Krzyknęła ujrzawszy larwę wyżerającą
pełną miąższu malinę, wypuściła z dłoni nabiegły owoc
krwią wypełnionym tym białym ciałem, pulsującym
Usta skrojone zimnym ostrzem jakby przez sen
zaciskają się na mniejszych, nieletnich… niech ssie
ach, jaki piękny jest Szatan, kiedy tak w nocy
jego oczy płoną.
Blade palce, tak jakby rosły ich tysiące
rwą tkanki i pieszczą kostki nabrzmiałe szpikiem
jedno cięcie nożykiem i z okostnej płynie
czerwony kwiat niewinności.
Woda pachnie wędzoną kiełbasą - jej głowa
pod taflą koloidu, a ciało niech spłonie!