Piękna miłość, całkiem szczera, 
niczym Julii i Romea, 
scenariusze różne ćwiczy, 
nawet w sklepie ogrodniczym...  
To jest miejsce wprost magiczne, 
wszędzie pary historyczne. 
Czas w miłości się nie liczy, 
zwłaszcza w sklepie ogrodniczym.   
Gdzie ozdobne stoją drzewa, 
dla Adama śpiewa Ewa. 
Adam słucha jednym uchem, 
bo się rusza wąż pod brzuchem.  
Stara Sara z Abrahamem 
zakochani są na amen. 
Krew w ich żyłach ciągle wrząca, 
chcą się kochać do tysiąca.   
Gdzie zielona rośnie trawka, 
leżą Mieszko i Dobrawka. 
A nam przyszło, dzięki trawie, 
uczyć się o Bolesławie.  
Trzeba wspomnieć Kazimierza— 
do Esterki się przymierzał— 
Polski pragnął murowanej, 
a Esterki rozebranej.   
Zaś Izolda i cny Tristan 
wśród sadzonek tańczą twista,  
ale że to martwi ludzie, 
idzie im to jak po grudzie.  
A Heloizie z Abelardem 
ktoś podrzucił halabardę: 
najsmutniejsza miłość świata 
zakonnicy i kastrata.   
Wśród nawozów typ w rajtuzach 
oraz mieszczka—jego muza. 
Wonna aura, słynna parka: 
skłonna Laura i Petrarka.  
Dante, który jest pedantem, 
waha się czy być amantem. 
W raju, w piekle życie bycze 
byle tylko z Beatrycze.    
W szopie Michał i Basieńka, 
mały rycerz trochę stęka, 
lecz ucieszą was wyniki: 
jeszcze mniejsze rycerzyki.  
Kmicic robi groźną minę 
gdy odpala kolubrynę, 
lecz Oleńka lży obleśnie: 
odpaliłeś ją za wcześnie.   
Te przykłady można mnożyć, 
ale lepiej własne tworzyć 
i miłosne sztuki ćwiczyć 
czynnie w sklepie ogrodniczym.