Zima, słońca nie ma
Zmarznięte powietrze, drzewa i serca
Zima, radości nie ma
Zastygłe głowy, sumienia i ręce
Jak sople sztywne słowa
Bez ruchu, ciche i martwe
Jak tafle nieruchome oczy
Bez błysku, w pełni braku.
Myśli krótkie, urwane
Sam ich się przez siebie boję
Czy w tej przygasłej rozpaczy
Sam sobie w sobie dostoję.
Może jest gdzieś ta Trójca
Wiara, nadzieja i miłość
Ja wiem, lecz nie widzę
Choć chwilę były tuż, mógłbym przysiąc.