Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ławeczka' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 1 wynik

  1. Obserwacje Wszyscy chodzący po parku, których zmęczył trochę spacer, siadali na starannie wykonanej, swego czasu, przez dobrze wyszkolonych cieśli, ławeczce. Była bardzo przydatna. Matki z dziećmi, zakochani, staruszkowie, kobiety niosące ciężkie torby z zakupami, mające przewieszone przez ramię rolki papieru toaletowego - nanizane na szare sznurki, korzystali z wypoczynku, na jaki pozwoliła cudowna ławeczka. Bo to ona godziła się, niejako, na udzielenie wsparcia, strudzonym lub, po prostu, lubiącym „ z jej perspektywy „ podziwiać naturę, niezależnie od pory roku. Postawiono ją wśród drzew, wzdłuż alejki, nieopodal której płynął strumyk i był mały staw. Słuchała latem śpiewu ptaków, obserwowała wiewiórki i zachwycały ją szczególnie wiosną, kaczki pływające, wraz z młodymi, po czystej wodzie. Jeden z samców powiedział nawet: - Kaczor tu, kaczor tam, kaczor rządzi zawsze sam. - To ptaszysko chce władzy. - Pomyślała ławeczka. - Martwię się, bo nasz wybitny poeta bardzo rzadko się mylił. - Ale kaczor, przecież nie może rządzić!? No niby może, ale tylko swoim stadkiem, tak sądzę. Ławeczka, nocą, tęskniła za ludźmi, którzy w dzień, umilali jej czas rozmowami, choć czasami, płakali, kłócili się, ale były i cudowne momenty- kiedyś „ przeżyła „ oświadczyny młodego chłopaka pragnącego ożenić się z uwielbianą przez siebie dziewczyną. Czy wzięli ślub? Tego, niestety, nie wiedziała, to przecież tylko nieruchomy, ale czujący przedmiot. Wszyscy jakby wyczuwali jej niespotykany czar i szanowali za to, co dla nich robiła. Ławeczka trwała latami, pewnej zimnej, ale zalanej piękną poświatą- bardzo tajemniczą- nocy, zauważyła coś okrągłego na niebie. - To chyba osławiony Księżyc? - pomyślała- Tyle lat tu tkwię, a nigdy na niego nie zwróciłam uwagi. Dziwne. – Wiem, czym jest Słońce, gwiazdy, jednak srebrzysty obiekt na niebie, umknął mojej uwadze- Jakże jest piękny…. i, jak człowiek, usnęła. Czy wiecie, że obudziła się dopiero po latach? Nie poznała samej siebie, była pomalowana na niebiesko, zniszczona, poprzypalana papierosami, a wokół niej znajdowało się pełno śmieci. Nie dość tego, ktoś powypisywał na niej różne słowa, nie umiała czytać, przecież nie chodziła nigdy do żadnej szkoły, ale to, co nabazgrolono na jej powierzchni, bolało. Niestety, nie mogła niczym ukoić cierpienia, była wszak tylko ławeczką i tabletki kojące nie wchodziły w grę. Wiadomo. - Co się stało? Właściwie nic, tylko minął nieubłagany czas. Czasy się zmieniły, choć nadal nastawały dni i noce- ale jakieś bezksiężycowe. Dlaczego? - A to ci dopiero się narobiło- usłyszała nagle nasza bohaterka. Przysiedli na niej dwaj mężczyźni- byli oburzeni, głodni i zmartwieni. Milcząc, jak zwykle, dowiedziała się z ich rozmowy, niewiarygodnych rzeczy. Zniknął Księżyc, opisał tę historię Kornel Makuszyński. Jakże się niepokoił, ponieważ jakieś dwa urwisy ze wsi Zapiecek- leniwi, żarłoczni i okrutni ukradli Księżyc, myśląc, że jest ze złota- chyba byli daltonistami? Zabrali jeszcze swojej matce bochenek chleba- a był on taki, że przez jego brak ludzkość w ogóle nie miała co jeść. Koniec świata, czy, co ?- pomyślała ławeczka, choć jeszcze trochę zaspana, pojęła grozę sytuacji. Ale najsmutniejsze było to, że matczyny chleb zamienił się w kamień. Tak to jest, Moi Drodzy- działanie wbrew naturze- szkodzi. Ławeczka kiedyś słyszała podobną historię- o dziewczynie, która podeptała chleb, aby nie ubrudzić sobie nóg, też była okrutna, wyrywała np. muchom skrzydła i zadowoleniem patrzyła, jak biedne stworzenia cierpią i pełzają bezradnie po ziemi, choć były stworzone do latania i stanowiły pokarm dla ptaków. Za ten czyn, jednak, została ukarana- dostała się do Błotnej Wiedźmy i tam dziesiątki lat, stała jako ozdoba, chodziły po niej muszki, które chciała odgonić, ale niestety- one nie mogły odlecieć, przecież wcześniej je okaleczyła. Ale wracamy do ukradzionego Księżyca. Co dalej? Mężczyźni odeszli, wrócili po ciemku do swoich domów. Dobrze, że wkrótce nastał świt- było lato, kaczki, mimo upływu lat, pływały nadal po stawie- oczywiście to potomkowie tych zwierząt, które kiedyś widywała ławeczka. Nadal, pełna strachu, przed tym, co przyniesie bezksiężycowa przyszłość, tkwiła w tym samym miejscu, gdzie ją postawiono przed dekadami. - Co ze mną będzie? – Staję się nieprzydatna, ponieważ, jak zauważyła, coraz mniej ludzi przychodziło do parku, a jeśli nawet jacyś się pojawiali, to bezmyślnie siadali na niej, niektórzy załamywali ręce, inni byli agresywni. Brak Księżyca zaczął wywoływać klęski żywiołowe i wszystko zmierzało ku upadkowi. Aż pewnego, już wrześniowego, ale słonecznego dnia, gruchnęła wiadomość. Wstrząsnęła całym światem, jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dwaj mali urwisi, opamiętali się – to znaczy przywołali ich do porządku ludzie, którzy nie byli już w stanie znieść tego, co działo się na Ziemi. Otóż wysłali chłopców do Eldorado, gdzie dzieci poznały wątpliwą wartość wszystkich skarbów i pomyślały o dobru swojej planety. Oddały Księżyc, zabrały się do pracy. Zmiana tych młodych ludzi, była, prawdopodobnie podyktowana strachem, a nie dobrą wolą. Nie martwicie się też o naszą obserwatorkę zrobioną z drewna. Odnowiono ją, znowu czuła się szczęśliwa, o ile przedmiot może odczuwać zadowolenie, ten – akurat mógł. Zaczęli pojawiać się w parku zadowoleni ludzie, siadali na usatysfakcjonowanej ławce, nawet nie zdając sobie sprawy, jak bardzo jest wrażliwa i dobra. To już koniec opowieści. Pamiętajcie wszyscy tę historię, nie bądźcie zbyt pewni siebie i dbajcie o to, co was otacza. Indianie - ci z Eldorado - wierzą, że wszystko ma duszę , jakkolwiek możemy ją pojmować. _____________ *( A. Mickiewicz) @Justyna Adamczewska Listopad 2015 r.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...