoda mi...nie jego, nie jej, nie ich, ale nas ponieważ ja także jestem człowiekiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...